Jak UFO zaatakowały Stany Zjednoczone...

Dokładnie 68 lat temu, 24 lutego 1942 r., mieszkańców Los Angeles sparaliżował blady strach. Na wieczornym niebie pojawiły się setki tajemniczych migających światełek. Obrona przeciwlotnicza otwarła w ich kierunku zmasowany ogień. Do dziś nie wiadomo, co to było...

Japoński atak na Pearl Harbor 7.12.1941 r. Czy taki sam los miał spotkać Los Angeles?
Japoński atak na Pearl Harbor 7.12.1941 r. Czy taki sam los miał spotkać Los Angeles?AFP

Atak na kontynent

Mniej więcej w tym samym czasie wywiad Marynarki Wojennej USA doniósł, że należy się spodziewać japońskiego ataku na to miasto w ciągu najbliższych 10 godzin. Wieczorem 24 lutego 1942 r., sytuacja była już bardzo napięta. Na niebie dostrzeżono bowiem dziesiątki migających świateł, które nie dało się jednoznacznie zidentyfikować jako samoloty, czy inne latające obiekty. Dokładnie o 19.18 czasu lokalnego postawiono w gotowości obronę lotniczą w pobliżu strategicznych miejsc. Spodziewany przez Amerykanów atak nie miał miejsca i postanowiono odwołać alarm o 22.23. Mieszkańcy Los Angeles nie wiedzieli, że najgorsze dopiero przed nimi...

W niedługim czasie na niebie dostrzeżono kilkanaście, a według niektórych - kilkadziesiąt, "wrogich samolotów". O 2.43 widziano jej nad Long Beach, a kilka minut później, dowódca jednej z baterii przeciwlotniczych w Los Angeles raportował, że widzi "około 25 samolotów na 12 tys. stóp". Zgodności, co do faktu, czy rzeczywiście były to samoloty, nie ma do dziś, tak jak i nie było jej wczesnym rankiem 25 lutego 1942 r.

O 3.06 inna drużyna przeciwlotnicza zauważyła nad Santa Monicą "balon z czerwoną flarą". Dziesięć minut później 37. Brygada Obrony Wybrzeża otworzyła ogień w kierunku niezidentyfikowanych obiektów latających. Z dział przeciwlotniczych wystrzelono łącznie ponad 1400 pocisków, co - jak opisywali następnego dnia w gazetach dziennikarze - spowodowało, że "niebo na Los Angeles było tak czerwone, że wydawało się, iż nad miastem wybuchł wulkan". Choć kanonada trwała, z niewielkim przerwami, do 4.14, to nie strącono żadnego z ostrzeliwanych i oświetlanych olbrzymimi reflektorami celów.

"Bitwa o Los Angeles"

Alarm nad Los Angeles odwołano o 7.21 wydając komendę "niebo czyste". Za dnia dostrzeżono, że godzinna kanonada kosztowała życie trzech osób, które zginęły ranione pociskami przeciwlotniczymi. Na zawał serca umarły kolejne trzy osoby, a kilkanaście budynków oraz samochodów było podziurawionych pociskami.

Co to było?

Oficjalne stanowisko władz USA dementowało wszystkie te domysły. Frank Knox, sekretarz Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, na zwołanej 25 lutego 1942 r. konferencji prasowej twierdził, że cały incydent był "fałszywym alarmem" spowodowanym przez "wojnę nerwów". Nigdy jednakże nie wyjaśniono do końca, czy obiektami latającymi wykrytymi przez radary były wrogie samoloty, czy np. balony meteorologiczne. Obecnie najwięcej zwolenników ma hipoteza, która mówi, że nad Los Angeles latało pięć cywilnych samolotów. Ich celem miało być sianie paniki wśród mieszkańców, w ramach prowadzonej przez Japończyków wojny psychologicznej. Niektórzy jednakże stoją na stanowisku, że były to UFO...

Marcin Wójcik

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas