YouTube zablokował komentarze w Korei

Google zmuszone przez ustawę musiało zablokować w Korei (tej bardziej rozwiniętej, Południowej) komentarze oraz dodawanie plików w popularnym serwisie YouTube. Nowe prawo wymaga bowiem, aby na każdej stronie o oglądalności powyżej 100 tysięcy unikalnych użytkowników dziennie - każdy komentarz był podpisany nazwiskiem i indywidualnym numerem identyfikacyjnym.

Google zmuszone przez ustawę musiało zablokować w Korei (tej bardziej rozwiniętej, Południowej) komentarze oraz dodawanie plików w popularnym serwisie YouTube. Nowe prawo wymaga bowiem, aby na każdej stronie o oglądalności powyżej 100 tysięcy unikalnych użytkowników dziennie - każdy komentarz był podpisany nazwiskiem i indywidualnym numerem identyfikacyjnym.

Google zmuszone przez ustawę musiało zablokować w Korei (tej bardziej rozwiniętej, Południowej) komentarze oraz dodawanie plików w popularnym serwisie YouTube. Nowe prawo wymaga bowiem, aby na każdej stronie o oglądalności powyżej 100 tysięcy unikalnych użytkowników dziennie - każdy komentarz był podpisany nazwiskiem i indywidualnym numerem identyfikacyjnym.

Prawo to, nazwane Cyber Defamation Law, weszło w życie już 1 kwietnia. Ma ono zapobiegać umieszczaniu anonimowych, obraźliwych komentarzy i tekstów w sieci.

W odpowiedzi na nowe wymagania Google zamiast wprowadzać nowy system rejestracji - zmuszający Koreańczyków do podawania wymaganych danych - całkowicie wyłączyło system komentarzy oraz zablokowało dodawanie nowych filmików.

Reklama

Gigant z Mountainview tłumaczy swoje działanie tym, że pragnie aby użytkownicy mogli zachować anonimowość i nie może się godzić na półśrodki.

Tymczasem użytkownicy mogą zakaz w bardzo łatwy sposób obejść. Wystarczy, że zmienią swoje ustawienia regionalne na inny kraj - w ten sposób wrzucone przez nich filmiki oraz komentarze będą widoczne także dla użytkowników przeglądających serwis w Korei z odpowiednią blokadą regionalną.

Nowe prawo weszło w życie głównie ze względu na duży szum medialny jaki zapanował w kraju, gdy znana aktorka Choi Jin Sil popełniła w październiku zeszłego roku samobójstwo, po tym jak została w internecie zmieszana z błotem przez tysiące internautów, którzy zarzucali jej wywieranie presji na innego aktora - Ahn Jae Hwana - który winny był jej pieniądze, i który rzekomo z powodu tego nacisku zabił się miesiąc wcześniej.

Wypadek ten przelał czarę goryczy dopełniając tylko niejako dzieła po wcześniejszych znanych przypadkach - m. in. pewnej mieszkanki Seulu, która w 2005 zapomniała posprzątać po swoim psie w metrze i hitem w sieci stało się nagranie tytułujące ową kobietę jako "dog poop girl". Historia rozeszła się w internecie lotem błyskawicy i kobieta została namierzona w miejscu zamieszkania i na uniwersytecie, na który uczęszczała. W końcu zmuszona ona została do porzucenia nauki i powrotu do rodzinnego miasta.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy