Być albo nie być Carly Fiorina

Ogłoszony na początku września zamiar połączenia firm spotkał się początkowo z entuzjastycznym przyjęciem, niemniej w miarę upływu czasu entuzjazm ten malał, a najbardziej zaszkodziła niespodziewana wolta członka rady nadzorczej HP i syna założyciela - Waltera Hewletta, który początkowo był gorącym zwolennikiem fuzji (i glosował za nią jako członek rady nadzorczej HP), a następnie zmienił zdanie i dodatkowo przeciągnął na swoją stronę wielu dużych akcjonariuszy, w tym fundację prowadzona przez rodzinę drugiego współzałożyciela - Packarda. Według informacji komisji giełdowej SEC zadeklarowani przeciwnicy fuzji mają 22,4 proc. głosów na NWZA (w tym rodziny założycieli - 18 proc.), zwolennicy zaś - 8,4 proc. Na razie nie wiadomo jak zachowają się pozostali akcjonariusze. Obie strony prowadziły przez cały czas ostrą kampanię za swoim zdaniem. Początkowo większe szanse wydawał się mieć Walter Hewlett, jednak popełnił sporo błędów (m.in. obraził dyrektorów i menedżerów firmy), a ponadto zarząd HP dążący do fuzji poparła ostatnio (6 marca) amerykańska Komisja Handlu. Przeciwko fuzji nie mają też nic komisja giełdowa SEC (która przez rok blokowała np. połączenie AOL i Time Warner) oraz Komisja do spraw monopoli Unii Europejskiej, a także ci, którym ewentualna fuzja mogłaby zaszkodzić (Intel i Sun). Ostatni z "wielkich" - Microsoft zachował w tej sprawie neutralność. "Nieważne czy się połączą, czy nie - i tak będą kupować nasze oprogramowanie" - powiedział dziennikarzom Steve Ballmer. Jeśli akcjonariusze HP zgodzą się dziś na fuzję, to jutrzejsze glosowanie akcjonariuszy Compaqa (który wydaje się być większym beneficjentem połączenia) będzie raczej formalnością