Badanie prostaty uratuje ci życie
Badanie antygenu PSA w ramach badań przesiewowych zmniejsza ryzyko zgonu z powodu raka prostaty o 20-30 proc. Ale zanim pacjent się na nie zdecyduje koniecznie musi porozmawiać o dobrych i złych stronach tego testu z urologiem - oceniają eksperci.
Nigdy nie można wykluczyć
- Pacjent może mieć wysoki poziom PSA i nie mieć raka, albo PSA może być niskie, a mężczyzna może mieć nowotwór bardzo zaawansowany i złośliwy - tłumaczył prof. Andrzej Borkowski urolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podkreślił, że nie ma takiego progu PSA, poniżej którego lekarze moglibyśmy wykluczyć nowotwór.
Bardziej szkodzi, niż pomaga
Nowotwór nie wymaga leczenia
- Ale my nie do końca jesteśmy to w stanie przewidzieć i czasem pacjent może być poddany niepotrzebnie leczeniu, które ma nieraz powikłania (np. nieotrzymanie moczu czy impotencja - PAP) - tłumaczyła dr Skoneczna. A prof. Borkowski dodał:
- Ciągle mamy świadomość tego, że wielokrotnie przez wczesne rozpoznanie tego nowotworu wywołujemy więcej krzywdy niż pożytku.
Dlatego, obecnie różne towarzystwa naukowe rekomendują, by badanie na poziom PSA poprzedzała rozmowa pacjenta z urologiem.
- Pacjent musi wiedzieć, jakie są dobre i złe strony takiego testu i wspólnie z lekarzem podjąć decyzję, czy chce z takiej możliwości skorzystać - powiedziała dr Skoneczna. Zaznaczyła, że zarówno proces diagnostyczny, jak i terapeutyczny powinien być bardzo indywidualny.
Młodzi do urologa
- Panowie, u których rak prostaty występował w rodzinie zarówno ze strony ojca jak i matki powinni po raz pierwszy mieć wykonane badanie PSA w wieku 40 lat, a każdy mężczyzna powinien je wykonać w wieku 55 lat - zachęcał prof. Borkowski. Według niego, badania wskazują też, że mężczyźni, którzy mają wysokie PSA wyjściowe, choć nie muszą mieć raka prostaty, to są kila razy bardziej narażeni na ten nowotwór w przyszłości, więc jest to grupa, która musi być pod obserwacją.
Wcześnie wykryty jest uleczalny
- Dlatego, po ukazaniu się rekomendacji amerykańskich pojawiły się komentarze, by +nie wylewać dziecka z kąpielą+. Z naszych badań wynika, że zjawiska nadmiernej wykrywalności i nadmiernego leczenia raka prostaty nie do końca dotyczą polskiej populacji. U nas wykrywanie i leczenie raka prostaty powinniśmy raczej poprawić - tłumaczyła. Przypomniała, że umieralność na raka prostaty w naszym kraju ciągle wzrasta.
- Jeśli chodzi o badania przesiewowe to Polska ma szanse nauczyć się czegoś na błędach popełnionych w USA. Ważne jest jednak, by równolegle z wcześniejszym wykrywaniem raka prostaty popularyzować też indywidualne podejście do jego leczenia i w ten sposób minimalizować leczenie niepotrzebne, a ratować życie pacjentom, których trzeba leczyć - powiedział.
Wśród nowotworów złośliwych, rak prostaty jest drugim zabójcą mężczyzn. W Polsce, co roku odnotowuje się ok. 8 tys. nowych zachorowań na ten nowotwór i ok. 4 tys. zgonów z jego powodu.