Tragedia pod Nanga Parbat. Jedenaście ofiar terrorystów
To była jedna z największych tragedii, jakie kiedykolwiek wydarzyły się w Himalajach. Późnym wieczorem 22 czerwca 2013 roku talibowie zaatakowali bazę wspinaczy pod Nanga Parbat, mordując z zimną krwią jedenaście osób.
Był sobotni wieczór w bazie pod Nanga Parbat, dziewiątym najwyższym szczytem świata, wznoszącym się 8126 m n.p.m.
Talibowie w wojskowych mundurach
Jedni wspinacze zbierali siły przed wyruszeniem nazajutrz do wyższych obozów, inni regenerowali organizmy po zejściu do bazy.
W pewnej chwili na jej teren wpadła grupa uzbrojonych mężczyzn. Mieli wojskowe mundury, tak że z początku nic nie wskazywało na masakrę, jaka miała się niebawem wydarzyć.
Szybko okazało się jednak, że niezapowiedziani gości nie są przedstawicielami pakistańskiej armii, tylko terrorystami.
"Taliban! Al-Kaida! Poddajcie się" - krzyczeli napastnicy.
Barbarzyńska, niezrozumiała egzekucja
Terroryści najpierw odebrali wspinaczom pieniądze, paszporty i sprzęt elektroniczny. Później związali im ręce i rozstrzelali z zimną krwią. Ci, którzy mieli więcej szczęścia lub zdążyli uciec pod osłoną nocy z namiotów, mówili później, że była to barbarzyńska, niezrozumiała egzekucja.
Od kul talibów 22 czerwca 2013 roku zginęli: Igor Swerhun, Badawi Kaszajew, Dimitrij Koniajew (Ukraina), Anton Dobesz, Peter Szperka (Słowacja), Chunfeng Yang, Jianfeng Rao (Chiny), Honglu Chen (USA), Ernestas Marksaitis (Litwa), Sona Sherpa (Nepal) oraz Ali Hussain (Pakistan).
Szczęśliwy traf sprawił, że wśród ofiar nie było Polaków. Nasi wspinacze w tych czerwcowych dniach 2013 roku również próbowali zdobyć Nanga Parbat. Kiedy do bazy wpadli terroryści, siódemka himalaistów przebywała jednak w wyższych obozach.
Polscy wspinacze poza zasięgiem kul
"To był czysty przypadek i szczęście, że byliśmy akurat wysoko. Gdyby ktoś z pozostałych uczestników miał problemy żołądkowe lub po prostu gorzej się czuł i odpoczywał w bazie, mógłby go spotkać ten sam los" - relacjonowali w liście do redakcji serwisu Grudziądz Naszemiasto.pl Lech i Wojciech Flaczyńscy.
Jednego z zamordowanych Słowaków Polacy mijali w trakcie wspinaczki. Musiał zejść do bazy ze względu na objawy choroby wysokościowej.
"To smutne i tragiczne, że osoby, z którymi jeszcze dzień wcześniej rozmawialiśmy, żartowaliśmy, jedliśmy wspólne posiłki w mesie i wspinaliśmy się, w tej chwili już nie żyją" - dodali polscy himalaiści.
Na Nanga Parbat poza wspomnianym duetem była także międzynarodowa ekspedycja kierowana przez Aleksandrę Dzik, szczyt szturmowali również wspinacze z Polskiego Klubu Alpejskiego: Bogusław Magrel, Włodzimierz Kierus i Adam Stadnik.
"Boguś wywołał mnie przez radio i powiedział, że na base camp napadli talibowie. Zabili wszystkich. Byłem zmęczony po kilku godzinach wspinaczki, dlatego pomyślałem, że to jakiś żart. Chłopacy leżą wyspani w śpiworach i sobie poranne żarciki fundują. Okazało się, że to prawda. Jedenaście osób zostało z zimną krwią zamordowanych. To była egzekucja" - wspominał Włodzimierz Kierus w filmie dokumentalnym z wyprawy.
Zobacz film dokumentalny o tragedii pod Nanga Parbat (reżyseria Jerzy Zińczuk-Tarasewicz)
Po ataku terrorystów góra została "zamknięta", a wszyscy nasi wspinacze zeszli do bazy, skąd po przesłuchaniu przez przybyłych na miejsce wojskowych, zostali przetransportowani do Islamabadu, gdzie trafili pod opiekę konsula Wiesława Kucharka.
Komunikat dla społeczności międzynarodowej
Do zbrodni w bazie pod Nanga Parbat przyznali się pakistańscy talibowie. W wydanym oświadczeniu rzecznik grupy przyznał, że była to zemsta za atak amerykańskich dronów na przywódcę ruchu - Waliura Rehmana. Mężczyzna został zabity 29 maja 2013 roku.
"Ten atak to komunikat dla społeczności międzynarodowej i wezwanie Stanów Zjednoczonych do zaprzestania nalotów z wykorzystaniem dronów" - tłumaczył przedstawiciel zamachowców Ehsanullah Ehsan.
Atak z czerwca 2013 roku był jedną z największych tragedii, jaka kiedykolwiek wydarzyła się w Himalajach.
Jej przyczyną nie były jednak błędy wspinaczy, fatalna pogoda czy inne ryzyka, jakie należy mieć na uwadze, marząc o zdobyciu ośmiotysięcznika.
"Zdajemy sobie sprawę z ogromnego katalogu zagrożeń, które czyhają na nas w górach. Są to lawiny, kamienie, szczeliny lodowcowe, głód, odmrożenia, odwodnienie... Bardzo łatwo jest zginać w górach. Od tego przypadku musimy oddać jeszcze jedno zagrożenie: terrorystów - skwitował Włodzimierz Kierus.
Trudno oszacować, ilu sprawców masakry ostatecznie zidentyfikowano i ujęto. Trzy lata po zdarzeniu pakistańskie media podały, że jeden z terrorystów został skazany na karę śmierci.
Zobacz także: