Wrota piekieł otwierają się na Ziemi Świętej

Wybrzeżom Morza Martwego grozi kataklizm. Lawinowo pojawiają się tam leje krasowe, które zagrażają drogom, uzdrowiskom, a także przybywającym w region turystom. Ziemia zapada się każdego dnia. Jaka jest przyczyna tego zjawiska i jak temu zaradzić?

Wybrzeżom Morza Martwego grozi kataklizm. Lawinowo pojawiają się tam leje krasowe, które zagrażają drogom, uzdrowiskom, a także przybywającym w region turystom. Ziemia zapada się każdego dnia. Jaka jest przyczyna tego zjawiska i jak temu zaradzić?

Wybrzeżom Morza Martwego grozi kataklizm. Lawinowo pojawiają się tam leje krasowe, które zagrażają drogom, uzdrowiskom, a także przybywającym w region turystom. Ziemia zapada się każdego dnia. Jaka jest przyczyna tego zjawiska i jak temu zaradzić?

Od ponad stulecia poziom wody w Morzu Martwym na Ziemi Świętej, systematycznie się obniża. Przyczyną są dotykające region susze oraz wzrastające zasolenie akwenu. Sól jest wypłukiwana przez wody gruntowe, a to powoduje zapadanie się gruntu, nawet o kilka metrów.

Tworzą się olbrzymie leje krasowe, które są w stanie pochłonąć wszystko, pod czym się znajdą. Pierwszy lej powstał na początku lat 80. ubiegłego wieku. Już wtedy naukowcy ostrzegali, że to dopiero początek zjawiska, które może się okazać opłakane w skutkach.

Reklama

Sytuacja zaczęła się pogarszać lawinowo w ostatnich latach, ponieważ nowe zapadliska powstają niemal codziennie. Jako że dochodzi do nich coraz bliżej popularnych wśród turystów uzdrowisk, obawy są coraz poważniejsze.

Nie można bowiem wykluczyć, że lej krasowy utworzy się na dnie morza i pochłaniając wodę, jeszcze bardziej obniży jego poziom, przyspieszając degradację akwenu. Obecnie w zagrożeniu znajduje się droga nr 90, biegnąca wzdłuż wybrzeży Morza Martwego. Jeśli w momencie zapadnięcia się jezdni będą nią przejeżdżać pojazdy, to tragedia będzie gotowa.

Jedynym ratunkiem dla wybrzeży jest ponowny wzrost poziomu morza. Na początku 2013 roku, na skutek ulewnych deszczy, poziom Morza Martwego podniósł się po raz pierwszy od ponad 100 lat. Ostatnie lata przyniosły więcej deszczu niż zwykle, co systematycznie zwiększało poziom wody w jednym z najbardziej zasolonych zbiorników wodnych na świecie.

Jednak do pełni szczęścia brakuje jeszcze bardzo wiele. Najważniejsze, że przynajmniej na razie wizja całkowitego wyschnięcia tego bezodpływowego jeziora, leżącego w tektonicznym rowie rzeki Jordan na pograniczu Jordanii, Palestyny i Izraela, oddaliła się.

Aby sytuację znacząco poprawić konieczna jest bardzo kosztowna inwestycja, której rozpoczęcie przekładane jest z roku na rok. Wszystko jednak wskazuje na to, że wkrótce krajobraz regionu ma się całkowicie odmienić.

W kwietniu 2013 roku władze podjęły decyzję o budowie 180-kilometrowego kanału, mającego połączyć Morze Martwe z Morzem Czerwonym. Pierwszy etap projektu ruszył z końcem 2013 roku. Zgodnie z zamysłem inżynierów, kanałem transportowanych będzie 66 miliardów metrów sześciennych wody.

Eksperci przypominają, że każdego roku w Morzu Martwym ubywa ponad 300 milionów metrów sześciennych wody, która aż w 26 procentach jest zasolona. Jeśli projekt się powiedzie to Morze Martwe, mające 76 kilometrów długości i 16 kilometrów szerokości, będzie zachowane przez przynajmniej następne 50 lat.

Morze Martwe to najgłębsza depresja na Ziemi o głębokości 399 metrów, która wciąż się pogłębia. Na zachodnim brzegu morza powstają uzdrowiska przyciągające turystów z całego świata.

Obecnie końca dobiega tam sezon mokry i wkrótce rozpocznie się pora sucha, której towarzyszyć będą pustynne upały. Temperatura w cieniu w lipcu i sierpniu przekroczy 40 stopni. Sezon turystyczny zakończy się wraz z nadejściem ochłodzenia i pierwszych opadów, czyli dopiero w listopadzie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy