Legendarny skarb odkryto w Górach Świętokrzyskich
W Paśmie Jeleniowskim odkryto niezwykły skarb. Liczne monety mogły należeć do legendarnego samozwańczego uzdrowiciela, który "chronił" okolicznych mieszkańców przed dżumą. Jedną z nich prawdopodobnie przerobił na... medalik.
Góry Świętokrzyskie: odnaleziono skarb legendarnego pustelnika
Pasmo Jeleniowskie rozciąga się od doliny rzeki Słupianki na zachodzie, do Wyżyny Sandomierskiej w okolicach Opatowa na wschodzie. Wchodzi w skład Jeleniowskiego Parku Krajobrazowego. Występują tu charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich Gołoborza. To mniej popularny fragment Gór Świętokrzyskich, ale większość turystów, którzy odwiedzali Łysą Górę ze Świętym Krzyżem, może go kojarzyć. Gdy wchodząc na szczyt od Nowej Słupi dojdziemy do klasztoru i odwrócimy się, aby podziwiać krajobraz, to ponad koronami drzew ujrzymy właśnie Pasmo Jeleniowskie.
Skoro już wiemy, gdzie żył legendarny pustelnik wróćmy zatem do jego legendarnej działalności. Życie takiej osoby raczej kojarzy nam się z ubóstwem, nieustannym postem i oddaniem się modlitwie. W większości przypadków eremitów prawdopodobnie tak było, ale nie u Antoniego Jaczewicza. Przekonywał ludzi o swojej mocy uzdrawiania, twierdząc, że jego siła pochodzi od Matki Boskiej, która zamieszkała z nim w pustelni. Ludzie zaczęli tłumnie do niego przybywać, a sakiewka robiła się coraz cięższa.
Szlachta miała dość. Schwytali Jaczewicza, ale ten się nie poddał
Skąd taka popularność? Raczej nie wynikała ona ze skuteczności, a kolejnej fali epidemii dżumy, która nawiedziła Rzeczpospolitą w ostatnich latach XVII wieku. Ludzie chwytali się każdej możliwości ocalenia, nie wyłączając praktyk religijnych. I o ile tego typu zachowanie jest zupełnie zrozumiałe i obserwowane na przestrzeni dziejów, to niestety, jak w przypadku różnych katastrof, przyciąga oszustów, którzy chcą zarobić na krzywdzie innych. Pokaźne datki sprawiły, że w krótkim czasie erem zamienił się w warownię z wynajętą strażą, przy pomocy której zaczęto rabować pątników, a ponoć nawet okoliczne majątki.
Taka działalność nie mogła pozostać bez echa. Miejscowa szlachta ostatecznie schwytała Jaczewicza i oddała go krakowskiemu sądowi biskupiemu. Oszustowi udało się jednak zbiec z więzienia, wrócić do swojego eremu i dalej prowadzić działalność (podobno za przyzwoleniem papieża). Ponownie schwytany, osądzony przez sąd biskupa krakowskiego, został skazany w 1712 r. na dożywocie i osadzony w Częstochowie.
Ziarno prawdy w legendzie?
Okazuje się, że historia awanturnika Jaczewicza może nie być wyłącznie legendą. Świętokrzyska Grupa Eksploracyjna działająca za zgodą Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach oraz Nadleśnictwa Łagów odnalazła liczny zbiór monet z 1 połowy XVII w. i początku XVIII w., w tym orty, szóstaki, krajcary, kopiejki (tzw. łezki) i inne. Szczególnie ciekawie prezentuje się dukat hamburski z 1648 r., z wizerunkiem Madonny z dzieciątkiem, przebity przy krawędzi monety, co sugeruje, że mógł on pełnić rolę medalika.
Wydaje się więc, że monety mogą być częścią opłat pobieranych przez samozwańczego eremitę, datkami lub wotami, a może też zrabowanymi okolicznej szlachcie dobrami.
Wszystkie monety zostały przekazane do Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie zostaną poddane szczegółowej analizie, dzięki której być może już niedługo poznamy więcej szczegółów.