Szwajcarska firma grozi polskim internautom
Polscy internauci, którzy ściągali z sieci muzykę i oprogramowanie, są masowo szantażowani przez mało znaną szwajcarską firmę i współpracującą z nią warszawską kancelarię prawniczą. W całym kraju użytkownicy sieci otrzymują listy: albo wpłacą kilkusetzłotowe sumy na rzecz spółki, albo ich sprawy trafią do prokuratury. "Dziennik" dotarł do kulis tego procederu.
Pierwsi na działania firmy Logistep z Zurichu zwrócili uwagę internauci. Od kilku miesięcy głośno jest na różnych forach dyskusyjnych o pismach które rozsyła warszawska kancelaria prawnicza Obig sp. z o.o.
Okazuje się, że to Logistep jest kluczem do całej afery. Jest to szwajcarska firma, posiada również filię w Polsce, która działa od kilkunastu miesięcy. Na swojej internetowej witrynie chwali się swoim flagowym produktem - szpiegowskim programem do monitorowania internetu. Wykrywa on konkretne komputery, na które w ostatnim czasie ściągano filmy, muzykę lub gry. Ale możliwości programu kończą się na ustaleniu sieciowego adresu - tzw. numeru IP komputera.
Program nie jest w stanie ustalić podstawowej rzeczy, czyli udzielić odpowiedzi na pytanie, na czyim biurku stoi "narzędzie zbrodni". Zgodnie z prawem jedynie policja i prokuratura mogą uzyskać takie informacje od dostarczyciela internetu.
"Dziennik" wykrył, że Logistep te informacje uzyskuje właśnie od policji, i to z samej Komendy Głównej. Gazeta dowiedziała się też, że policja nie ma podpisanej żadnej umowy o współpracy z Logistepem. Za to - według źródeł "Dz" - wysocy rangą oficerowie Komendy Głównej polecają program Logistepu swoim podwładnym w całym kraju. Według nieoficjalnych informacji efekty są piorunujące - tylko w dwóch zachodnich województwach, lubuskim i zachodniopomorskim, policja zajmuje się ok. 20 tys. doniesień.
Policjantom dotąd nie przeszkadzało również to, że identyczny mechanizm Logistepu został uznany w Szwajcarii oraz we Włoszech za nielegalny - podkreśla "Dziennik".