Zapomniana eksplozja w Mogile. Co się stało w twierdzy?

Park ratuszowy w Nowej Hucie to dziś spokojny, zielony kwartał w sercu powojennej dzielnicy Krakowa. Mało kto zdaje sobie sprawę, że 2 sierpnia 1917 roku, właśnie w tym miejscu, w wyniku dwóch potężnych eksplozji życie straciło około 50 osób, a co najmniej 7 zostało rannych. Jak do tego doszło?

Eksplozja magazynów w Mogile nie była ostatnim poważnym wypadkiem w Twierdzy. W 1933 roku spłonął Fort św. Benedykta
Eksplozja magazynów w Mogile nie była ostatnim poważnym wypadkiem w Twierdzy. W 1933 roku spłonął Fort św. BenedyktaZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Kraków jako miasto-twierdza miał szczególne strategiczne znaczenie w czasie I wojny światowej. Prace przy budowie fortyfikacji prowadzone były tu już od połowy XIX wieku i zaowocowały powstaniem wokół Krakowa pierścienia umocnień, zarówno ziemnych, jak i murowanych. Oprócz budowli o charakterze ściśle obronnym, koniecznym było stworzenie wewnątrz twierdzy całej infrastruktury zapewniającej sprawne jej funkcjonowanie. Były to między innymi drogi, linie i bocznice kolejowe, szpitale, koszary czy też sieć magazynów żywności, materiałów budowlanych i amunicji. Dzięki takiej organizacji w krótkim czasie można było obsługiwać i zaopatrywać najbliżej leżące elementy fortyfikacji miasta.

Takie też magazyny amunicyjne, oznaczone numerami 16 i 17 powstały przy bocznicy kolejowej nieopodal nieistniejącej już drogi łączącej wsie Mogiła i Bieńczyce. Jak wynika z ustaleń, obiekty te położone były dokładnie przy skrzyżowaniu dzisiejszej Alei Przyjaźni i Alei Róż, przy południowo-zachodnim narożniku Parku Ratuszowego. Sto jeden lat temu na tym terenie znajdowały się głównie łąki, pastwiska i pola uprawne.

Dziś nawet uważny przechodzień, wyczulony na ślady historii w krajobrazie miasta, nie miałby możliwości przypuszczać, że w Parku Ratuszowym w Nowej Hucie nie dość, że stały dwa duże austro-węgierskie magazyny amunicyjne, ale także że były one przyczyną ogromnej tragedii, którą jeszcze przez długi czas żyli mieszkańcy Krakowa i okolic. Zniknęły tory kolejowe i bocznica; zlikwidowano idącą w tym miejscu drogę, a przede wszystkim powstało tam centrum nowego socjalistycznego miasta.

Niespodziewana tragedia

Lato przedostatniego roku Wielkiej Wojny było wyjątkowo upalne. Gazety donosiły, że w przeddzień feralnego zajścia temperatury w słońcu przekraczały 50 stopni Celsjusza. Zgromadzone w składach amunicyjnych zapasy od dłuższego czasu nie były używane, gdyż ostatnie walki w okolicach Krakowa miały miejsce prawie trzy lata wcześniej. Zapasy te nie były również nigdzie transportowane ze względu na strategiczne położenie "Festung Krakau", która musiała być w ciągłym pogotowiu. Grube mury i stropy, mające wytrzymać ostrzał wroga, w połączeniu ze słabą wentylacją, przy wysokich temperaturach dawały dosłownie wybuchową mieszankę.

To wszystko, wraz ze zbyt niskim poziomem wilgotności spowodowało, iż najprawdopodobniej w wyniku samozapłonu (taki był oficjalny wynik przeprowadzonego śledztwa) w czwartek 2 sierpnia 1917 roku o godzinie 7:30 eksplodował magazyn amunicyjny nr 16, a zaraz po nim stojący tuż obok magazyn nr 17.

Tak na gorąco opisywali to wydarzenie redaktorzy krakowskiej "Nowej Reformy":

"Rano zelektryzował mieszkańców Krakowa ogromny huk, podobny do gwałtownego uderzenia pioruna z jasnego nieba. Niebawem rozległa się druga taka sama detonacja. Wkrótce całe miasto było na nogach. Kto jeszcze spał, zerwał się z przerażeniem z łóżka i spieszył do okna, pytając z trwogą co się stało. Równocześnie bowiem z ogromną detonacją w Mogile, rozległ się w Krakowie trzask licznych szyb, wylatujących z okien mieszkań we wszystkich dzielnicach miasta. Wskutek olbrzymiego wstrząsu powietrza, wylatywały szyby z licznych mieszkań i wystaw sklepowych, zwróconych ku wschodowi. Przerażonym mieszkańcom zdawało się, że się domy zawalą, że nad Krakowem odbywa się zaciekła walka lotników rzucających bomby."

