Święty pirat. Jedyny taki parowiec na świecie
U ujścia Wołgi na początku XX wieku wyrosło pływające miasto, liczące nawet kilkadziesiat tysięcy mieszkańców. Powstał też jedyny statek w swoim rodzaju – pływająca cerkiew – statek „Św. Michał Cudotwórca”.
Na Morzy Kaspijskim, około 200 kilometrów na południe od Astrachania wyrosło liczące kilka tysięcy statków, miasto. Pełne barek mieszkalnych, pływających biur, sklepów, statków celnych. Pomiędzy nimi kręciły się niewielkie welboty, bajdaki i gigi, służące do komunikacji pomiędzy "miejskimi" statkami, a cumującymi w pobliżu frachtowcami, liniowcami, tankowcami, czy okrętami wojennymi.
Wszystkie one musiały stać z dala od brzegu, ponieważ miliony ton piasku niesione przez Wołgę utworzyły szeroką płyciznę u ujścia rzeki. Wszystkie towary były przeładowywane na mniejsze jednostki, jak wiosłowo-żaglowe bajdaki i przewożone w górę Wołgi, do Astrachania. Większość robotników pracujących w "mieście" nie schodziła na ląd przez 7-8 miesięcy w roku.
W tym czasie nie brakowało uciech cielesnych, gdyż odpowiednie barki z karczmami, alkoholem i damami cumowały w ustronnych miejscach. Mieszkańcy jednak stwierdzili, że oprócz profanum, brak im sacrum. W grudniu 1903 roku astrachański handlarz rybami, Mikołaj Jankow wrócił się do diecezji astrachańskiej z propozycją zbudowania mobilnego kościoła, który miałby służyć mieszkańcom pływającego miasta i robotnikom sezonowym. Biskupstwo odrzuciło jednak prośbę Jankowa. Dopiero w połowie 1908 roku Bractwo Cyryla i Metodego postanowiło wybrać komisję, która zajęłaby się przygotowaniem projektu pływającego kościoła.
Święty pirat
Komisja stwierdziła, że z posiadanych funduszy nie są w stanie zamówić w stoczni budowę nowej jednostki. Postanowiono więc odkupić od jednej z firm działających na Wołdze bocznokołowy parowiec, który mógłby służyć zarówno na rzece, w jej delcie jak i na płytkich wodach przybrzeżnych. Komisja zbadała około 30 parowców. Ostatecznie specjaliści stwierdzili, że do przebudowy najbardziej nadaje się pasażerski parowiec "Pirat" należący do Piotra Mirina.
W periodyku "Gazeta Diecezji Astrachańskiej" z 1 kwietnia 1910 roku pisano: "Dla budowy pływającej cerkwi zakupiono parowiec bocznokołowy typu półmorskiego, 60 koni mocy, korpusu długiego na 134 stopy, szerokiego na 23 stopy i zanurzeniu 4 ćwierci i 2 werszki". Na dziobie zabudowano ołtarz z ikonostasem, wykonany przez żydowskiego mistrza Salomona. Przed ikonostasem umieszczono perestoł z ikoną św. Mikołaja Cudotwórcy, patrona rybaków.
Przebudowa okazała się niezwykle kosztowna, dlatego rozpoczęto zbieranie darowizn. Mnichom udało się zebrać wśród biskupów, kupców i rybaków nieco ponad 20 tysięcy rubli. Zabrakło kolejnych osiem tysięcy. Wówczas do budowy dołożyły się znakomitości i mnisi z całej carskiej Rosji. Prace nabierały tempa. Stoczniowcy pracowali za darmo i po godzinach, by ukończyć dzieło. Już na Wielkanoc jednostka była gotowa.
Święta służba
"Gazeta Astrachańska" z 11 kwietnia 1910 roku donosiła: "Ceremonia poświęcenia świątyni na wodzie rozpoczęła się wczesnym rankiem. Wydarzenie zrobiło duże wrażenie na publiczności. Ludzie różnych klas i stanów zgromadzili się na placu Bezzubikowa. Kupcy, pracownicy stoczni, przedstawiciele szlachty, duchowieństwa, zwykli ludzie zalali tłumem cały ogromny plac. Wszyscy czekali w napięciu aż Jego Łaska Jerzy uroczyście przemówił. Odprawiono Służbę Bożą."
W pierwszy rejs "Św. Mikołaj Cudotwórca" wyruszył 16 kwietnia o północy. Załoga składała się z kapitana, sternika, trzech marynarzy, kucharza, sanitariusza, mechanika, jego pomocnika i dwóch palaczy. Do pracy przy cerkwi wyznaczono kapłana, wikarego, dwóch ministrantów i trzech chórzystów. Od tego dnia przez pięć kolejnych sezonów żeglugowych statek odwiedzał wszystkie osady leżące w odnogach Wołgi, a także miasto na wodzie, u jej ujścia.
Każdego roku na pokładzie odbywało się około 60 uroczystości. Za każdym razem na pokładzie mogło znaleźć się około 100 wiernych. Prócz zaspokajania potrzeb duchowych, okazało się, że wśród mieszkańców nadbrzeżnych wsi jest także popyt na usługi lekarskie. Stąd na pokładzie znalazł się najpierw sanitariusz, a potem także lekarz - mnich Damian.
Na zapałki?
Po pięciu sezonach pływania diecezjalna wierchuszka zdecydowała, że statek nie nadaje się do dalszej służby. Wszystkie ikony, księgi kościelne i naczynia zostały usunięte z parowca i przeniesione, według niektórych informacji, do pustelni Uspiensko-Nikołajewskiej. Dlaczego tak się stało wyjaśniała gazeta "Moskiewska kopiejka", która w lutym 1916 roku pisała: "Biskup Filaret przybył do Astrachania i stwierdził, że pływająca świątynia jest zagrzybiała i przegniła, i przyznał, że utrzymanie jej było zbyt drogie. Ponieważ, zgodnie z wszelkimi zasadami kanonicznymi, sprzedaż kościoła jest zabroniona, biskup Filaret postanowił zamienić kościół na 'zużyty parowiec'. Dzięki temu sprzedano część wyposażenia okrętowego".
Plany sprzedaży "Św. Mikołaja Cudotwórcy" wywołały liczne protesty i doprowadziły do dymisji biskupa Filareta. Nie udało się jednak przywrócić mu roli pływającej cerkwi. W 1917 roku, po rewolucji październikowej, kopuły cerkiewne zostały zdemontowane, a parowiec został przebudowany na jednostkę ratowniczą i przerzucony do Baku. Dość szybko wrócił do Astrachania do dyspozycji "Rybtresta" - znacjonalizowanej spółdzielni rybackiej. Kiedy maszyny, zwodowanego w połowie XIX wieku, statku odmówiły posłuszeństwa, przebudowano go na teatr i nazwano "Józef Stalin", a potem "Moriana". Według jednych źródeł w 1924 roku został zezłomowany. Według innych jeszcze w latach 60. XX wieku służył jako hulk mieszkalny.
Tradycja budowania pływających cerkwi odżyła w 2000 roku, kiedy na Wołdze konsekrowano cerkiew postawioną na barce bez napędu. Jako cerkiew pw. św. Mikołaja przemieszczana była po Wołdze i kanale Wołga-Don przy pomocy holownika. W 2008 roku ze względu na stan kadłuba, drewnianą cerkiew przeniesiono na brzeg.