Hakerzy do wynajęcia. Od 5 dol. za godzinę

W sieci, na licznych forach, ogłoszenia zaczęli zamieszczać hakerzy, oferując swoje usługi każdemu, kto jest gotowy za nie zapłacić.

To, że internet stał się jednym z najlepszych mediów reklamowych wiadomo nie od dziś. Nie dziwi więc, że oprócz produktów, także rynek usług zaczął coraz bardziej eksploatować tę wirtualną przestrzeń marketingową. Wachlarz propozycji codziennie się poszerza i wydawało by się, że nic już nie zdziwi, jednak jawne oferowanie usług przestępczych jest nowością, obok której trudno przejść obojętnie.

- Do zakamuflowanego propagowania działań niezgodnych z prawem powinniśmy - niestety - być już przyzwyczajeni choćby przeglądając ogłoszenia z kategorii "medycyna", ale jeśli chodzi o notki hakerów - wszystko podane jest na tacy. Ceny, zakres usług, przewidywany czas realizacji - mówi Łukasz Nowatkowski, Ekspert do spraw bezpieczeństwa IT firmy G Data Software.

Reklama

Z zamieszczonych informacji można na przykład dowiedzieć się, że zablokowanie działania strony kosztuje od 5 do 10 dolarów za godzinę. Chcąc przedłużyć paraliż witryny na cały tydzień, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 350 - 400 dolarów. Miesiąc nękania to 1200 dolarów.

- Podstawowym narzędziem, stosowanym przy działaniach internetowych przestępców, jest sieć komputerów przejętych dzięki wirusowi i wykonujących każde polecenie. Posiadając więc taką armię zombie, hakerzy są w stanie ukierunkować ich aktywność na konkretny adres www. Nagłe zainteresowanie i wygenerowana liczba wejść na stronę sprawia, że serwer zawiesza się, zupełnie paraliżując hostowaną witrynę - dodaje Nowatkowski.

Ogłoszenia często zawierają także szczegóły techniczne operacji, tłumacząc w ten sposób cenę procederu. Podawana jest również szacunkowa liczba komputerów zombie potrzebnych do przeprowadzenia ataku, uzależniona od stopnia ochrony wybranej przez zleceniodawcę strony.

- Rozpiętość jest ogromna, bo niewielkie strony można skutecznie zaatakować już przy pomoc botnetowej sieci 15 komputerów. Żeby mieć pewność, że strona będzie sparaliżowana - niezależnie od jej wielkości i zabezpieczeń - potrzeba nawet 20000 zhakowanych komputerów. Oznacza to, że ofiarą cyberzłoczyńców padają nie tylko witryny, ale i tysiące komputerów, których użytkownicy nie zdają sobie z tego nawet sprawy! Dlatego warto pamiętać o zabezpieczeniach systemowych, aktualizacji software'u i z dużą ostrożnością podchodzić do korespondencji mailowej pochodzącej z nieznanych źródeł. Bo o ile osoby nie posiadające własnych witryn nie muszą obawiać się bycia na celowniku przestępców, o tyle każdy z nas - a raczej z naszych komputerów - może stać się środkiem, wykorzystanym do przestępczych celów - podsumowuje Ekspert G Data Software.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: haker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy