Kwitnie cyberhandel kradzionymi danymi bankowymi

W sieci działa rozległa siatka przestępcza zajmująca się sprzedażą kradzionych danych bankowych.

W internecie prężnie działa czarny rynek kradzionych danych bankowych
W internecie prężnie działa czarny rynek kradzionych danych bankowychAFP

W 2010 roku czarny rynek cyberprzestępstw, który tradycyjnie skupiał się na rozpowszechnianiu danych bankowych i kart kredytowych skradzionych użytkownikom z całego świata, poszerzył działalność. Przestępcy oferują teraz znacznie szerszy zakres kradzionych poufnych danych, takich jak dane bankowe, loginy, hasła bankowe i fałszywe karty kredytowe. Pomimo, że oszuści nie kryją się z posiadaniem takich informacji na sprzedaż, laboratorium PandaLabs odkryło, że dostęp do nich można uzyskać tylko poprzez bezpośredni kontakt z hakerami, którzy reklamują się na forach internetowych i czatach.

Sprzedaż

Mając dostęp do danych bankowych przestępcy mogą z łatwością defraudować pieniądze z konta bankowego lub karty kredytowej, na długo zanim kradzież zostanie wykryta. Alarmujące jest to, że takie dane można kupić już od 2 dol. za kartę, choć cena ta nie obejmuje dodatkowych informacji czy weryfikacji środków dostępnych na koncie. Jeśli nabywca chce uzyskać potwierdzenie dostępnego kredytu lub środków na koncie, cena wzrasta do 80 dol. w przypadku mniejszych sald. Za dane konta z gwarantowanym saldem w wysokości 82 000 dol. trzeba zapłacić ponad 700 dol.

Wyższe są ceny kont, które były wykorzystywane do zakupów w sieci lub transakcji przez platformy płatnicze, takie jak PayPal. Ceny prostych kont, bez gwarantowanego salda, zaczynają się od 10 dol. i rosną aż do 1 500 dol., w zależności od platformy i dostępnych środków. Na podobnej zasadzie cyberprzestępcy oferują również klonowane karty kredytowe/debetowe (od 180 dol.), urządzenia do klonowania kart (200-1 000 dol.), a nawet fałszywe bankomaty (od 3 500 dol. w zależności od modelu).

Dodatkowe usługi, jak np. pranie pieniędzy (przelewy bankowe lub czeki gotówkowe), są dostępne po uiszczeniu prowizji wynoszącej od 10 do 40 procent wartości operacji. Jeśli nabywca chce wykorzystać kradzione dane bankowe do zakupu towarów w sieci, ale obawia się namierzenia na podstawie adresu wysyłki, cyberprzestępcy dokonają zakupu i dostarczą towary za opłatą wynoszącą od 30 do 300 dol. (cena zależy od wybranego produktu).

Ponadto, dla bardziej wyrafinowanych cyberprzestępców, którzy chcą założyć własny sklep internetowy i stosować techniki rogueware do pozyskiwania danych użytkowników i przechwytywania sum, które niczego nie podejrzewające ofiary płacą za fałszywe programy antywirusowe, istnieją zespoły hakerów gotowe dostarczać kompletne projekty, tworzyć i publikować w sieci gotowe sklepy, a nawet pozycjonować je w wyszukiwarkach. W tym przypadku cena jest uzależniona od projektu.

Ceny wynajmu sieci botnet do rozsyłania spamu (na przykład z użyciem komputerów zombie zainfekowanych przez boty) różnią się w zależności od liczby zarażonych komputerów, częstotliwości spamu i okresu wynajmu. Ceny zaczynają się od 15 dol. i wzrastają do 20 dol. w przypadku wynajmu serwera SMTP lub VPN gwarantującego anonimowość.

Poniżej znajduje się lista dostępnych produktów i ich cen:

materiały prasowe

Wielki biznes

Czarny rynek cyberprzestępstw zaspokaja potrzeby nabywców jak każdy inny biznes oraz działa w podobny sposób. Ponieważ konkurencja w branży jest spora, zależność podaży i popytu stanowi gwarancję konkurencyjnych cen, a sprzedawcy oferują nawet zniżki przy dużych zamówieniach. Dodatkowo, zapewniają bezpłatny "próbny" dostęp do skradzionych danych bankowych i kart kredytowych, jak również gwarancje zwrotu pieniędzy i darmową wymianę.

Jest to jednak czarny rynek, dlatego wiele jego obszarów różni się od tradycyjnego biznesu. Ponieważ anonimowość jest sprawą najwyższej wagi, wielu sprzedawców wykorzystuje nieznane fora, aby nie przyciągać uwagi. Za biuro wystarcza im internet, co nie przeszkadza w podawaniu swoich "godzin pracy". Niektórzy są bardziej bezczelni w swoich działaniach i utrzymują konta na Facebooku i Twiterze, które wykorzystują jako wystawy sklepowe. Aby zachować anonimowość, kontakt ze sprzedawcami odbywa się za pomocą komunikatorów lub bezpłatnych, standardowych kont e-mail.

Po nawiązaniu kontaktu transakcję można przeprowadzić bezpośrednio lub przez stronę sprzedawcy, na której podobnie jak w przypadku dowolnego sklepu internetowego stosuje się nazwy użytkownika i hasła umożliwiające nabywcom przeglądanie i dodawanie towarów do koszyka. Płatności dokonywane są zawsze bezpośrednio na przykład za pośrednictwem takich systemów jak Western Union, Liberty Reserve czy WebMoney.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas