Porażka w walce Anonimowych z Państwem Islamskim

Tydzień temu grupa haktywistów twierdząca, że ma powiązania z Anonimowymi wypowiedziała wojnę Państwu Islamskiemu. Następstwem operacji była dezaktywacja prawie 30 tys. kont w serwisie Twitter. Pojawiły się głosy, że niektóre z usuniętych profili i stron nie miały nic wspólnego z terrorystami.

Czy osoby podające się za Anonimowych rzeczywiście pomagaja w walce z terrorystami?
Czy osoby podające się za Anonimowych rzeczywiście pomagaja w walce z terrorystami?AFP

"To że ktoś jest muzułmaninem lub pisze w języku arabskim nie oznacza, że jest terrorystą" - słusznie zaczęli zwracać uwagę haktywistom działającym w imieniu Anonimowych internauci. Operacja o nazwie #OpISIS miała doprowadzić do skasowania kont arabskich dziennikarzy oraz artystów - osób krytykujących działania Państwa Islamskiego. Samą operację skrytykowała... inna grupa powiązana z Anonimowymi. Na twitterowym profilu @GroupAnon można przeczytać komunikat mówiący o zbyt dużej liczbie osób chcących skorzystać na popularności całej operacji. "Tu nie chodzi o zdobycie obserwujących lub podanie informacji dalej. Chodzi o prawdę" - napisali "prawdziwi" Anonimowi.

Haktywistów Anonymous nie można w żadnym stopniu określać mianem zorganizowanej grupy z jasną strukturą. W rzeczywistości to rozbite po całym świecie komórki, nie brakuje ludzi, którzy podają się za Anonimowych lub współpracują z nimi, ale często jednocześnie działają na własną rękę.

Jedno jest pewne - 8 dni po wypowiedzeniu "cyberwojny" Państwu Islamskiemu nie doczekaliśmy się żadnego spektakularnego sukcesu, oprócz usunięcia wspomnianych kont.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas