Wypadek Zondy przy 320 km/h

Samochody supersportowe mają to do siebie, że prowokują do szybkiej jazdy. Jednak o tym, że właściwym miejscem do korzystania z mocy silnika jest tor wyścigowy przekonał się niedawno pewien młody niemiecki kierowca.

Samochody supersportowe mają to do siebie, że prowokują do szybkiej jazdy. Jednak o tym, że właściwym miejscem do korzystania z mocy silnika jest tor wyścigowy przekonał się niedawno pewien młody niemiecki kierowca.

Samochody supersportowe mają to do siebie, że prowokują do szybkiej jazdy. Jednak o tym, że właściwym miejscem do korzystania z mocy silnika jest tor wyścigowy przekonał się niedawno pewien młody niemiecki kierowca.

O wielkim szczęściu może mówić 28-latek, który postanowił przetestować swoją czarną Zondę F na odcinku włoskiej autostrady A10. Przy prędkości 320 km/h stracił on panowanie nad kierownicą, uderzył w barierę ochronną, a następnie w jadącego obok Mercedesa, z którym prawdopodobnie się ścigał. Warte 1,5 miliona dolarów auto zostało doszczętnie zniszczone, ale o dziwo kierowcy i jego 21-letniemu pasażerowi pochodzącemu z Litwy nic się nie stało.

Reklama

W kwietniu ubiegłego roku ten sam Niemiec na tej samej autostradzie został ukarany mandatem przez włoską policję za znaczne przekroczenie prędkości. Wówczas siedział on za kierownicą Lamborghini.

Jak w konstrukcja Pagani Zondy F i jej karoseria z włókna węglowego poradziły sobie z poważnym wypadkiem. Nie wiadomo czy miłośnik szybkich samochodów dostanie od losu trzecią szansę. Wiadomo tylko, że nie sprawdzi tego rozbitą właśnie Zondą, która trafiła na złom.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy