Uwe Boll żegna Hollywood i mówi nam: f*ck you all

Kontrowersyjny reżyser Uwe Boll próbował ostatnio zebrać w sieci pieniądze na trzecią część swej filmowej serii Rampage, ale mu się to nie powiodło co Niemiec chyba bardzo przeżył. Do sieci wrzucił on krótkie nagranie, w którym w dosadnych słowach żegna się z Hollywood i z widzami.

Kontrowersyjny reżyser Uwe Boll próbował ostatnio zebrać w sieci pieniądze na trzecią część swej filmowej serii Rampage, ale mu się to nie powiodło co Niemiec chyba bardzo przeżył. Do sieci wrzucił on krótkie nagranie, w którym w dosadnych słowach żegna się z Hollywood i z widzami.

Od Bolla dostało się każdemu - decydentom z Hollywood, wielkim filmowym gwiazdom (Brad Pitt, Angelina Jolie i Robert Downey Jr.), które mają się śmiać z biednych widzów swoich filmów, ekipie Kickstartera, która ma być "bandą opóźnionych w rozwoju amatorów", a także kinomaniakom, dla których ma on jedno przesłanie: "f*ck you all".

Boll stwierdził, że nie robi tego dla siebie, bo ma wystarczająco dużo pieniędzy aby grać w golfa do końca życia - ale chciał po prostu zrobić fajny film.

Niemiec jest postacią bardzo kontrowersyjną - jego filmy na podstawie gier były oceniane bardzo krytycznie zarówno przez krytyków jak i fanów, a niektórzy wprost nazywali go najgorszym reżyserem wszechczasów. W 2006 roku Boll w ramach promocji postanowił wyzwać na pojedynek pięciu najbardziej zagorzałych krytyków sieciowych na 10-rundowy pojedynek - warunkiem było napisanie dwóch bardzo negatywnych recenzji dzieł Bolla.

Od sierpnia do września 2006 roku przeprowadzono te potyczki znane pod wspólnym tytułem Raging Boll (nawiązanie do słynnego filmu Martina Scorsese Raging Bull), a sponsorem całego wydarzenia zostało internetowe kasyno Golden Palace. Boll - który miał doświadczenie w boksie - bez problemu pokonał wszystkich krytyków, a całe wydarzenie okrzyknięte zostało najdziwniejszym pop kulturowym wyczynem PR-owym w historii. Boll po walce pochwalił swoich rywali za to, że podnieśli oni rękawice i nikt się nie wycofał.

Kto wie - może jego najnowsze nagranie też jest tylko sprytnym zabiegiem promocyjnym, który pozwoli mu zebrać wymaganą do produkcji kwotę. A na pewno przyczyni się do jego reputacji jako, jeśli nie najgorszego, to na pewno najbardziej szalonego reżysera.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas