Ma 93 lata i właśnie wziął ślub. Drugi człowiek na Księżycu znów zaskakuje
Buzz Aldrin to postać, której nie trzeba zbytnio przedstawiać każdemu, kto chociaż trochę interesuje się podbojem kosmosu. Bohater skończył właśnie 93 lata i postanowił uczcić to nietypowo, bo… biorąc ślub.
Jest taka jedna stopa, która chyba jest tą najpopularniejszą na świecie. Należy ona właśnie do Buzza Aldrina, a jej odcisk pozostawiony na Księżycu przeszedł do historii. Edwin Eugene, bo tak został nazwany po urodzeniu to astronauta, który brał udział w pierwszym lądowaniu na Księżycu. Stanął na nim 21 lipca 1969 roku.
Buzz urodził się 20 stycznia 1930 roku w amerykańskim stanie New Jersey. Przydomek Buzz, który aktualnie jest jego drugim imieniem, nadała mu jego siostra, która nazywając go "Buzzerem" radziła sobie z problemem wymowy słowa "brother". Buzz szybko, bo w wieku 21 lat ukończył Akademię Wojskową i z marszu wyruszył na wojnę koreańską, gdzie jako pilot wykonał kilkadziesiąt lotów.
Astronautyka była z nim już wtedy, a w 1963 roku zdobył tytuł doktora, pisząc pracę, którą (jak się okazało proroczo) zadedykował: "Tym, którzy będą realizować program kosmiczny - obym był jednym z nich!". Już trzy lata później był blisko zrealizowania swojego marzenia, gdy stał się rezerwowym pilotem misji Gemini 9. Pół roku później, w listopadzie 1966 już jako pełnoprawny pilot misji Gemini 12 odbył swój pierwszy kosmiczny lot.
Buzz Aldrin szybko zdobył uznanie przełożonych i tym samym znalazł się jako załogant w misji Apollo 11. Celem projektu było pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu i to właśnie się udało 20 lipca 1969 roku. Pierwszy ze statku wyszedł Neil Armstrong, a Buzz stał się drugim człowiekiem, który postawił stopę na Księżycu. I to właśnie odcisk tej stopy przewija się we wszystkich archiwalnych materiałach z tej misji.
Misja Apollo 11 była szczytem technologicznym tamtych lat. Od początku istniało ogromne ryzyko nie tylko dla samej misji, ale przede wszystkim dla astronautów. Po wylądowaniu na Księżycu piloci statku rozpoczęli opuszczanie kapsuły. Doszło wtedy do usterki, która mogła "położyć" misję, kiedy uszkodzono, a właściwie wyłamano jeden z przełączników. Nie był to byle jaki przełącznik, bo włączał on obwód elektryczny.
Bez tego misja utknęłaby na Księżycu, a los astronautów byłby przesądzony. Obsługa NASA z Ziemi rozpoczęła szybkie analizy i plany, jak można uratować pilotów, kiedy Buzz Aldrin nałożył końcówkę długopisu na przełącznik i... włączył obwód. Incydent ten długo był utrzymywany w tajemnicy.
Szybko stał się rozpoznawalnym człowiekiem, a dzisiaj nazwany zostałby celebrytą. 2 lata po misji Apollo 11 wrócił na chwilę do wojska, jednak przeszedł na emeryturę w 1972 roku. Aldrin zapisał się także w kulturze masowej, to właśnie na jego cześć nazwano Buzzem Astralem jedną z postaci filmu animowanego Toy Story. Użyczył głosu w grze Mass Effect 3, ale również sam pojawił się na ekranie w różnych produkcjach, m.in. Teoria wielkiego podrywu, Transformers 3 czy Simpsonowie. Emerytowany astronauta wziął także udział w... amerykańskiej odsłonie Tańca z gwiazdami, nie odniósł tam jednak sukcesu.
Teorie spiskowe były od zawsze, już od pierwszych dni po lądowaniu na Księżycu. Pojawiły się plotki, że całą misję sfingowano, a pierwsze kroki postawione przez astronautów zostały nakręcone w studiu filmowym. Do niecodziennej sytuacji doszło kilkanaście lat temu, kiedy w jednym z hoteli w Los Angeles, Buzz Aldrin został zaczepiony przez mężczyznę z Biblią. Natręt zaczął namawiać astronautę do tego, aby ten przysiągł na pismo święte, że faktycznie stanął na powierzchni Księżyca. Po kilku grzecznych odmowach Buzz nie wytrzymał i uderzył prowokatora w twarz.