Internet grozi śmiercią?

Prezes lubelskiej spółdzielni mieszkaniowej Centrum kazał zdjąć z dachu jednego z bloków antenę, za pomocą której lokatorzy tego bloku mieli dostęp do radiowego internetu. Decyzję wydał na podstawie ankiety, w której większość pozostałych lokatorów uznała internet za "śmiertelne zagrożenie" - informuje Gazeta Wyborcza. Z radiowej sieci korzystało 60 mieszkań. Na skutek protestów pozostałych uważających, że "nie będą czekać, aż zabije ich internetowe promieniowanie", rada nadzorcza spółdzielni uchwaliła, że internet można dostarczać tylko przez kabel. Ponieważ bojących się sieciowej śmierci było więcej niż korzystających z internetu - spółdzielnia zażądała usunięcia stojącej od dwóch lat anteny. Przedtem nikomu nie przeszkadzała.

Pretekstem stało się to, że dostawca internetu, firma Inter-Media postawiła ponoć antenę bez zgody spółdzielni. Szef dostawcy udowodnił, że umowa była podpisana, ale z poprzednim zarządem spółdzielni. Na takie dictum prezes SM zażądał opłat za antenę. Gdy firma Inter-Media odmówiła, nagle pojawił się społeczny protest.

A jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to... wiadomo co jest powodem. "Jeśli Inter-Media zapłacą nam za antenę, porozmawiamy z mieszkańcami, by zgodzili się na jej pozostawienie" - powiedział dziennikarzom GW prezes spółdzielni mieszkaniowej.

Reklama

Antena internetu radiowego wydziela wprawdzie promieniowanie, ale zdecydowanie mniejsze niż np. kuchenka mikrofalowa.

INTERIA.PL/ Gazeta Wyborcza
Dowiedz się więcej na temat: promieniowanie | firma | inter | Internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy