Hakerzy ze strony białoruskiej opozycji zaczęli ujawniać dokładne dane służb

Białoruski bloger posługujący się nickiem NEXTA ujawnił właśnie dokument, w którym znaleźć można nazwiska ponad tysiąca funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Sytuacja na Białorusi od czasu ostatnich wyborów prezydenckich jest bardzo napięta - kraj targany jest kolejnymi falami protestów obywateli, którzy mają już dość reżimu Alaksandra Łukaszenki oraz następującymi po nich brutalnymi odpowiedziami lokalnych służb. Po jednej z ostatnich bloger NEXTA zapowiedział za pośrednictwem komunikatora Telegram, że jest w posiadaniu danych pracowników białoruskich służb i jeśli sytuacja z interwencjami będzie się powtarzać, po prostu je upubliczni. Niestety tak się właśnie stało... niestety, bo w niedzielę doszło do kolejnych zatrzymań obywateli, tym razem w czasie Marszu Kobiet zorganizowanego w Mińsku.

Reklama

Tym razem aresztowano 300 osób, więc NEXTA w odpowiedzi ujawnił dane ponad tysiąca funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (), zapewniając przy okazji, że to dopiero początek, bo jest w posiadaniu dużo większej liczby, którą chętnie będzie się dzielił, jeśli władze nie zaprzestaną interwencji przeciwko własnym obywatelom, pokojowo protestującym wobec sytuacji w kraju: - Jeśli zatrzymania będą się powtarzać, będziemy kontynuować publikację danych na masową skalę - czytamy. A skąd w ogóle NEXTA posiada tak wrażliwe dane? Jego zdaniem od hakerów o opozycyjnych poglądach, którzy nazywają się „cyber partyzantami” i w sumie nie powodów, by mu nie wierzyć. 

Nie da się ukryć, że dla wielu pracowników reżimu może być to duży problem, bo rzeczone dane zawierają imiona, nazwiska, nazwy wydziałów, stopnie, stanowiska, daty urodzenia, miejsca zamieszkania i numery telefonów, więc pozwalają na precyzyjną identyfikację konkretnych osób pracujących w jednostkach „antyterrorystycznych” białoruskiego MSW, bo jak zapewnia NEXTA, nikt nie jest anonimowy, nawet jeśli nosi kominiarkę. Na ten moment trudno ocenić, czy dane są prawdziwe i czy dotyczą osób konkretnie biorących udział w zatrzymaniach, ale wydaje się, że fabrykowanie danych w takich okolicznościach nie ma większego sensu, a co więcej mogłoby przynieść więcej szkody niż pożytku. 

Szczególnie że białoruski rząd już zapowiada, że wszystkie osoby odpowiedzialne za ujawnianie osobistych danych funkcjonariuszy zostaną zlokalizowane i ukarane: - Środki i technologie, jakie organy ścigania mają do swojej dyspozycji, sprawiają, że zidentyfikujemy i skażemy przytłaczającą większość osób odpowiedzialnych za ujawnianie osobistych danych - zapewnia rzecznik białoruskiego MSW, Olga Czemodanowa. Mówiąc krótko, sytuacja na Białorusi jest coraz gorsza i będzie jeszcze eskalować, bo jak podkreśla serwis Belsat, powołując się na słowa Alesia Bialackiego, przewodniczący Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna, od wyborów na Białorusi zatrzymano 12 tysięcy osób: - Czegoś takiego nie było w całej historii [niepodległej] Białorusi. Jeszcze przed dniem wyborów zatrzymanych zostało około 1700 osób. Po 9 sierpnia już około 12 tysięcy. Rejestrujemy kolosalne liczby, ale ludzie nie poddają się, kontynuują opór i te liczby nie są ostateczne. 

Źródło: GeekWeek.pl/NBCnews

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy