Zdobywał dla Polski medale, a zarabiał marne grosze

Marek Cieślak to postać, która polskiemu żużlowi dała w ubiegłej dekadzie naprawdę wiele. Szczególnie owocne w karierze szkoleniowca były ostatnie lata, gdzie Polska wręcz dominowała zawody MŚ w żużlu. Dziś uznany trener może się już cieszyć z nowego kontraktu, który w końcu gwarantuje mu wynagrodzenie godne jego pracy. Ale na początku nie było aż tak różowo.

Marek Cieślak to postać, która polskiemu żużlowi dała w ubiegłej dekadzie naprawdę wiele. Szczególnie owocne w karierze szkoleniowca były ostatnie lata, gdzie Polska wręcz dominowała zawody MŚ w żużlu. Dziś uznany trener może się już cieszyć z nowego kontraktu, który w końcu gwarantuje mu wynagrodzenie godne jego pracy. Ale na początku nie było aż tak różowo.

4 złote i jeden srebrny - to bilans medali zdobytych przez reprezentację Polski na Żużlowych Mistrzostwach Świata w ostatnich 5 latach. Nie da się ukryć, że spory wkład w tych sukcesach miał trener naszej kadry Marek Cieślak, który dzięki tym triumfom urósł do rangi jednego z najlepszych szkoleniowców na całym świecie.

Nic więc dziwnego, że krajowy związek zaproponował niedawno Cieślakowi nową umowę, która rzekomo ma mu oferować pieniądze godne jego wkładu w sukcesy kadry.

Jakby jednak nie patrzeć, opiekun naszej złotej drużyny i tak może tylko pomarzyć o kwotach, które zgarniają jego podopieczni. W sporcie jakoś już tak jest, że zawodnicy niemal zawsze zarabiają kilkukrotnie większe sumy od własnych trenerów.

Wystarczy zresztą spojrzeć na tegoroczne raporty finansowe czołowych żużlowców Speedway Ekstraligi, którzy potrafili dobić do kwot sięgających nawet powyżej półtora miliona złotych rocznie. Czy Cieślak zarabia chociaż 10% tego? A w życiu! Według nieoficjalnych informacji nowy zapis w umowie szkoleniowca mówi o kwocie rzędu... 5 tysięcy złotych na miesiąc.

Ile w tym prawdy? Tego niestety się nie dowiemy. Jedno za to jest pewne - niezależnie od tego ile by trener nie miał zapisane w swoim nowym kontrakcie, to i tak jest to liczba znacznie ciekawsza, aniżeli 2500 złotych, które zarabiał na początku swojej przygody z reprezentacją...

Mimo wszystko cała sprawa wygląda bardzo komicznie. Bo w końcu jak inaczej odnieść się do sytuacji, gdzie 30 dni pracy jednego z najlepszych fachowców na naszym globie wycenia się tak samo, co 1-2 punkty przeciętnego żużlowca w naszej lidze...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas