Europa uważała Polskę za sojusznika Hitlera. Dyplomaci popełnili katastrofalny błąd

Przedwojenna Polska – usytuowana między dwiema nieprzyjaznymi potęgami, Niemcami i Związkiem Sowieckim – znajdowała się w skrajnie niekorzystnej sytuacji geopolitycznej. Polskie władze starały się prowadzić zrównoważoną politykę, zachowując równych dystans do obu sąsiadów i nie wiążąc się z interesami żadnego z mocarstw.

Wydarzenia z 1938 roku postawiły Polskę w niekorzystnej sytuacji
Wydarzenia z 1938 roku postawiły Polskę w niekorzystnej sytuacjiCC-BY-SA 3.0domena publiczna

Linia polskiej dyplomacji zakładała utrzymanie jak najlepszych relacji z III Rzeszą i Związkiem Sowieckim. Zarazem jednak wykluczała zawieranie sojuszu z którymkolwiek z tych państw.

Pokój miały gwarantować formalne porozumienia: pakt o nieagresji z Sowietami podpisany w 1932 roku (a w 1934 roku przedłużony do 1945 roku) oraz polsko-niemiecki układ o niestosowaniu przemocy ze stycznia 1934 roku.

Życzliwe gesty

Zgodnie z przyjętym kursem Warszawa unikała publicznej krytyki niebezpiecznych posunięć nowych niemieckich władz.

Kiedy w marcu 1935 roku kanclerz Adolf Hitler zdecydował o pogwałceniu postanowień traktatu wersalskiego i wprowadził powszechny obowiązek służby wojskowej, główny architekt polskiej polityki zagranicznej, minister Józef Beck, zareagował powściągliwe i nie zgłosił żadnych otwartych zastrzeżeń.

Gestów wzajemnej życzliwości między krajami było wówczas dość dużo, a oficjalne komunikaty polskiego MSZ na temat zachodniego sąsiada utrzymywano w przyjaznym tonie. Beckowi z tego powodu przypięto nawet łatkę germanofila. Szefowi polskiej dyplomacji niechętna była zwłaszcza Francja, forsująca projekt współpracy z ZSRR mającej stanowić przeciwwagę dla nadmiernych ambicji terytorialnych Niemiec.

______________________________

Sprawdź najlepszych autorów Wielkiej Historii!
Sprawdź najlepszych autorów Wielkiej Historii!materiał partnera

Pod Stonawą wojska czechosłowackie powstrzymały natarcie polskiej kompanii. Zginęło około 75 procent stanu osobowego. Przeżyło kilkunastu żołnierzy, którzy dostali się do niewoli. Czesi nie mieli zamiaru odsyłać ich na tyły – zadźgali polskich żołnierzy bagnetami. Podobny los czekał jeńców wziętych pod Bystrzycą. Jeszcze tego samego dnia, 27 stycznia, Czesi zajęli Cieszyn, a Wojsko Polskie wycofało się za Wisłę. 

Na zdjęciu ulice Cieszyna na przełomie stycznia i lutego 1919 roku.
Początkowo lokalne władze podpisały umowę o wzajemnym zarządzaniu Śląskiem Cieszyńskim i same, bez ingerencji z zewnątrz, ustaliły granicę, która przebiegała zgodnie z podziałem etnicznym. Miejscowi politycy postanowili jednak, że ostateczna decyzja będzie należała do władz centralnych obu państw. Zgoda nie trwała zbyt długo.
Jak pisał Jiři Friedl: „Krótkotrwały spokój został przerwany mnożącymi się różnorodnymi problemami związanymi przede wszystkim z kompetencjami obu organów i problemami podporządkowania spornego terytorium. Obie strony oskarżały się wzajemnie o naruszanie umowy, jednocześnie dawała znać o sobie ostra propaganda i agitacja. Nie udało się również rozwiązać kłopotów związanych z zaopatrzeniem, gdyż obie strony starały się zaopatrywać głównie tylko tereny podlegające własnemu nadzorowi”.

Na zdjęciu czescy legioniści w Cieszynie.
Sytuację zaogniła decyzja polskiego rządu o poborze mieszkańców Śląska Cieszyńskiego do Wojska Polskiego. Sytuacja była o tyle dziwna, że ustawa dokładnie określała kogo i na jakim terenie obowiązuje pobór. Tereny sporne miały być z niego wyłączone. Czesi wyrazili wówczas zaniepokojenie. Impulsem do działania było dla nich rozpisanie przez polski rząd wyborów do Sejmu na 26 stycznia 1919 roku. Rząd Czechosłowacji uznał to za naruszenie porozumienia i próbę utrwalenia polskiej władzy na spornym terenie. 

Na zdjęciu żołnierze czechosłowaccy w czasie walk o Cieszyn.
+4

Jasny sygnał dla Polski

Kiedy w marcu 1936 roku oddziały niemieckie wkroczyły do zdemilitaryzowanej Nadrenii, Warszawa wysłała Paryżowi sygnał, że Polska gotowa jest wypełnić swoje sojusznicze zobowiązania i wystąpić zbrojnie przeciw Rzeszy, o ile uczyni to Francja.

Obie armie miały wówczas przygniatającą przewagę nad przeciwnikiem i przy odrobinie zdecydowania można byłoby zdusić wojownicze zapędy Hitlera w zarodku. Tym razem jednak to państwa zachodnie ograniczyły się do niezobowiązującej krytyki. Dla Polski był to jasny sygnał, potwierdzający słuszność przyjętej linii: w żadnym razie nie należało samemu ryzykować pogorszenia stosunków z rosnącymi w siłę Niemcami.

Haniebne milczenie

Kolejne agresywne posunięcie Hitlera - Anschluss Austrii - nastąpiło w marcu 1938 roku, przy haniebnym milczeniu rządów państw zachodnich. Rozbiór Czechosłowacji okazał się z kolei dyplomatycznym majstersztykiem III Rzeszy.

W Monachium, na zaproszenie przywódcy Włoch, Benita Mussoliniego, doszło do spotkania tak zwanej "Wielkiej Czwórki". Premierzy Wielkiej Brytanii, Neville Chamberlain, i Francji, Édouard Daladier, zgodzili się zaspokoić ponoć "słuszne" postulaty Adolfa Hitlera.

29 września 1938 roku Czechosłowacja została przymuszona do zrzeknięcia się na rzecz Niemiec części swojego obszaru, tak zwanego Sudetenlandu, zamieszkanego w większości przez ludność pochodzenia niemieckiego. Władze w Warszawie wykorzystały moment największego pognębienia sąsiada i zdecydowały o wysłaniu wojsk w celu przejęcia spornych obszarów na Śląsku Cieszyńskim.

Wojsko Polskie wkracza na Zaolzie
Wojsko Polskie wkracza na Zaolziedomena publiczna
Zapowiedź: Tajna historia XX wiekuPolsat Play

Największy błąd naszej dyplomacji

Zajęcie przez Polskę Zaolzia, które doszło do skutku przed połową października 1938 roku, było, patrząc z obecnej perspektywy, największym błędem naszej przedwojennej dyplomacji.

Polaków postrzegano jako wspólników Hitlera w rozbiorze Czechosłowacji. Wprawdzie kraj został wcześniej bez mrugnięcia oka poświęcony przez mocarstwa zachodnie, w złudnej nadziei ratowania pokoju, ale poza III Rzeszą tylko Rzeczpospolita odniosła terytorialną korzyść z podjętych w Monachium decyzji.

Fakt ten stanowił wodę na młyn dyplomacji sowieckiej, podkopującej na każdym kroku pozycję międzynarodową Rzeczypospolitej. Sprawa Zaolzia do dziś jest zresztą wyzyskiwana przez formalnego spadkobiercę ZSRR - Rosję - do propagowania wizerunku Polski jako kraju współwinnego wywołania II wojny światowej.

______________________________

Sprawdź najlepszych autorów Wielkiej Historii!
Sprawdź najlepszych autorów Wielkiej Historii!materiał partnera

Polesie było także najbardziej zaniedbanym regionem pod względem edukacji. W 1921 roku na wsi analfabetami było 66,9 proc. mężczyzn i aż 88,5 proc. kobiet. Podczas spisu powszechnego przeprowadzonego 10 lat później okazało się, że na wsi niepiśmiennych jest 53,9 proc. dorosłych mężczyzn i 71,4 proc. kobiet. Nieco lepiej wyglądało to jeśli wzięło się pod uwagę wszystkich mieszkańców powyżej 10 roku życia. Na Polesiu było to 48,4 proc. mieszkańców. W przypadku Warszawy analfabetami było 21,8 proc. mieszkańców, Krakowa 13,7 proc., a najlepsza sytuacja była w województwie śląskim, gdzie niepiśmiennych było 1,5 proc. mieszkańców.
Wiejska chata we wsi Zajezierze nad jeziorem Horodyszcze. Tego typu zabudowa była charakterystyczna dla Polesia.
Turystyka, ze względu na nieliczne drogi, słabe połączenia kolejowe i brak rozbudowanej bazy noclegowej powodował, że Polesie nie było ulubionym miejscem wycieczek. W całym województwie było tylko jedno schronisko turystyczne, które w 1931 roku przyjęło 134 osób. Dla porównania ojcowskie schronisko przyjęło w tym samym czasie 1004 osoby, gdyńskie schronisko PTTK 28639, a najpopularniejsze - krakowskie 33132 osoby. 
Z kolei Polesie było bardzo chętnie odwiedzane przez arystokrację i wyższych urzędników oraz wojskowych, którzy upodobali sobie poleskie bagna i lasy, w których polowali na zwierzynę. Na zdjęciu hrabia Giedroyć po polowaniu na dzika.
Na Polesiu nie było zbyt wielu mostów. Znajdowały się jedynie w pobliżu dużych miast i na trasie linii kolejowych. Rzeki można było pokonywać albo dzięki brodom, albo dzięki promom. W większości przypadków były to małe promy albo takie łodzie mieszczące jeden wóz. Z rzadka były to większe promy mogące przewieźć ponad 2 tony.
+5

Dariusz Kaliński  Specjalista od II wojny światowej i działań sił specjalnych, a także jeden z najpoczytniejszych w polskim internecie autorów z tej dziedziny. Autor bestsellerowej "Czerwonej zarazy". W sierpniu 2018 roku na księgarskie półki trafił "Bilans krzywd". Współautor "Polskich triumfów", "Polskich bogów wojny", "Przedwojennej Polski w liczbach" i "Chwil Przełomu".

Kiedy mówię Interia, myślę Pogoda INTERIA.PL
Wielka Historia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas