Wcierają go na porost włosów. Zmienia dzieci w „wilkołaki”

Popularny lek stosowany w łysieniu dorosłych może powodować u dzieci „syndrom wilkołaka”. Chodzi o dostępny bez recepty minoksydyl, który stosuje się na skórę głowy, aby pobudzić porost włosów - od 2023 roku w Europie zgłoszono już kilkanaście przypadków, o czym informuje hiszpański regulator.

Łysienie to problem coraz młodszych mężczyzn. Jeśli sięgną po minoksydyl, ich dzieci mogą zacząć cierpieć na hipertrichozę
Łysienie to problem coraz młodszych mężczyzn. Jeśli sięgną po minoksydyl, ich dzieci mogą zacząć cierpieć na hipertrichozę123RF/PICSEL

Popularny lek stosowany przy wypadaniu włosów może powodować u niemowląt tzw. syndrom wilkołaka, czyli nadmierny niemający przyczyny endokrynologicznej (hormonalnej) wzrost włosów (najczęściej cienkich i osiągających długość do 5 cm) na różnych częściach ciała. Medyczne określenie tej przypadłości do hipertrichoza i pierwszy przypadek opisano już w 1580 roku, a chodzi o Petrusa Gonsalvusa, który w wieku dziesięciu lat został sprowadzony na dwór francuskiego króla Henryka II Walezjusza jako „atrakcja”.

Co ciekawe, nie brakuje przekazów sugerujących, że to na podstawie jego historii powstała bajka „Piękna i Bestia”. Niestety, chociaż minęło tak wiele lat, wciąż nie opracowano lekarstwa na tę przypadłość - pacjentom pozostaje jedynie kontrola owłosienia poprzez golenie, woskowanie lub przycinanie włosów. Najczęściej jej przyczyną są jednak mutacje genetyczne, a nie leki czy suplementy, na dodatek zażywane przez inne osoby.

Ale jak przekonują hiszpańskie służby, tak jest właśnie w przypadku kilkunastu europejskich dzieci, których rodzice stosowali minoksydyl, lek aplikowany na skórę głowy w celu stymulacji wzrostu włosów, który działa poprzez poprawę przepływu krwi do mieszków włosowych. Mowa o substancji, do której wszyscy mamy łatwy dostęp, bo sprzedawana jest - pod wieloma różnymi nazwami handlowymi - na platformach zakupowych online czy aptekach bez recepty, również w naszym kraju.

Ma pomagać na łysienie, robi z dzieci „wilkołaki”

Według Centrum Nadzoru nad Bezpieczeństwem Farmakoterapii w Nawarrze podejrzenia po raz pierwszy pojawiły się w kwietniu 2023 roku, gdy w ciągu dwóch miesięcy na na plecach, nogach i udach pewnego chłopca pojawiło się dziwne owłosienie. Eksperci odkryli, że jego ojciec, który przez miesiąc zajmował się dzieckiem, używał 5-procentowego roztworu minoksydylu na skórę głowy w celu leczenia łysienia. Po zaprzestaniu kontaktu dziecka z tym lekiem, objawy samoistnie ustąpiły, co wydaje się wystarczającym dowodem.

Po pierwszym przypadku wspomniane centrum przeanalizowało też bazy danych Hiszpańskiego Systemu Farmakowigilancji oraz Europejskiej Agencji Leków (EudraVigilance) i odkryło jeszcze 10 innych przypadków "syndromu wilkołaka" u niemowląt w Europie, powiązanych z użyciem minoksydylu - w każdym przypadku objawy ustępowały po zaprzestaniu stosowania leku przez rodziców.

Minoksydyl szkodliwy dla dzieci

Hiszpańska służba zdrowia ostrzega jednak, że bardzo małe dzieci narażone na ten lek mogą być zagrożone uszkodzeniem serca i nerek. Badania wykazały, że nawet łyżeczka leku nakładana dwa razy dziennie na skórę głowy dorosłego może powodować u nich szybkie bicie serca oraz problemy z zatrzymaniem soli i wody.

Skóra małych dzieci jest bardziej przepuszczalna ze względu na mniejszą grubość warstwy rogowej naskórka i większy stosunek powierzchni do masy ciała. Z tego powodu łatwiej jest im wchłaniać podawane miejscowo leki
wyjaśnia Centrum Nadzoru nad Bezpieczeństwem Farmakoterapii w Nawarrze.

Raport wskazuje również, że minoksydyl mógł przeniknąć do organizmu niemowląt przez skórę lub usta, np. kiedy dziecko próbowało ssać lub gryźć głowę czy ręce rodzica. W efekcie opakowania minoksydylu sprzedawanego w Europie będą teraz zawierały ostrzeżenie o ryzyku hipertrichozy u niemowląt oraz zalecenie unikania kontaktu małych dzieci z miejscami aplikacji leku.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 89 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Zimny poranek, uciekający autobus, natłok pracy... Codzienność bywa nieprzyjemna. Warto jednak spróbować wprowadzić do niej trochę koloru. Naszemu bohaterowi udało się to dzięki kolorowemu smartfonowi Motorola Edge 50 neo. Jak? Sprawdź!materiały promocyjne
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas