USA: Tajny raport w sieci
Lista ośrodków badawczych, magazynów paliwa nuklearnego oraz miejsc jego produkcji znalazła się w internecie. Mimo że nie stanowi to zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych, pozostaje pytanie, w jaki sposób trafiła ona do sieci.
Dokument opisuje ze szczegółami elektrownie atomowe, miejsca składowania uranu, fabryki paliwa jądrowego i ośrodki badawcze. Był on przeznaczony dla inspektorów międzynarodowych. Thomas D'Agostino, stojący na czele Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego, dodał, że nie było niczyim celem ułatwienie uzyskania dostępu do tego typu informacji. Niemniej jednak w wyniku niewytłumaczalnego błędu raport znalazł się na stronie internetowej, skąd każdy zainteresowany mógł go pobrać.
Specjalna komisja potwierdziła, że ujawnione dane nie stwarzają żadnego zagrożenia w odniesieniu do bezpieczeństwa narodowego - informuje agencja AP.
Steven Chu, sekretarz ds. energii, powiedział, że zostały zwiększone środki bezpieczeństwa w jednym z magazynów, gdzie składowany jest wysoko wzbogacony uran. Nancy Pelosi, spikerka amerykańskiej Izby Reprezentantów, stwierdziła, że incydent ten obrazuje pewne problemy systemu bezpieczeństwa. Chce ona, by wyjaśnieniem tej sprawy zajął się Kongres.
O ile włamanie do systemu jest w jakiś sposób wytłumaczalne (jak miało to miejsce w przypadku kradzieży projektów nowego myśliwca amerykańskiej armii) ze względu na dziury w systemie, które zawsze się znajdą, o tyle umieszczanie w sieci tego typu dokumentów, zawierających ważne dla funkcjonowania państwa informacje, już raczej nie.