Pentagon budował w tajemnicy UFO z napędem jądrowym. To wyjaśnienie tego fenomenu?

Kanadyjski poszukiwacz UFO opublikował tysiące dokumentów dotyczących relacji naocznych świadków z kontaktu z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Dzięki nim można dowiedzieć się nieco o tej technologii.

Okazuje się, że większość obserwacji dotyczyła futurystycznych pojazdów latających, które swoim kształtem na myśl przywodzą latające talerze, takie same, jakie od dekad pojawiają się w świecie popkultury. Nie są to obiekty pochodzące z otchłani kosmosu i pilotowane przez przedstawicieli obcych cywilizacji. Są to tajne pojazdy należące do armii największych mocarstw, czyli wówczas Stanów Zjednoczonych i Rosji.

Kolekcja zawiera aż 30 tysięcy dokładnych opisów zdarzeń. 20 tysięcy z nich zostało przygotowanych przez Chrisa Rutkowskiego, Kanadyjczyka polskiego pochodzenia. Ale to nie wszystko. Swoją cegiełkę dołożył też tamtejszy rząd, odtajniając aż 10 tysięcy dokumentów. Możemy dowiedzieć się z nich o jednym z bardzo ciekawych spotkań trzeciego stopnia. Zdarzenie miało miejsce 20 maja 1967 roku, niedaleko jeziora Falcon w Manitobie.

Reklama

W nocy, na niebie pojawiły się dwa świetliste obiekty. Ich obecność przestraszyła ptaki. Jak relacjonował Stefan Michalak, jeden z nich odleciał, a drugi wylądował nieopodal niego. Wówczas doszło do przerażającego zwrotu wydarzeń. Mężczyzna napisał, że obiekt był bardzo gorący, metaliczny i pachniał siarką. Z wewnątrz dobiegały dziwne odgłosy. Niestety Michalakowi nie udało się wejść do środka, ale powiedział, że pojazd nie posiadał wejścia, gdyż cały był otoczony migającymi lampami.

Co niezwykłe, gdy pojazd rozpoczął manewr odlotu, ognisty podmuch odrzucił mężczyznę i wywołał na jego skórze poparzenia pierwszego stopnia. Po kilku tygodniach trafił on do szpitala z silnymi bólami głowy i biegunką. Badania wykazały lekką chorobę popromienną. Michalak, wraz z poszukiwaczami UFO, później udali się w miejsce kontaktu. Znaleźli oni tam kawałem metalu, najprawdopodobniej poszycia pojazdu. Badania wykazały, że metal był wysoce radioaktywny.

Eksperci uważają, że Polak mógł mieć do czynienia z jednym z prototypów wojskowego pojazdu, który był napędzany reaktorem jądrowym. Rosjanie w czasach zimnej wojny prowadzili eksperymenty z takim napędem na potrzeby swoich rakiet balistycznych. Jednak ostatecznie projekt porzucono ze względu na zbyt duże zagrożenie dla ludności.

Taką koncepcję wydaje się potwierdzać fakt, że opublikowane przez Pentagon filmy i badane manifestacje UFO obok samolotów i okrętów, w większości przypadków miały miejsce nad Oceanem Spokojnym, czyli obszarem gdzie nie ma niebezpieczeństwa dla ludności, gdyby nastąpiła awaria napędu jądrowego. Nad Pacyfikiem przeprowadzano też testy jądrowe w czasach zimnej wojny.

Teraz takie wynalazki znowu powracają do łask. Niedawno Rosjanie przeprowadzili test napędu jądrowego w pocisku o nazwie 9М730 Buriewiestnik (SSC-X-9 Skyfall). Amerykanie i Rosjanie szykują też rakiety o napędzie jądrowym, które mają skrócić do kilku dni loty na Marsa.

Czy te projekty są realizowane na wiedzy i technologii udostępnionej przez nazistowskich naukowców przewiezionych do obu tych krajów po II wojnie światowej? Tego na sto procent nie wiemy, ale wyjaśnienie fenomenu UFO może być bardziej prozaiczne, niż nas się wszystkim wydaje.

Źródło: GeekWeek.pl/LiveScience / Fot. Pexels

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy