Wielkie koncerny podbijają Afrykę, czyli nowoczesny kolonializm

Niektóre kraje afrykańskie rozwijają się w tempie, którego mogą im pozazdrościć Chiny (9 proc. rocznie). Ale cena postępu jest wysoka. Unikając opodatkowania, wielkie koncerny narażają afrykańskie państwa na straty sięgające 50 mld dol. rocznie. W walce o dominację ścierają się Chińczycy, Brytyjczycy i Francuzi. Orężem są miliardowe inwestycje, bezwzględny biznes i handel.

Niektóre kraje afrykańskie rozwijają się w tempie, którego mogą im pozazdrościć Chiny (9 proc. rocznie). Ale cena postępu jest wysoka. Unikając opodatkowania, wielkie koncerny narażają afrykańskie państwa na straty sięgające 50 mld dol. rocznie. W walce o dominację ścierają się Chińczycy, Brytyjczycy i Francuzi. Orężem są miliardowe inwestycje, bezwzględny biznes i handel.

Jak przekonują autorzy raportu brytyjskiej organizacji pozarządowej War on Want, Afryka jest obecnie przedmiotem kolonialnej inwazji nowego typu, gdzie rolę konkwistadorów odgrywa przede wszystkim wielki biznes. Przykład? 36 globalnych koncernów kontroluje wydobycie surowców w Afryce na łącznym obszarze przekraczającym terytorium Niemiec. Są wśród nich tacy giganci jak BP, Rio Tinto czy Glencore. Jak podają autorzy raportu War on Want, ponad 100 korporacji notowanych obecnie na giełdzie w Londynie kontroluje afrykańskie zasoby warte co najmniej bilion dolarów.

Bardzo silną pozycję w Afryce obok Wielkiej Brytanii ma także Francja, która od lat inwestuje na Czarnym Lądzie. Wartość francuskiej pomocy przekroczyła w 2013 roku miliard dolarów. Jednak europejska obecność w Afryce zderza się z interesami Azji, głównie Chin.

Biorąc pod uwagę dominację na rynku motocykli, który jest tam podstawowym środkiem transportu, rowerów oraz zalewu drobną chińszczyzną, można powiedzieć, że Zachód przegrywa na tym polu rywalizację. Chińczycy w zamian za dostęp do surowców przejmują inicjatywę. Oczywiście wciąż najbardziej widocznymi logotypami w Afryce są znaki marek globalnych jak Orange, Coca-Cola itp., ale one są już mocno zakorzenione na tych rynkach.

Wielki biznes wykorzystuje legalne i półlegalne metody, aby maksymalizować zyski kosztem lokalnych społeczności, a nawet całych państw. Wykorzystują do tego dominującą pozycję, niskie koszty pracy, dziurawe przepisy oraz własną skomplikowaną strukturę.

Afera Panama Papers pokazała dużą skalę unikania opodatkowania z wykorzystaniem rajów podatkowych przez wielkie koncerny inwestujące na rynkach rozwijających się, w tym również w Afryce. Obliczenie wynikających z tego powodu strat dla krajów rozwijających się jest trudne. Szacuje się, że mogą one tracić od 100 mld do nawet 200 mld dol. rocznie w wyniku unikania opodatkowania. To gigantyczna strata dla budżetów tych państw. Te pieniądze mogłyby służyć nie tylko do utrzymania tempa rozwoju gospodarczego, ale i poprawy jego jakości, w tym rozbudowy systemu edukacji, zdrowia czy infrastruktury.

Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego czwartą część tej kwoty każdego roku traci Afryka. Korporacje ponadnarodowe pozbawiają kraje tego kontynentu każdego roku kwoty co najmniej 50 mld dol., wynika z raportu MFW.

Przykładów jest wiele. O transferowanie pieniędzy do rajów podatkowych wielokrotnie oskarżana była brytyjsko-australijska firma Rio Tinto. To trzeci pod względem wielkości koncern wydobywczy na świecie i największy pod względem wydobycia węgla. W Mozambiku wydobywa gaz ziemny. Z podobnymi zarzutami spotyka się brazylijski koncern Vale, który prowadzi w Moaitze jedną z największych kopalni węgla kamiennego w Afryce oraz drugą największą w Afryce hutę aluminium Mozal. Obie firmy znalazły się na cenzurowanym organizacji pozarządowych ze względu na nierespektowanie praw pracowniczych. Ta ostatnia ma na koncie również kontrowersje związane z rozbudową firmy i przymusowym wysiedleniem 1,3 tys. rodzin.

Źródło:

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas