Z dnia na dzień zmienił jej się akcent. To objaw rzadkiego syndromu
36-latka z Anglii pewnego dnia po przebudzeniu odkryła, że jej sposób mówienia nagle się zmienił. „Moja własna rodzina mnie nie rozpoznała, kiedy do nich zadzwoniłam”, wspomina kobieta. Obcy akcent utrzymywał się przez rok i niedawno zniknął tak samo nagle, jak się pojawił. Co się stało?
To nie był zwykły poranek dla Zoe Coles. Kobieta obudziła się bowiem z odmiennym akcentem — kiedy wypowiedziała kilka pierwszych słów, zauważyła, że jej mowa brzmi inaczej. Jej sąsiad miał powiedzieć: „Brzmisz dokładnie jak moja ciotka. Pochodzi z południowej Walii”. Tak zaczął się dla Zoe rok zmagań z bardzo rzadkim syndromem.
Kobieta zaznacza, że nigdy nie była w Walii. Z jej miejsca zamieszkania — w Stamford w hrabstwie Lincolnshire w Anglii — do granic z Walią jest ok. 240 km. W dodatku, jak podkreślała Zoe w rozmowie z „The Guardian”, jako dziecko przeprowadziła się do Stamford z Kent i to właśnie ten pierwszy akcent został z nią na zawsze — no, prawie, bo przez rok chcąc nie chcąc posługiwała się akcentem walijskim.
Kobieta podkreśla, że rok przed pojawieniem się zmian w akcencie zdiagnozowano u niej FND — zespół czynnościowych objawów neurologicznych. Jest to zespół chorobowy powiązany z symptomami występującymi w niemal wszystkich chorobach neurologicznych. Zoe cierpiała już m.in. na tiki i zaburzenia pamięci, więc pomyślała, że zmieniona mowa to po prostu kolejny przejaw FND. Jednak kiedy po paru dniach walijski akcent nie ustąpił, wybrała się do lekarza.
Do zmiany sposobu wymowy doszło u Zoe w czerwcu 2023 roku. „Moja własna rodzina mnie nie rozpoznała, kiedy do nich zadzwoniłam”, wspomina kobieta, przywołując pierwsze dni z „nowym” akcentem. Kiedy wybrała się do lekarza, by skonsultować ten nietypowy objaw, była zaskoczona tym, co jest powodem nagłej zmiany intonacji. Okazało się, że to syndrom obcego akcentu. W dodatku nawet po postawieniu diagnozy pozostało wiele pytań bez odpowiedzi, a z czasem akcent określony jako walijski na chwilę stawał się mocniejszy, by niekiedy niemal ustępować.
- W końcu zdiagnozowano u mnie syndrom obcego akcentu — zaburzenie powodujące nagłą zmianę wymowy, zwykle występujące po urazie mózgu lub udarze. Ale w moim przypadku nie można było znaleźć czynnika wyzwalającego tę niespodziewaną przemianę — opowiadała „The Guardian” Zoe Coles.
Syndrom obcego akcentu diagnozowany jest niezwykle rzadko, a objawy polegają właśnie na nagłym nabyciu „nowego” akcentu lub artykulacji, przez co można odnieść wrażenie, że dana osoba mówi w innym języku, posługując się w rzeczywistości językiem ojczystym. Jedne z ostatnich diagnoz dotyczą nabycia akcentu chińskiego i francuskiego, do tego dochodzi wspomniany przykład 36-latki z Anglii i akcentu walijskiego. Zoe podkreśla, że myślała, iż taki sposób wymowy już z nią zostanie — jednak kilka dni temu walijski akcent zniknął równie nagle, jak się pojawił.
Zoe założyła profil w serwisie TikTok, na którym dzieli się swoją rzeczywistością z FND i syndromem obcego akcentu. Jak podkreśla kobieta, "Chcę podnieść świadomość i pokazać, że to jest prawdziwe życie. Wypowiadam się publicznie na ten temat, bo chcę, żeby ludzie zobaczyli, że takie rzeczy naprawdę się dzieją". Zoe zaznaczyła też, że w związku ze zniknięciem walijskiego akcentu przeżywa kolejny stres, ponieważ stało się to tak niespodziewanie, iż nie wie, czy wkrótce znów nie obudzi się z nowym akcentem lub innym nietypowym objawem. „Najlepszym słowem opisującym to, co czuję, jest zdezorientowanie. Naprawdę nie wiem, co o tym myśleć”, skwitowała powrót do „normalnego” akcentu kobieta.