W Chelsea zaczynają mieć dość Torresa

Blisko 60 milionów euro zespół z Londynu poświęcił tej zimy na kupno Fernando Torresa z Liverpoolu. Teraz nic nie zapowiada tego, by te pieniądze w końcu miały zacząć się zwracać...

Blisko 60 milionów euro zespół z Londynu poświęcił tej zimy na kupno Fernando Torresa z Liverpoolu. Teraz nic nie zapowiada tego, by te pieniądze w końcu miały zacząć się zwracać...

Blisko 60 milionów euro zespół z Londynu poświęcił tej zimy na kupno Fernando Torresa z Liverpoolu. Teraz nic nie zapowiada tego, by te pieniądze w końcu miały zacząć się zwracać...

Patrząc na statystyki piłkarza o nazwisku Fernando Jose Torres Sanz można by pomyśleć, że Liverpool ubił świetny interes. Były napastnik Atletico Madryt przychodząc na Anfield Road w sezonie 2007/2008 szybko stał się kluczową postacią ekipy "The Reds". Ilość bramek strzelanych przez Hiszpana robiła niezłe wrażenie. Sytuacja zmieniła się na początku tego sezonu, gdzie skuteczność aktualnego mistrza świata spadła praktycznie o połowę.

Reklama

Liverpool wykorzystał ten moment w zimowym okienku transferowym, gdzie na Torresa jak zwykle czekały bardzo lukratywne oferty kupna. I tak "El Nino" trafił do Chelsea Londyn. Przygoda snajpera w zespole Carlo Ancelottiego nie zaczęła się zbyt dobrze. Jego debiut przypadł właśnie na spotkanie z Liverpoolem, gdzie piłkarz wyglądał jak cień samego siebie.

Od tamtej pory sytuacja praktycznie wcale się nie zmieniła. W sześciu dotychczasowych występach (416 minut) Torres ani razu nie znalazł drogi do bramki rywali. Pojawiają się już głosy, iż szkoleniowiec "The Blues" prędzej zdejmie z boiska jakiegokolwiek innego napastnika, byleby dać kolejną szansę Hiszpanowi na przełamanie się. I tak faktycznie było w ostatnim spotkaniu Chelsea, które odbywało się ramach pierwszego meczu w Lidze Mistrzów z Manchesterem United. Carlo Ancelotti chcąc wprowadzić pod koniec drugiej połowy Nicolasa Anelkę, który miał za zadanie odwrócić losy spotkania, zdjął z boiska nie Torresa, a Didiera Drogbę.

Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej na pewno nie był zadowolony z decyzji Włocha. Podobne odczucia mogą towarzyszyć innym zawodnikom "The Blues", którzy są coraz bardziej sfrustrowani gorszymi występami Chelsea na wiosnę. Niektórym piłkarzom z Londynu coraz częściej wkrada się myślenie, iż częściową winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie Torres, który "na siłę" jest wstawiany do pierwszego składu, co może się przełożyć na osłabianie siły ofensywnej zespołu.

Grono przeciwników Hiszpana szybko zacznie rosnąć, jeśli ten w jutrzejszym spotkaniu z Wigan Athletic ponownie nie zdoła zdobyć gola. Czy mu się uda? Czekamy na Wasze opinie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy