Polowanie na rzeźnika Wołynia

Jeszcze w czasie trwania II wojny światowej Sowieci podjęli krwawą walkę z nacjonalistycznym podziemiem na Ukrainie.

Oddział UPA w czasie walk z Sowietami na Wołyniu
Oddział UPA w czasie walk z Sowietami na WołyniuPolska Zbrojna

Dwuznaczność sytuacji

Dwuznaczność sytuacji, w której znaleźli się ocalali z rzezi Polacy, najlepiej widać na przykładzie kierowanych przez czekistów Batalionów Niszczycielskich, czyli formacji samoobrony złożonych z miejscowych (patrz: "Polska Zbrojna" numer 48 z 27 listopada 2011 roku). W nielicznych ocalałych wsiach Polacy stanowili spory odsetek tych oddziałów. Strach przed okrutną śmiercią z rąk UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) sprawił, że działania NKWD wymierzone w ukraińskich nacjonalistów zyskały spore poparcie polskiej ludności.

Krwawy rok 1944

której celem było fizyczne zniszczenie przeciwnika, obie strony stosowały niezwykle brutalne metody walki. Ofiarami często padali zwykli cywile, których podejrzewano o sprzyjanie partyzantom bądź też o związki z Sowietami. Zabitych każdego miesiąca można było liczyć w tysiącach.

Aby usprawnić walkę z nacjonalistycznym podziemiem, koordynację działań powierzono funkcjonującemu w strukturach NKWD Wydziałowi Walki z Bandytyzmem. Jedną z najważniejszych spraw prowadzonych przez Sowietów stała się operacja "Barłóg", której celem było ustalenie miejsca pobytu najważniejszych dowódców UPA, w tym Kłyma Sawura. W toku śledztwa każdy z poszukiwanych dostał kryptonim operacyjny.

Sawura otrzymał miano "Szczur". W trakcie przesłuchań wziętych do niewoli członków UPA oraz konspiracyjnej siatki OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) Sowietom udało się ustalić, że Kłym Sawur naprawdę nazywa się Dmytro Klaczkiwski. Doświadczeni śledczy bardzo szybko zorientowali się, że mają do czynienia ze swoim starym znajomym z lat 1939-1941, kiedy to po napaści na Polskę Sowieci aresztowali znaczną cześć działającej od początku lat trzydziestych siatki OUN.

W tak zwanym procesie 59 został skazany na karę śmierci, którą następnie zamieniono na dziesięć lat łagrów. W 1941 roku, wykorzystując zamieszanie pierwszych dni wojny, Klaczkiwski zdołał zbiec z sowieckiego więzienia w Berdyczowie. Wkrótce aktywnie włączył się do pracy w OUN, gdzie szybko awansował i ostatecznie objął dowództwo działającej na Wołyniu grupy UPA-Północ. W 1943 roku osobiście kierował rzezią ludności polskiej na Wołyniu i według wielu badaczy był jej głównym inicjatorem.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej Klaczkiwski ukrył się wraz ze swoimi podwładnymi w wołyńskich lasach. W ciągu kilku miesięcy dowodził walkami z jednostkami Armii Czerwonej i Wojsk Wewnętrznych NKWD, które działały na tym terenie. Od jesieni 1944 roku, po serii dotkliwych ciosów zadanych oddziałom UPA przez Sowietów, ukrył się w chutorze Orżew w rejonie Klewania.

Wpadka "Rudego"

Wysłana na miejsce grupa rozpoznawczo-poszukiwawcza z 9 kompanii 169 Pułku Strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych ustaliła, że "Rudy" ukrywa się w lasach koło wsi Jajno w rejonie Kamienia Koszyrskiego i ma stałą ochronę. Kontynuując poszukiwania, Sowieci dopadli oddział "Rudego" 22 kilometry na wschód od Jajna. Po krótkiej walce zlikwidowano kilkunastoosobową ochronę i ujęto dowódcę. Chory na tyfus Stelmaszczuk próbował się ostrzeliwać, jednakże został raniony i obezwładniony przez czekistów.

Zdobycz była wyjątkowo cenna. W ręce NKWD rzadko wpadali dowódcy UPA tak wysokiego szczebla i z tak bogatym doświadczeniem, sięgającym jeszcze służby w specjalnym batalionie abwery "Nachtigal". "Rudego" przewieziono do pilnie strzeżonego szpitala NKWD, gdzie opatrzono mu rany oraz rozpoczęto leczenie tyfusu.

Na przesłuchanie jeńca przybył osobiście zastępca ministra spraw wewnętrznych Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej generał Timofiej Strokacz, który dość szybko zmusił Stelmaszczuka do wyjawienia licznych tajemnic.

Następnego dnia poszukiwań doszło do serii kolejnych starć, w których trakcie czekiści zabili 79 osób i aresztowali 181. Kłym Sawur wciąż jednak był nieuchwytny. Stale zaciskający się pierścień okrążenia i likwidacja niemalże całej ochrony upowskiego dowódcy sprawiły, że teren poszukiwań znacznie się zawęził. W trakcie wznowionego 12 lutego przeczesywania lasu pododdział 233 Samodzielnego Batalionu Strzeleckiego Wojsk Wewnętrznych pod dowództwem naczelnika sztabu batalionu starszego lejtnanta Chabibulina odnalazł niedawno opuszczone miejsce biwakowania. Żołnierze, którzy szli po pozostawionych w głębokim śniegu śladach, zauważyli ruch w zaroślach. Gdy patrol rozdzielił się na trzy grupy i chciał okrążyć podejrzane miejsce, upowcy otworzyli ogień.

Symbol patriotyzmu?

W trakcie przeszukania zabitych czekiści znaleźli trzy pistolety maszynowe, trzy pistolety, Order Gwiazdy Czerwonej, dwie odznaki gwardyjskie oraz torbę polową z dokumentami UPA. Po trzech godzinach ciała dostarczono do miejscowości Równe i okazano Stelmaszczykowi oraz innemu z upowców. Obydwaj w jednym z zabitych rozpoznali Kłyma Sawura. Śmiertelny strzał w trakcie walki przypisano starszemu sierżantowi Danilejczence, Ukraińcowi z Donbasu.

Po sporządzeniu dokumentacji ciało Kłyma Sawura potajemnie pochowano w okolicach więzienia NKWD w Równem. Śmierć wysokiego dowódcy była niezwykle dotkliwym ciosem dla UPA, choć dzięki umiejętnej propagandzie nacjonaliści uczynili z Sawura symbol patriotyzmu. Do dziś zresztą czczony jest przez nacjonalistów jako bohater walk o niepodległość. Dla wszystkich pozostałych uczestników tragicznych wydarzeń z lat 1943-1945, w tym także dla wielu Ukraińców, pozostanie jednak na zawsze rzeźnikiem Wołynia.

Adam Kaczyński

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas