Finał programu Orka? Polska od 28 lat czeka na nowy okręt podwodny
17 września rząd miał podjąć specjalne działania w sprawie zakupu nowych okrętów podwodnych dla polskiej Marynarki Wojennej. Już sam ten fakt pokazuje, jak bardzo zaniedbany był ten aspekt w naszej armii. Prawdą bowiem jest, że polscy marynarze czekają na nowy okręt podwodny już prawie 30 lat, mając teraz do dyspozycji jedną przestarzałą jednostkę tego typu - ORP Orzeł. Oto historia opóźnień i perturbacji zakupu nowoczesnych okrętów podwodnych dla Polski, znanego dziś jako program Orka.

Spis treści:
- Najdłużej służący okręt podwodny świata
- Okręty podwodne w Polsce, czyli ciągła przejściówka
- Pierwsze próby modernizacji
- Brak decyzji przy starzejącym się ORP Orzeł
- Nowe rozdanie programu Orka
- Decyzja o podejmowaniu decyzji, czyli nic nowego
- Po co w ogóle nam nowoczesne okręty podwodne?
- Podejmujemy uchwałę, która doprowadzi do zakupu okrętów podwodnych, w ramach programu "Orka" - zapowiedział premier Donald Tusk przed posiedzeniem Rady Ministrów 17 września. Dzień wcześniej zapowiadając tę uchwałę mówił, że zobowiąże rząd do zakupu nowych okrętów podwodnych do końca tego roku.
Rzecznik rządu Adam Szpałka poinformował po zakończeniu posiedzenia, że zlecono ministrowi obrony narodowej przy współpracy z ministrem aktywów państwowych i ministrem finansów przygotowanie rekomendacji dotyczących pozyskania nowego sprzętu. Co ciekawe w tym podsumowaniu nie było nic o samej uchwale, a w programie Rady Ministrów był punkt tylko o uzyskaniu informacji o stanie prac nad pozyskaniem okrętów podwodnych nowego typu". Na stronie Kancelarii Premiera jest jednak zapis co do dzisiejszej Rady, że "Rząd podjął decyzję kierunkową o zakupie okrętów podwodnych w ramach programu "Orka".
Dość duży bałagan informacyjny potęguje sytuację, że to co miało wyniknąć z tej Rady przedstawiane jest jako ogromny krok, ale w rzeczywistości to powtarzanie deklaracji, które są już słyszane od lat o chęci zakupu.Sama historia pozyskiwania nowoczesnego okrętu podwodnego dla polskiej Marynarki Wojennej wypełniona jest licznymi perturbacjami, które doprowadziły do bardzo niebezpiecznej sytuacji, w jakim znalazła się nasza obrona na Morzu Bałtyckim. Oto jak do tego doszło.
Najdłużej służący okręt podwodny świata
Ta historia zaczyna się 13 czerwca 1986 roku. Wtedy do portu w Gdyni przypłynął odebrany ZSRR okręt podwodny projektu 877E, w kodzie NATO określany jako Kilo. Był to nowy nabytek dla polskiej Marynarki Wojennej Jeszcze w latach 70. kreślono wielkie plany, aby zakupić łącznie cztery tego typu jednostki, które miały zastąpić wszystkie polskie okręty projekt 613 (Whiskey w kodzie NATO). Jednak kryzys gospodarczy wymusił cięcia budżetowe. Nowy okręt przejął nazwę ORP Orzeł, kontynuując spuściznę sławnej drugowojennej jednostki, która na przełomie maja i czerwca 1940 roku zaginęła na Morzu Północnym.
ORP Orzeł był dla ówczesnej Marynarki Wojennej nowoczesną jednostką, zdolną do działań przeciw okrętom nawodnym i podwodnym na wodach Bałtyku. Jednak mało kto się wtedy spodziewał, że w służbie spędzi jedno pokolenie, stając się najdłużej niezmodernizowanym okrętem klasy Kilo w aktywnej służbie na świecie.

Okręty podwodne w Polsce, czyli ciągła przejściówka
W międzyczasie po zakupie nowego okrętu pozostałe trzy jednostki klasy Whiskey zostały zamienione na dwa używane radzieckie okręty projektu 641 (klasa Foxtrot), które pochodziły jeszcze z lat 60, ORP Wilk oraz ORP Dzik. Zakładano to jako rozwiązanie przejściowe, do czasu polepszenia sytuacji gospodarczej.
Po rozpadzie Układu Warszawskiego i zdobyciu niezależności Polska posiadała więc jeden nowy okręt podwodny i dwa wymagające zastąpienia, bo już pod koniec lat. 90, zostały wycofane ze służby. Rozpoczęto działania na rzecz pozyskania nowego okrętu podwodnego, co uwzględniono w wielkim programie modernizacji Sił Zbrojnych RP na lata 1998-2012, znanego jako "Armia 2012", który miał być planem przekształcenia Wojska Polskiego na pełnoprawną armię NATO. Przyjęty 9 września 1997 roku dokument zakładał pozyskanie jednego okrętu, który miałby być wsparciem dla Orła i następcą ORP Dzik i ORP Wilk.
W latach 2002-2004 rząd Norwegii przekazał w ramach daru pięć jednostek klasy Kobben. Miały zastąpić poradzieckie okręty klasy Foxtrot. Jednak te "nowe" okręty swój rodowód miały w latach 60. i ich przyjęcie miało za zadanie przede wszystkim "uzachodnienie" marynarki. Dalej pozostawała kwestia zakupu nowych jednostek.

Pierwsze próby modernizacji
Jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku istniały plany większej modyfikacji Marynarki Wojennej, gdzie m.in. w planie "Narodowego Programu Budowy Okrętów Wojennych" na lata 2009-2018 zakładano pozyskanie do dwóch nowych okrętów podwodnych, a w planie na lata 2012-2020 nawet czterech.
Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku pojawiła się szansa na pozyskanie nowych jednostek. Dotyczyła potencjalnego zakupu w 2008 roku pierwszego reprezentanta serii niemieckich okrętów podwodnych typu 214, który był budowany w Kilonii dla greckiej marynarki wojennej. Jeszcze w 2010 grecki resort obrony kusił Polaków odsprzedażą dwóch zamówionych przez siebie okrętów typu 214, jednak nasze problemy finansowe nie dały temu możliwości.
Ostatecznie nowych okrętów podwodnych z programu "Armia 2012" nie było. Sam pomysł przełożono do Planu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP na lata 2013-2022. Jeszcze w 2012 przedstawiono publicznie "Koncepcję rozwoju Marynarki Wojennej", gdzie zakup nowych okrętów podwodnych otrzymał sławny już kryptonim Orka. Według aktualizacji tego planu mieliśmy pozyskać trzy nowe jednostki, gdzie dwa pierwsze dotarłyby do polskich portów do 2022 roku, a trzeci do 2030. W późniejszym czasie terminarz dostaw trzeciego okrętu zmieniono na 2025 rok. W grudniu 2013 roku ówczesny Inspektorat Uzbrojenia w ramach fazy analityczno-koncepcyjnej ogłosił zamiar przeprowadzenia dialogu technicznego. Został on zrealizowany wiosną 2014 r. z udziałem łącznie ośmiu zainteresowanych podmiotów. Pod uwagę brano m.in. okręty francuskie Scorpène, hiszpańskie S-80 czy niemieckie typ 212A i 214.
Początkowo w ramach Orki nie zakładano pozyskania okrętu zdolnego wystrzeliwać pociski manewrujące do ataków lądowych, a jedynie torpedy, pociski przeciwokrętowe czy przeciwlotnicze. Zmieniła to aneksja Krymu. Jeszcze wiosną 2014 roku Sztab Generalny WP zmodyfikował wymagania, dodając do nich możliwość przenoszenia przez okręt podwodny pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Jeszcze jesienią 2014 roku poinformowano publicznie o nowym terminie dostaw trzech okrętów w latach 2022-2023.

Brak decyzji przy starzejącym się ORP Orzeł
Jak jednak dobrze wiemy, nie zakupiono żadnych okrętów. Do mediów z resortu obrony starej i nowej władzy trafiały jedynie deklaracje o coraz bliższej gotowości złożenia zamówienia i przesuwania terminów. Pojawiły się także nowe wymagania co do przewidywanego zamówienia. Leasing już używanych okrętów podwodnych do utrzymania szkolenia marynarzy. Było to potrzebne, gdyż cała flota okrętów podwodnych polskiej marynarki wojennej już zaczęła zbliżać się do punktu krytycznego.
Już w czerwcu 2014 roku w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni rozpoczął się długi remont okrętu ORP Orzeł. Zakładał ogólne prace nad poszyciem kadłuba i m.in. wymianę ogniw akumulatorów. Remont miał potrwać do marca 2015, jednak ostatecznie okręt spędził w porcie aż pięć lat, podczas których m.in. zderzył się z suchym dokiem, a na jego pokładzie wybuchł pożar. Już po skończeniu remontu pojawiły się obawy, czy okręt nadaje się do pełnej służby i czy może wykonywać pełne zanurzenie w bezpiecznych warunkach. Przez następne lata dochodziło do kolejnych napraw, a ostatnia zakończyła się w 2024 roku. Obok tego w latach 2018-2021 wszystkie eksploatowane przez nas Kobbeny zostały wycofane ze służby. Dzięki temu dziś posiadamy tylko jeden okręt podwodny, który podczas zanurzenia może być większym zagrożeniem dla załogi niż dla wroga.

Nowe rozdanie programu Orka
W okolicach 2018 roku po objęciu funkcji ministra obrony narodowej przez Mariusza Błaszczaka temat ucichł i wydawało się, że Orka została zatopiona. Program nabrał jednak znów rozgłosu po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Wtedy w momencie, gdy za naszą granicą trwała wojna, a jedyny ORP Orzeł kursował między Zatoką Gdańską a portem, minister Błaszczak w maju 2023 zapowiedział powrót do programu Orka. W lipcu tego roku Agencja Uzbrojenia uruchomiła wstępne konsultacje rynkowe, po których do realizacji zamówienia zgłosiło się 11 podmiotów.
Po zmianie władzy nowy szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że celem jest podpisanie do końca 2025 kontraktu na nowe okręty podwodne. Obecne wymogi techniczne co do konstrukcji obejmują m.in.:
- Operowanie nie tylko na Bałtyku z możliwością zanurzenia się na głębokość powyżej 200 metrów
- Autonomiczne działanie bez zawijania do portu przez 30 dni
- Zdolność rażenia celów morskich torpedami
- Zdolność rażenia celów lądowych i powietrznych uzbrojeniem rakietowym
- Możliwość użycia min morskich
- Desantowanie i odzyskiwania operatorów Wojsk Specjalnych
- Operowanie we współpracy z morskimi bezzałogowcami z możliwością przyjęcia i dokowania podwodnego pojazdu ratowniczego
Sama wartość możliwego kontraktu na program Orka może wynieść około 10 mld złotych. Ostatecznie ze wspomnianych 11 podmiotów które zgłosiły możliwość wykonania zamówienia zostało ich 7.
- Włoski Fincantieri - okręt U212NFS
- Południowokoreańskie Hanwha Ocean i HD Hyundai Heavy Industries - okręt KSS-III
- Francuski Naval Group - okręt Scorpène
- Hiszpańska Navantia - okręt S-80+
- Szwedzki Saab - okręt A-26
- Niemiecki ThyssenKrupp Marine Systems - okręt U212CD

Decyzja o podejmowaniu decyzji, czyli nic nowego
Do końca zapowiadanego terminu zakupu nowych okrętów podwodnych zostało około dwóch i pół miesiąca. Do tej pory doszło do dwóch głównych wydarzeń w programie Orka. Jednym było odwiedzenie przez wiceministra obrony narodowej Pawła Bejdę stoczni kilku producentów. Ostatnia z tych wizyt miała miejsce w Hiszpanii w lipcu. To także w tym miesiącu Agencja Uzbrojenia zakończyła wstępne konsultacje rynkowe w ramach programu Orka. Po tym przekazała pełną dokumentację tj. Wymagania Sprzętowe oraz Studium Wykonalności, zawierające analizy i rekomendacje do Rady Modernizacji Technicznej, czyli działającego przy MON organu, do którego zadań należy m.in. koordynacja polityki zbrojeniowej.
Jak podał premier Donald Tusk przed samym posiedzeniem Rady Ministrów, skala możliwego zamówienia jest tak duża, że decyzja co do niej zostanie podjęta na poziomie rząd-rząd. Nawet po przeanalizowaniu złożonych ofert czas zabiorą kolejne negocjacje co do realizacji i pozyskania dodatkowych możliwości w ramach kontraktu. Warto bowiem pamiętać, że obok samych okrętów, rozwiązań pomostowych oraz pakietu szkoleniowego i logistycznego, ważnym elementem programu Orka może być także wymiana technologiczna i uwzględnienie możliwych korzyści przemysłowych. Już po wyborze oferenta jest jeszcze pole na negocjacje.
Zapowiadana uchwała może być odczytywana jako de facto "decyzja o podjęciu decyzji, która według wcześniejszych zapewnień i tak miała być podjęta". Brzmi to absurdalnie, jednak wydaje się, że może nakładać specjalną presję co do wykonania potrzebnych prac. Niemniej pamiętać trzeba, że dzisiejsza możliwa uchwała nie kończy długiej opowieści o zakupie nowoczesnego okrętu podwodnego dla Polski. Na jej efekt trzeba będzie poczekać i mieć nadzieje, że nie jest to tylko polityczna deklaracja i faktycznie doprowadzi do szybkiego zakupu nowych okrętów podwodnych.
Po co w ogóle nam nowoczesne okręty podwodne?
Dzisiaj okręt podwodny to nie tylko broń, ale i narzędzia kontroli kluczowego dla nas Morza Bałtyckiego. To właśnie Bałtyk zapewnia nam przepływ większości towarów z importu i eksportu. Przez Bałtyk przechodzi też wiele surowców jak, gaz ziemny przez rurociąg Baltic Pipe czy ropa naftowa poprzez żeglugę morską z regionów Bliskiego Wschodu. To przez Bałtyk do Polski transportowana jest ogromna liczba nowej broni jak kupione za granicą czołgi, armatohaubice czy wyrzutnie rakietowe. To właśnie też na polskim Bałtyku tworzone są ogromne inwestycje gospodarcze jak planowana sieć kilku farm wiatrowych o nazwie Baltica. Zabezpieczenie naszego dostępu i korzystania z Morza Bałtyckiego jest więc nierozerwalnie związane z racją stanu. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy nawet w momencie pokoju obserwujemy coraz większe zagrożenie związane z działalnością hybrydową Federacji Rosyjskiej na Bałtyku poprzez np. poczynania "Floty Cieni".
Błędne jest bowiem założenie, że Bałtyk jest już "wewnętrznym Morzem NATO". Bałtyk to dalej ważne pole rywalizacji, gdzie sami Rosjanie mogą używać go do działań hybrydowych i zakłócenia dostaw surowców czy zbierania danych wywiadowczych. Sam Bałtyk pomimo swojej dość małej głębokości (średnio około 50 metrów) nie jest tak łatwym akwenem do zwalczania okrętów podwodnych. Chociażby różnice w zasoleniu i temperatury utrudniają ich wykrywanie. Ponadto same okręty podwodne mogą operować pomimo częstych sztormów i zlodowaceń, zwiększając możliwości operacyjne.
Nowoczesne okręty podwodne dla Polski mogą posłużyć m.in. zbieraniu kluczowych informacji o tym, co robią Rosjanie na Morzu Bałtyckim, wykrywając zagrożenia, zanim do nich dojdzie. Są cennym źródłem dla wywiadu wojskowego. Obok samych misji uderzenia morskiego czy minowania, dają możliwość skrytego ataku działaniami incognito. Można sobie wyobrazić, że taki okręt podwodny byłby bazą wypadową dla żołnierzy Formozy, którzy destabilizowaliby np. wrogą infrastrukturę morską. Posiadanie okrętu podwodnego, który może wykonywać szereg zadań, jest więc nieodzowne dla takiego kraju jak Polska.