Microsoft stawia na dotyk

Microsoft zrobi własny komputer. Nie chodzi tu jednak o zwykłego peceta, ale o zupełnie nową generację urządzeń, do obsługi których używamy własnych rąk.

article cover
materiały prasowe

- Dzięki Surface przyczynimy się do stworzenia znacznie bardziej intuicyjnych sposobów interakcji między człowiekem a technologią - ekscytował się Steve Ballmer, prezes Microsoft, podczas omawiania nowego projektu firmy, jaki zaprezentowano podczas konferencji D: All Things Digital.

Czego tak bardzo innowacyjnego możemy spodziewać się po Microsoft Surface? Ten przypominający stolik komputer obsługuje się za pomocą dotyku - możemy zapomnieć o myszce i klawiaturze. Przypomina to trochę film "Raport mniejszości" albo inne produkcje science-fiction, z tą różnicą, że to już realny projekt - "komputer powierzchniowy" powinien zadebiutować pod koniec tego roku.

Rozdzielczość oferowana przez Milan wynosi 1024 na 738, a w samym urządzeniu umieszczono kamery, które śledzą ruchy dłoni na wyświetlaczu. Przy jednym urządzeniu może pracować nawet kilka osób. Potencjał Milan wydaje się ogromny - począwszy od przeglądania dopiero co zrobionych zdjęć, na omawianiu skomplikowanych projektów budowlanych kończąc. - Klienci mogą liczyć na zupełnie nowe sposoby zdobywania informacji, których potrzebują, przekształcając codzienną rutynę w coś naprawdę unikalnego - podsumowuje projekt Pete Thompson, osoba odpowiedzialna za stworzony na potrzeby Milan oddział Surface Computing.

Nie tylko obsługa, ale komunikacja innych urządzeń z nowym wynalazkiem Microsoft będzie naprawdę łatwa - przykładowo, wystarczy położyć na stole-wyświetlaczu telefon lub aparat, a Milan automatycznie połączy się z nimi przy pomocy bezprzewodowej technologii Bluetooth.

Szalony projekt czy przyszłość informatyki?
materiały prasowe

Firma z Redmond planuje produkować innowacyjne komputery samemu, podobnie jak konsole Xbox oraz odtwarzacze Zune. Jeśli "surface computers" przyjmą się na rynku, możliwe że Microsoft zacznie sprzedawać licencję na ich produkcję. Na razie jednak firma będzie promować rewolucję samemu.

INTERIA.PL/informacje prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas