Kreml opłaca TikTokerów do siania propagandy

Władze Rosji dokładają wszelkich starań, aby cały świat uwierzył w ich wersję wydarzeń. Jak donosi portal Vice, Kreml stworzył nawet specjalną akcję rekrutowania influencerów, którzy za kilka tysięcy rubli, czyli w przeliczeniu mniej więcej kilkaset złotych, mają publikować treści przedstawiające „jedyną słuszną” rosyjską rację stanu.

article cover
Instagram

Rosyjskie tuby propagandowe pracują od kilku tygodni pełną parą, co mogliśmy zobaczyć na własne oczy, natrafiając w internecie na całą masę fałszywych treści. W tak zwanym międzyczasie Kreml próbował dosłownie wszystkiego od tworzenia sztucznych nagrań i zdjęć aż po tworzenie... sztucznych dziennikarzy.

Teraz wychodzi na jaw kolejne dezinformacyjne działanie Rosjan. Otóż rekrutowali oni influencerów, aby ci w zamian za kilka rubli rozsiewali po sieci proputinowską myśl. Dla przykładu ogłaszali oni, że rosyjskie siły zbrojne wyzwalają ukraińską ludność spod okupacji faszystowskich zbrodniarzy.

Przytoczone działania dotyczyły w szczególności dwóch platform - TikToka oraz Instagramu. Za udostępnienie odpowiednich treści twórca internetowy otrzymywał od 2 000 do 20 000 rubli, co w przeliczeniu daje mniej więcej od 70 do 700 złotych.

Co ciekawe, już przed działaniami zbrojnymi na terenie państwa naszych wschodnich sąsiadów Rosjanie prowadzili podobne akcje. Wcześniej obiektem promowania były tematy związane między innymi ze szczepieniem się, rosyjską gospodarką czy kibicowaniem rodzimym sportowcom.

Scenariusze przekazywane influencerom były dokładnie opracowywane przez odpowiednie agencje. Przykładowo instrukcje dla TikTokerów zawierały: dokładne słowa, których mają używać, konkretne hashtagi i emotikonki, sprecyzowane efekty, podkład dźwiękowy, a nawet specjalne ruchy czy układy taneczne.

Jednym z popularniejszych trendów zainicjowanych w ten sposób było pokazanie zażyłości pomiędzy Rosją a Donbasem poprzez użycie efektu lustrzanego odbicia. W tle został użyty utwór o braterskiej przyjaźni, a twórcy artykułowali fragment "my nie porzucamy naszych". Jeśli natknęliście się na podobne filmiki, już wiecie kto stał za ich stworzeniem.

Oczywiście znaleźli się także twórcy, którzy sprzeciwili się takim działaniom. Twierdzą oni, że ich koledzy sprzedali się "za kromkę chleba".

Rosja zamyka Instagrama. "Co my teraz zrobimy?"AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas