Czy rzymskie łaźnie były wylęgarnią rozpusty?
Niewolnik stoi już gotowy ze skrobaczką w ręce. Z jej pomocą usunie z ciała swego pana warstwę łoju, kurzu i potu, którym pokryła się jego skóra, kiedy ten był na placu ćwiczeń. Następnie Rzymianin może oddać się błogiej kąpieli i innym uciechom, które oferują łaźnie.
Po popołudniowej sjeście ulice starego Rzymu zapełniają się tłumem. Wszyscy kierują się w tę samą stronę - ku łaźni publicznej. Termy nie służą jedynie oczyszczeniu ciała, ale też jego zahartowaniu na przyległym placu ćwiczeń. Z kolei duch pokrzepić się może w niekończących się dyskusjach. W basenie nie ma znaczenia, czy jesteś niewolnikiem, czy panem.
Cesarze dzielą się przepychem
Wybudowanie łaźni publicznych staje się w ten sposób kwestią prestiżu każdego cesarza, dlatego każda kolejna inwestycja jest coraz bardziej okazała. Największą hojnością w tym względzie wykaże się cesarz Dioklecjan (ok. 244-311). W jego kosztownych łaźniach może naraz kąpać się 1500 osób!
Pożyczysz mi niewolnika?
Kto nie miał niewolnika, mógł go sobie jednak w łaźni wynająć. Jeden pilnuje rzeczy pana. Inny zajmie się jego ciałem przed ćwiczeniami i po nich. Po ćwiczeniach zwykle przechodzi się przez łaźnię parową, z której droga wiedzie przez ciepłą i letnią kąpiel. Na koniec czeka go zimny basen.
- Raz nawet widziałem, jak cesarz pływa - chełpi się jeden bywalec łaźni przed drugim. Tu mówić można o wszystkim, przy czym Rzymianie lubią plotkować, a te dwie godziny, które mogą spędzić w łaźni, są jakby ku temu stworzone. Całkiem dobrze "pogadać" da się też na wspólnych latrynach, gdzie umieszczone obok siebie okrągłe otwory do siedzenia umożliwiają wspólną rozrywkę nawet w tak intymnej chwili.
Niewolnicy muszą być gotowi, by swemu panu wytrzeć ciało, jak tylko wynurzy się z wody, porządnie go wymasować i usunąć włosy z ciała. Dla stawów dobra jest maść lecznicza, dla skóry wonne olejki.
Koniec z bezwstydnikami!
- Tylko tym bezwstydnikom powinni zakazać tam wchodzić - gorszy się jego cnotliwa małżonka. Łaźnie publiczne stają się bowiem wylęgarnią rozpusty i miejscem seksualnych orgii.
Pewne środki ostrożności podjęte zostają co prawda pod koniec II wieku n.e., kiedy kobiety oddziela się od mężczyzn, a dla obu płci wyznaczone zostają różne godziny odwiedzin, ale mimo to termy pozostają miejscem niezwykłej rozrywki. Ludzie niecierpliwie czekają na dźwięk gongu, który oznacza otwarcie łaźni.
Cesarz Hadrian (76-138) zarządza, że przed tą godziną nikomu nie wolno się w nich kąpać. Ludzie często wytrzymują tu aż do zmroku, kiedy łaźnie z powodu braku światła są zamykane. Kto wie, co by się w nich działo później...
Helena Bielińska