Rewolucja w grach a la Microsoft?

Microsoft zainwestuje ponad miliard dolarów w uruchomienie usługi Xbox Live. Będzie to system gier sieciowych z możliwością głosowej komunikacji pomiędzy graczami. Specjaliści z Redmond twierdzą, że nowa usługa szybko stanie się sieciowym odpowiednikiem Disneylandu. Xbox Live ma zmienić wymiar gier wideo i pozwolić im stać się wydarzeniem społecznym. Microsoft uruchamia centra danych w Londynie, Tokio i Seattle.

Pozwolą one na uruchomienie gier sieciowych z możliwością komunikacji graczy za pomocą głosu. Głos gracza ma być także jego identyfikatorem - specjalny system pozwoli nie tylko na identyfikację, ale podobno również zweryfikuje deklarowany wiek uczestnika zabawy. Jak do tej pory w grach sieciowych komunikacja odbywała się przy pomocy klawiatury. Testy nowego systemu ruszają latem, a roczny abonament wraz z zestawem składającym się z mikrofonu i słuchawek ma kosztować zaledwie 49 USD.

Ma to pozwolić Microsoftowi na odrobienie start do konkurencji - na dzień dzisiejszy na całym świecie jest 30 mln sztuk PlayStation 2, około 4 mln konsol GameCube i 3,5 mln Xboxów. Wprawdzie Sony i Nintendo także przygotowują usługi sieciowe, jednak nie mają jednak ambicji dorównać projektowi Microsoftu. Brak takich zamiarów argumentują wątpliwościami co do rentowności takiego projektu.

"Gdybym był Microsoftem, wydawałbym pieniądze przede wszystkim na zwiększenie sprzedaży konsol, a nie tworzenie usługi sieciowej" - powiedział Kazuo Hirai, prezes i dyrektor generalny Sony Computer Entertainment America.

Przedstawiciele Microsoftu wierzą jednak w sukces swojej strategii, planowanej już podobno na etapie projektowania konsoli (Xbox jest ze wszystkich dostępnych na rynku konsol najlepiej przygotowany do współpracy z Internetem - posiada wbudowaną kartę Ethernet i twardy dysk). Argumentują, że w salonach gier największym powodzeniem cieszą się tytuły z trybem gry wieloosobowej. Xbox Live ma zapewnić Microsoftowi pozycję lidera nowego segmentu usług, o potencjalnie nieograniczonych możliwościach rozwoju. Szczególnie przełomowa wydaje się być możliwość prowadzenia przez graczy rozmów. Richard Doherty, prezes firmy konsultingowej Envisioneering żartuje, że "do Gwiazdki Microsoft może stać się czwartą co do wielkości firmą telekomunikacyjną w USA".

Sceptycy stawiają jednak pytanie: czy znajdzie się wystarczająca liczba chętnych, którzy oprócz konsoli kupią gry (koszt około 50 USD za jeden tytuł), abonament (w przyszłości będzie to prawdopodobnie 10 USD miesięcznie) i opłacą dzierżawę szerokopasmowego łącza, którego wymagać będzie Xbox Live? Microsoft twierdzi, że już dziś połowa osób które kupiły Xboxa ma dostęp do szybkiego łącza. Wydaje się jednak, że firma Gatesa przecenia technologiczne zaawansowanie rynku, szczególnie poza granicami USA. A biorąc pod uwagę koszty przedsięwzięcia, liczba abonentów musi być bardzo duża - np. Electronic Arts, największy na świecie wydawca gier, w Internecie zarabia tylko na jednym tytule - Ultima Online. Ultima ma ponad 200 tys. abonentów.

Czy nowy projekt Microsoftu zrewolucjonizuje branżę gier, czy stanie się monstrualną klapą - pokażą najbliższe miesiące. Należy jednak pamiętać o potencjale finansowym, jakim dysponuje firma z Redmond. I o tym, że machina promocyjna Microsoftu juz nieraz sprawiała, że to, co wydawało się być "niesprzedawalne", stawało się rynkowym hitem.

(źródło: Web Express - http://www.weinfo.pl/)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas