Google musi zapłacić 100 000 euro grzywny
Francuski urząd do spraw ochrony danych CNIL nałożył na Google grzywnę w wysokości 100 000 euro za nielegalne zbieranie informacji.
W ten sposób Narodowa Komisja ds. Informatyki i Swobód (Commission Nationale de l'Informatique et des Libertés) ukarała koncern za rejestrowanie danych z prywatnych sieci radiowych przez samochody fotografujące ulice na potrzeby usługi Street View. Gromadzono między innymi dane logowania, e-maile oraz hasła bez wiedzy i zgody zainteresowanych - czytamy w komunikacie CNIL-u.
W maju 2010 roku dzięki inicjatywie hamburskiego inspektora ds. ochrony danych Johannesa Caspara wyszło na jaw, że w trakcie jazd zdjęciowych Google nie tylko wykonuje fotografie, lecz także rejestruje dane z sieci WLAN. Tuż potem prezes CNIL-u skrytykował koncern między innymi za jego politykę informacyjną. Na żądanie komisji w ubiegłym roku Google przekazał jej zebrane dane do analizy - czytamy w wydanym właśnie komunikacie.
Sprawdzenie tych informacji wykazało, że rejestrowano nie tylko identyfikatory WLAN czy adresy MAC, ale również treści, które pozwalały zapoznać się ze sprawami użytkowników. Co prawda Google nie zbiera już danych użytkowych z sieci radiowych, jednak wykorzystało je na potrzeby własnej usługi lokalizacyjnej Latitude - informuje dalej CNIL. Usługodawca internetowy powtórnie przeprosił za niedopatrzenie.
Korporacja ma teraz dwa miesiące na odwołanie się od grzywny i może już wykasować dane zgromadzone we Francji. Wobec przedsiębiorstw, które po raz pierwszy dopuściły się naruszenia przepisów o ochronie danych, CNIL może wymierzyć grzywnę w maksymalnej wysokości 150 000 euro. Ta nałożona właśnie na Google jest najwyższą od 2004 roku, odkąd instytucja uzyskała prawo do nakładania tego typu kar.
CNIL uzasadnia podjętą decyzję ciężarem wykroczenia oraz możliwością osiągnięcia przez Google ekonomicznych korzyści ze zgromadzonych danych. Należąca do Google usługa Street View podgrzała dyskusje na temat modernizacji przepisów o ochronie danych. Oprócz "prawa do zapomnienia" w sieciach społecznościowych serwis Street View wciąż jest przywoływany przez polityków jako przykład tego, że obecne zapisy dotyczące ochrony danych są niewystarczające.