Jak robić tańsze pecety?
Według naukowca z Uniwersytetu Południowej Kalifornii istnieje prosty sposób na to, by obniżyć koszty produkcji sprzętu elektronicznego. Wystarczy odrzucać mniejszą liczbę wadliwych układów scalonych... Obecnie stosowane procedury testowe są niezwykle rygorystyczne: wystarczy, że jeden z milionów tranzystorów w chipie jest niesprawny, aby cały układ uznać się za wadliwy. W ten sposób odrzuconych zostaje od 20 do 50% produkcji. Jednak prof. Melvin Breuer z Uniwersytetu Południowej Kalifornii uważa, że z reguły drobne niedoskonałości, dyskwalifikujące dziś chipy, są najczęściej nieszkodliwe dla funkcjonowania sprzętu - zwłaszcza w wypadku układów graficznych i dźwiękowych.
Podobnie jest z kartą graficzną - jeśli nawet jeden piksel na ekranie będzie zawsze znaczony na czerwono, to prawdopodobnie i tak będzie to niewidoczne dla użytkownika.
Badania Breuera wspiera branża półprzewodników, której praca naukowca może przynieść ogromne oszczędności. Breuer ma pomóc w stworzeniu nowych testów, które pozwoliłyby określić poziom wadliwości układów i skierować część "odpadów" do zastosowań, pozwalających na drobne niedoróbki.
Problemem jest jednak stopień ich złożoności: aby całe przedsięwzięcie miało jakikolwiek sens ekonomiczny, testy i selekcja nie mogą być zbyt czasochłonne i skomplikowane. (4D)