Hakerskie podziemie w Chinach
Pisanie wirusów na zamówienie, włamywanie się do rządowych serwisów dla zabawy i sprzedawanie podręczników o hakowaniu - tak wygląda życie młodocianych cyberprzestępców w Chinach.
Dziennikarz "The New York Times" zbadał chińskie podziemie informatyczne, spotykając się z młodymi geniuszami komputerowymi. Chociaż siedzą oni nad swoimi komputerami w małych mieszkankach na przedmieściach chińskich metropolii, ich działalność ma wpływ na całą globalną sieć.
Jak się okazuje, utalentowani hakerzy (jeśli można ich tak nazwać) często oferują swoje usługi światowi przestępczemu, korporacjom, a także rządowi. Na zamówienie przygotowują szkodliwe programy, włamują się do prywatnych, firmowych lub rządowych serwerów czy wykradają informacje bankowe. Jedni robią to dla pieniędzy, drudzy dla sławy i adrenaliny, często tylko po to, aby pokazać swoją niezależność wobec systemu.
Chociaż hakerom w Chinach grodzi kara do 7 lat pozbawienia wolności, nie mają zamiaru rezygnować ze swoich działań. Taka decyzja jest spowodowana nie tylko chęcią zysku i przygody, ale przede wszystkim podejściem władzy do problemu hakerów. Często działania młodocianych cyberprzestępców są na rękę władzom ChRL - szczególnie, jeśli hakerzy zaczynają atakować zagraniczne firmy oraz serwisy rządowe.
Podziemny światek cyberzbrodni jest do tego stopnia kuszący, że na chińskich ulicach można kupić dziesiątki podręczników o hakowaniu i pisaniu groźnego oprogramowania. Najdroższy kosztuje 6 dolarów. Cieszą się one niesłabnącą popularnością.
ŁK