Wirus, polscy księża i Opus Dei, czyli jak zastraszyć muzyka
Wzmianka o polskich księżach i Opus Dei do tego stopnia zastraszyła pewnego muzyka, że dał się naciągnąć na 6 milionów dolarów. Zaczęło się jednak niewinnie, komputer pana Rogera C. Davidsona zaatakował wirus. Potem już rozegrała się historia na miarę "Kodu Leonarda Da Vinci".
I tak to się zaczęło.
Bedi znalazł w Davidsonie doskonałą, naiwną ofiarę. W ciągu kolejnych 6 lat roztaczał przed pianistą wizję międzynarodowego spisku, którego częścią był atak na komputer artysty za pomocą wirusa, który napisano w wiosce w Hondurasie. W spisku mieli wziąć udział polscy księżą (sic!) powiązani z Opus Dei, których zamiarem byłą infiltracja amerykańskich władz (sic!) oraz atak na Davidsona i jego rodzinę.
Właściciel Datalink Computer Products przekonał Davidsona, że powinien mu zapłacić nie tylko za naprawę komputera, lecz także za osobistą ochronę - jego i rodziny (zapewne przed bezwzględnymi polskimi księżmi...). Aż trudno w to uwierzyć, ale ogólna suma pieniędzy, którą firma Datalink Computer Products pobrała z karty kredytowej pianisty to 6 milionów dolarów!
Jak donosi "NY Times", sprawa miała mnóstwo zwrotów i naprawdę ciężko było dojść, kto kogo oszukiwał. Policja dowiedziała się o niej, gdy Davidson i Bedi wspólnie pozwali Wachovia Bank za zdefraudowanie należących do nich 60 milionów dolarów. Wówczas pracownicy banku zgłosili sprawę i zaczęło się zawiłe śledztwo.
Pan Bedi oraz Helga Invarsdottir z firmy Datalink Computer Products zostali aresztowani, gdy szykowali się do wyjazdu na Islandię. Oboje wyszli za kaucją, a sprawa wciąż się ciągnie. Dziennikarzom "NY Times" nie udało się uzyskać komentarza od Rogera C. Davidsona.