Aby oddać straszną siłę wybuchu, zaznaczyć trzeba, że słyszany był on między innymi w Tarnowie oraz w Kielcach i odebrany został w tych miastach jako trzęsienie ziemi. Ponadto po dwóch głównych eksplozjach, przez kilka godzin miał miejsce szereg pomniejszych wybuchów, tak że można było w pierwszej chwili odnieść wrażenie, jakoby w tej części miasta rozgorzały jakieś walki.

Dziedziniec Fortu Lasówka w okresie międzywojennym
Dziedziniec Fortu Lasówka w okresie międzywojennymZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Bilans strat

Na miejscu tragedii śmierć poniosła cała załoga obsługująca obydwa składy amunicyjne oraz żołnierze innych oddziałów, stacjonujących nieopodal. Łącznie wśród wojskowych odnotowano 48 zabitych i 7 rannych. Ponadto prasa donosiła o kilku ofiarach śmiertelnych spośród osób cywilnych, pracujących w chwili eksplozji w polu.

Oprócz niewątpliwej tragedii jaką była ludzka śmierć, duże szkody poczynione zostały w okolicznych miejscowościach. Pozrywane zostały dachy kryte dachówką, padły zwierzęta gospodarcze oraz mnóstwo ptactwa na polach. W sąsiedztwie magazynów, w efekcie działania fali uderzeniowej eksplodowały ziemianki. Ucierpiał też klasztor oo. cystersów w Mogile, w którym wypadły witraże, a spadające gzymsy uszkodziły barokowe stalle.

W drewnianym kościele parafialnym poważnie uszkodzone zostały organy, w wyniku czego nadawały się one do generalnego remontu. Również w wyniku eksplozji, na bardzo dużą odległość, nawet do 7 km od magazynów, rozrzucone zostały różne materiały wybuchowe, które nie eksplodowały w trakcie katastrofy. Zapłon takiego zbłąkanego granatu spowodował m.in. pożar domu i stodoły we wsi Czyżyny. Były one również potencjalnie bardzo niebezpieczne dla każdego kto by je znalazł.

O stratach materialnych w samym Krakowie tak pisał "Naprzód":

"Wypadło mnóstwo szyb w Krakowie i to we wszystkich dzielnicach, najwięcej zaś w dzielnicach Wesoła i Kleparz, oraz na Grzegórzkach. Szkoda jest dosyć znaczna. Między innymi wypadło więcej szyb w gmachu Akademii Umiejętności, w pałacu Wielopolskich, oraz w całym szeregu mieszkań prywatnych w Śródmieściu. W kawiarni Bisanza, rozbiły się dwie ogromne szyby, taką samą szkodę poniósł kupiec p. Kuczmierczyk, prysła również wielka szyba wystawowa w składzie obuwia p. Frankla w Rynku głównym. Faktem jest również, iż tu i ówdzie po kościołach szyby popękały."

Fort Krakus, położony niedalego Kopca Krakusa. Cały Kraków otoczony był pierścieniem umocnień
Fort Krakus, położony niedalego Kopca Krakusa. Cały Kraków otoczony był pierścieniem umocnieńZ archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

Nieodrobione lekcje

Powyższe opisy jasno pokazują, że wydarzenie to było silnym wstrząsem dla Krakowian i mieszkańców okolicznych wsi. Powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" niestety nie zawsze się sprawdza, gdyż nie był to pierwszy tego typu incydent.

Osiem lat wcześniej, wprawdzie na mniejszą skalę, eksplodował magazyn amunicyjny w innej części Krakowa - na Woli Duchackiej. Już wtedy rozgorzała dyskusja nad bezpieczeństwem zarówno mieszkańców miasta, jak również niezwykle cennych zabytków, których Kraków był depozytariuszem. To spowodowało, że po mogilskiej eksplozji z nową siłą powróciła debata nad bezpieczeństwem ufortyfikowanego grodu Kraka.

Ostatecznie po przejęciu przez odradzające się Wojsko Polskie obiektów fortecznych, ich znaczenie sukcesywnie malało. Lata mijały i dziś stały się niemal zapomnianym i niewidocznym wśród zarośli i hałd ziemi śladem burzliwych dziejów Krakowa, Galicji, a co za tym idzie całej Polski.

Hubert Frankiewicz  

Artykuł opublikowany zgodnie z licencją CC BY-SA 3.0. Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji. Oryginalny tekst można znaleźć na stronie Histmag.org.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas