Rządy proszą Google o dane internautów, a Google te prośby spełnia

Tylko w 2013 roku technologiczny gigant musiał rozpatrzyć 53 tys. rządowych wniosków o udostępnienie danych użytkowników. Z roku na rok takich sytuacji jest coraz więcej.

Najczęściej z prośbą do Google o pomoc w ściganiu internautów zwracają się Stany Zjednoczone.
Najczęściej z prośbą do Google o pomoc w ściganiu internautów zwracają się Stany Zjednoczone.AFP

Kiedy wyszło na jaw, że amerykański wywiad w ramach programu PRISM szpieguje internautów na masową skalę, wszyscy byliśmy wstrząśnięci i oburzeni. Zupełnie jakbyśmy myśleli, że można korzystać z sieci i zachować prawo do prywatności. To mit. Stając się użytkownikami internetu, automatycznie pozbywamy się jakiejś cząstki naszej prywatności na rzecz naszego operatora, właściciela serwisu społecznościowego, w którym zakładamy konto, właściciela wyszukiwarki, z której korzystamy itd., itp. A dane z Raportu przejrzystości, o którym pisze BBC News, dowodzą, że nie jest potrzebny PRISM, by rządy dostawały od Google informacje na nasz temat.
 
Coraz więcej wniosków o ujawnienie danych

Google zaprezentował nowy raport przejrzystości, w którym spowiada się z wniosków o ujawnienie danych internautów, otrzymywanych od instytucji państwowych i sądów z całego świata. Żądań takich z roku na rok przychodzi coraz więcej, w zeszłym roku przyszło ich ponad 53 tys. W raporcie jest dokładnie podane, z których krajów przyszło ile wniosków, ile procent tych próśb spełniono oraz ilu użytkowników w ten sposób namierzono. Wyraźnie widać, że najczęściej z prośbą do Google o pomoc w ściganiu internautów zwracają się Stany Zjednoczone. Z ponad 10,5 tys. wniosków, które przyszły z tego kraju, pozytywnie rozpatrzono aż 83 proc. Z Polski skierowano do Google 502 takie prośby, co sprawia, że jesteśmy dość wysoko (na 11. miejscu) w rankingu państw. Ale tylko 23 proc. polskich wniosków rozpatrzono pozytywnie.

Google mówi, że wzrost liczby tych wniosków wynika ze wzrostu liczby użytkowników internetu. I przekonuje, że są granice w przekazywaniu poufnych informacji, których firma stara się nie przekraczać. Z raportów przejrzystości można dowiedzieć się, ile rządowych próśb spełniono, a ilu nie – to wszystko jest transparentne.
 
A użytkownicy muszą sobie zdawać sprawę z tego, że nic, co robią w sieci, nie pozostaje niewidoczne. Firmy takie jak Google współpracują z państwami, czy nam się to podoba czy nie. I ta współpraca jest coraz bardziej owocna – z raportu przejrzystości Google'a wyraźnie wynika, że liczba wniosków o udostępnienie danych rośnie i będzie rosła.

Marta Wawrzyn

Gadżetomania.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas