Polacy rozwiązali jedną z zagadek starożytności
Niemal sto monumentalnych budowli obronnych wzniesiono między IV i VI wiekiem na przestrzeni ok. 500 km, od południowych krańców współczesnego Egiptu po środkowy Sudan. Polscy archeolodzy właśnie poznali niektóre ich funkcje.
- Krajobraz archeologiczny Egiptu jest zdominowany przez piramidy, a Sudanu - przez kamienne budowle obronne z czasów tuż przed - i tuż po chrystianizacji pogańskich królestw w połowie szóstego wieku. Cała dolina środkowego Nilu jest dosłownie nimi usiana" - opowiada kierownik Zakładu Nubiologii Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN, prof. Bogdan Żurawski.
Niektóre z murów obronnych miały kilkanaście metrów wysokości i kilka metrów szerokości. W zależności od miejsca wykonywano je z kamieni lub cegieł mułowych, czasem łącząc obie techniki. Wszystkie bloki spajano zaprawą mułową. Mury obejmowały obszar kilku hektarów.
- Ich skala jest nieprawdopodobna - ocenia prof. Żurawski.
W ramach subsydium programu MISTRZ przyznanego przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej prof. Żurawski wraz z dwuosobowym zespołem zajmuje się tym zagadnieniem w kontekście kształtowania się chrześcijańskich królestw w dolinie środkowego Nilu w IV-VI wieku.
- Po ostatnim sezonie badawczym nabraliśmy pewności, że większość badanych przez nasz zespół twierdz pierwotnie pełniła funkcje refugialne, co oznacza, że w czasach niepokojów miejscowa ludność chroniła się za wielometrowymi murami i przeczekiwała niebezpieczeństwa - opowiada prof. Żurawski. Jak dodaje, w czasie pokoju ludzie mieszkali w osadach położonych wzdłuż Nilu, blisko pól uprawnych.
Przełomowe okazały się badania w Selib, prostokątnym założeniu otoczonym murem z kościołem i studnią w środku. Prace prowadzone są na podstawie koncesji przyznanej Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW. Dotąd nie było jasne, jaką funkcję pełniło to miejsce. Otaczający je mur pozbawiony był baszt narożnych, i był stosunkowo cienki, dlatego naukowcy wątpili w jego funkcje obronne. Tegoroczne badania rozwiały te wątpliwości.
Odkryto szesnaście pasm kamiennych schodów wiodących na szczyt murów, a badacze uzyskali pewność, że założenie pełniło funkcję praktyczną. Dla podjęcia obrony niezbędny był łatwy sposób wejścia na koronę murów. Sam mur okazał się też dużo wyższy, niż dotychczas przypuszczano.
To nie wszystko. W przypadku kilku twierdz znaleziono też ślady po trebuszach, czyli urządzeniach balistycznych, miotających kamienie na nawet 100 m.
Jak przekonuje naukowiec, za funkcją refugialną tych założeń obronnych przemawia brak domów. Jedyną budowlą murowaną był zazwyczaj kościół.
- Kościół w mentalności średniowiecznej był najlepszą machiną obronną: zapewniał przecież opiekę boską. O cudownej roli Opatrzności Bożej w obronie murów świadczą znane z opisów kronikarzy epizody z oblężenia Konstantynopola przez Arabów - opowiada prof. Żurawski. W jednym przypadku kościół funkcjonował w opuszczonej twierdzy aż do XVII w.
Refugia nubijskie nie miały stałych załóg. Broniły ich te same osoby, które chroniły się w tam przed niebezpieczeństwem. Lokalna ludność znajdowała w nich schronienie przed najazdami plemion beduińskich, które przybywały z obszarów pustyni.
- Okres IV w. to czasy rozpadu władzy Królestwa Meroickiego, upadku władzy centralnej, rozbicia dzielnicowego, używając niezbyt trafnego określenia z naszego kręgu kulturowego. To wszystko dodatkowo powodowało, że niebezpieczeństwo było realne, a granice - niestrzeżone - komentuje prof. Żurawski.
Budowle obronne były oddalone od siebie o 20-30 km. Między nimi znajdowały się wieże obserwacyjne, które umożliwiały wczesnej wykrycie nadciągającego niebezpieczeństwa.
Naukowcy planują kontynuację wykopalisk w obrębie kilku założeń obronnych. W ciągu najbliższych dwóch lat kilka razy spodziewają się powrócić w teren, żeby jeszcze lepiej poznać zagadki "sudańskich piramid".
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski