SM-1. Dzięki niemu Polska stała się lotniczą potęgą
SM-1 był pierwszym śmigłowcem seryjnie produkowanym w Polsce. Do dziś zachowało się kilka egzemplarzy. Jeden z nich w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego.
Śmigłowiec SM-1 był dziełem Michaiła Mila, który był jednym z pionierów w dziedzinie konstrukcji śmigłowców w Związku Radzieckim. Mil przed wojną pracował w Centralnym Instytucie Aerohydrodynamicznym w Moskwie, gdzie zajmował się naukowym opracowaniem niektórych zagadnień związanych z wiropłatami, uczestniczył też w pracach nad wiatrakowcami.
Po zakończeniu działań wojennych przystąpił do projektowania swojego pierwszego śmigłowca EG-1. Konieczność wprowadzenia wielu zmian do projektu doprowadziła do powstania nowej konstrukcji. W 1948 roku został opracowany nowy śmigłowiec wielozadaniowy GM-1.
Maszyna skonstruowana została w tzw. układzie "klasycznym". W sierpniu 1948 roku był gotowy pierwszy prototyp, który pierwsze loty wykonał we wrześniu tego samego roku. Napędzał go specjalnie zaprojektowany "śmigłowcowy" gwiazdowy silnik lotniczy AI-26W.
Próby wykazały konieczność wprowadzenia zmian w konstrukcji. Pod koniec listopada 1948 roku śmigłowiec uległ wypadkowi, który spowodował zamarznięty smar w układzie sterowania. Pilotowi udało się uratować przy pomocy spadochronu. Druga katastrofa GM-1 wydarzyła się w marcu 1949 roku.
Mimo problemów w lutym 1950 roku Rada Ministrów ZSRR podjęła uchwałę o wykonaniu serii próbnej śmigłowca GM-1 w ilości 15 egzemplarzy i zmianie jego nazwy na Mi-1. W 1951 roku Mi-1 zostały zademonstrowane na pokazie lotniczym w Tuszyno. Na drodze do wielkoseryjnej produkcji stanęli jednak niektórzy działacze polityczno-gospodarczy i wojskowi o niewielkiej wyobraźni.
Aby przełamać ten opór Mil zdecydował się zademonstrować nowy śmigłowiec Stalinowi. Ten pokaz zadecydował o usunięciu wszelkich przeszkód. Pomogła w tym również wojna koreańska, w której śmigłowce amerykańskie doskonale zdały kolejny egzamin, pełniąc wiele funkcji pomocniczych (sanitarnych, łącznikowych, zwiadowczych), niezwykle ważnych dla prowadzonych działań wojennych. Powoli zwiększano produkcję Mi-1, w latach 1952-60 wykonano w 3 kolejnych wytwórniach lotniczych 1012 egzemplarzy Mi-1.
Mi-1 trafia do Polski
W 1954 roku została uzgodniona i podpisana międzypaństwowa umowa pomiędzy rządami radzieckim i polskim, przekazująca Polsce prawo do produkcji licencyjnej śmigłowca Mi-1. Rozpoczęto ją w 1956 roku w wytwórni lotniczej w Świdniku koło Lublina. Licencyjną produkcję silnika AI-26 pod nazwą Lit-3 rozpoczęto w 1956 roku w wytwórni silników lotniczych w Rzeszowie. Nowy śmigłowiec nazwano SM-1.
Pierwsze cztery Mi-1 zostały zmontowane z części dostarczonych z ZSRR, nastąpiło również przeszkolenie grupy polskich pilotów śmigłowcowych. Na początku 1957 roku ruszyła produkcja śmigłowca wielozadaniowego SM-1/300, był to odpowiednik radzieckiego Mi-1T. Mógł służyć do celów łącznikowych, dyspozycyjnych i rozpoznawczych.
Kolejna wersja, SM-1/600, weszła na linię montażową w 1959 roku. Wzorem dla niej był Mi-1A. W oparciu o SM-1/600 opracowano w biurze konstrukcyjnym zakładu w Świdniku kilka nowych wariantów użytkowych. Były to: SM-1Sz - szkolny ze zdublowanym układem sterowania, SM-1S - sanitarny z możliwością przewozu chorego w specjalnej gondoli podwieszanej na zewnątrz kadłuba, SM-1D - mały latający dźwig, SM-1Z - rolniczy.
W 1960 roku opracowano przy pomocy radzieckich specjalistów śmigłowiec wielozadaniowy SM-1W. Zastosowane w nim rozwiązania techniczne odpowiadały Mi-1M. Powstała też jego wersja rolnicza, nazwana SM-1WZ. Ostatnim skierowanym do produkcji śmigłowcem był SM-1Wb. Zastosowano w jego układzie sterowania hydrauliczny układ wspomagania (buster) oraz metalowe łopaty wirnika nośnego o przedłużonym okresie eksploatacji do 800 godzin. Ostatni śmigłowiec SM-1 wyprodukowano w Świdniku pod koniec grudnia 1965 roku. Wykonano według źródeł rosyjskich 1597 egzemplarzy SM-1. Większość z nich była dostarczona do ZSRR, ale kupowane były też przez inne kraje. Dzięki produkcji SM-1 Polska wpisała się na światową listę największych producentów śmigłowców.
Śmigłowiec w armii
Polskie lotnictwo wojskowe zakupiło w sumie 85 śmigłowców SM-1. Były używane do 1983 roku. Po rozpoczęciu licencyjnej produkcji SM-1, zespół polskich konstruktorów kierowany przez inż. J. Tyrchę rozpoczął w latach 1957- 59 projektowanie jego ulepszonej wersji, nazwanej SM-2.
Zwrócono uwagę na znaczny nadmiar mocy silnika, który mógł pozwolić na zabranie przez śmigłowiec większej ilości ludzi lub ładunku. Zaprojektowano zupełnie nowy kadłub z dużą, wygodną kabinę mieszczącą razem z pilotem pięć osób. Do kabiny można też było zabrać nosze z chorym, załadowywane przez otwierany dziób.
Obszerne, przesuwane drzwi po obu stronach kadłuba ułatwiały wsiadanie i wysiadanie oraz prowadzenie z powietrza operacji ratowniczych przy pomocy specjalnej wciągarki. Bogate oszklenie kabiny zapewniało pilotowi doskonałą widoczność. Przy konstruowaniu SM-2 wykorzystano z rosyjskiego Mi-1 zespół napędowy razem z wirnikiem nośnym, częściowo przekonstruowaną belkę ogonową ze śmigłem sterującym oraz podwozie.
W czasie eksploatacji śmigłowca dał się odczuć spadek jego osiągów. Po przeprowadzeniu dodatkowych prób okazało się, że powodem tego był spadek mocy silnika. Spowodował to błąd w projekcie nowego chwytu do gaźnika, zasysającego gorące powietrze z układu chłodzenia.
Wyprodukowano 85 egzemplarzy SM-2, kilka z nich wyeksportowano, ich odbiorcą była Czechosłowacja. Dla lotnictwa wojskowego zakupiono w sumie 80 SM-2, kilka używano potem w cywilnym lotnictwie sanitarnym. W Polsce SM-2 były użytkowane do 1979 roku.
Muzealny "wiatrak"
Muzealny SM-2 znajduje się w oryginalnym stanie zachowania, co oznaczało, że eksponat ze względu na wiek uległ silnym uszkodzeniom. Śmigłowiec posiadał silne uszkodzenia strukturalne oraz powierzchniowe. W szczególnie złym stanie znajdowała się jednostka napędowa helikoptera, kabiny pilotów oraz przekładnie wirnika.
Ze względu na to, że jest to jeden z nielicznych zachowanych egzemplarzy, Muzeum Lotnictwa Polskiego zdecydowało o jego kompleksowej renowacji. Okazało się, że ze względu na znaczną ilość elementów wymagających dokładnej rewaloryzacji niezbędne było rozłożenie maszyny na czynniki pierwsze. Pracownicy muzeum właśnie ukończyli renowację tego cennego zabytku, a portal Interia.pl był jednym z patronów renowacji śmigłowca.
***Zobacz także***