W Chinach miała ruszyć masowa produkcja dzieci zmodyfikowanych na życzenie

Na światło dzienne wychodzą niesłychane fakty związane z naukowcem, który w ubiegłym roku jako pierwszy na świecie zmodyfikował genetycznie trójkę dzieci. Okazuje się, że był to wstęp do realizacji scenariuszy filmów sci-fi.

He Jiankui, chiński naukowiec, który obecnie przebywa w areszcie domowym za kontrowersyjne i niezgodne z prawem udoskonalenie genetyczne dzieci, ujawnił swoje zamiary związane z dalszymi postępami w eksperymentach. Biotechnolog nie zamierzał poprzestać na trójce dzieci, z pomocą rodzimych i zagranicznych firm chciał otworzyć pierwszą na świecie klinikę, w której odbywałaby się masowa produkcja zmodyfikowanych, na różne sposoby, genetycznie dzieci.

W swoim zamyśle, chciał on zaoferować rodzicom możliwość zaprojektowania swoich przyszłych dzieci wedle swojego uznania. Miało to odbywać się w podobny sposób, jak dobiera się np. kolor lakieru samochodu, wykończenie jego wnętrza lub wzór felg. Nie, to nie jest scenariusz do filmu sci-fi, taka miała być rzeczywistość. He Jiankui chciał wprowadzić w życie wszystkie najnowsze technologie opracowane przez inżynierię genetyczną. Oczywiście, za każdy element udoskonalenia dziecka trzeba było słono płacić.

Reklama

Chińczyk wspomniał też o kilku rodzajach udoskonalenia dzieci. Najważniejszym aspektem jego pracy miało być podniesienie u dzieci sprawności intelektualnej, odporność na wirus HIV, choroby serca oraz całego układu krążenia, a także eliminacja wszystkich defektów genetycznych. W przyszłości, wraz z rozwojem genetyki, naukowiec miał sukcesywnie rozszerzać swoją ofertę ulepszania dzieci.

W Chinach miała ruszyć masowa produkcja dzieci zmodyfikowanych na życzenie. Fot. MaxPixel.

Chociaż He Jiankui został zdegradowany i uwięziony przez rząd swojego kraju w areszcie domowym, najprawdopodobniej badania prowadzone w kierunku udoskonalania dzieci będą w dalszym ciągu prowadzone przez najróżniejsze ośrodku badawcze w kraju. Chińskie władze nie mówią nie takim pomysłom, chcą tylko, by odbywały się one przy ich wnikliwej kontroli. Nie może bowiem dojść do sytuacji, kiedy jacyś naukowcy zaczną na własną rękę modyfikować dzieci, bez wcześniejszego sprawdzenia, czy jest to w pełni bezpieczne.

Skutki takich niekontrolowanych eksperymentów mogą wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do powstania nowego pokolenia Chińczyków, które będzie borykało się z koszmarnymi wadami genetycznymi. Taka sytuacja mogłaby zagrozić całej chińskiej populacji i doprowadzić do zagłady części ludzkości. Rząd ma podobne plany, co Jiankui, ale w odróżnieniu od niego, raczej skupi się na stworzeniu nowego, niewolniczego pokolenia idealnych pracowników i taniej siły roboczej. Jednak rząd doprowadzi do tego w bardziej ostrożny i przewidywalny sposób, co trochę potrwa.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. MaxPixel

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy