1000 nowych czołgów do 2028 r. Ambitne plany Rosji
Rosyjskie media prorządowe i wojskowi informatorzy zaczęli chwalić się ambitnymi planami gwałtownego wzrostu zdolności produkcji czołgów. I chociaż z wypowiedzi Władimira Putina i ważnych rosyjskich urzędników państwowych wyłania się obraz wielkiej Rosji, której przemysł zbrojeniowy jest w stanie powtórzyć te sukcesy na miarę ZSRR, eksperci mają na ten temat inne zdanie.

Według analityków wywiadu z grupy Oryx, rosyjskie straty sprzętowe w Ukrainie są ogromne - wizualnie potwierdzono zniszczenie ponad 3,7 tys. czołgów, co zmusza Moskwę do odkurzania sprzętu ze starych magazynów. To właśnie z tego powodu na ukraińskim froncie widzieliśmy już nie tylko modernizacje starszych modeli T-80U i T-90A, ale nawet przestarzałe czołgi T-62 i T-55, często bez nowoczesnych ulepszeń. Czy zatem nowy ambitny plan modernizacji wojsk pancernych, który zakłada 1 tys. nowych czołgów do połowy 2028 roku i aż 3 tys. do 2235 r., ma w ogóle szanse powodzenia?
Jak słusznie zauważają eksperci serwisu BulgarianMilitary.com, to potencjalnie największy projekt zbrojeniowy tego typu od czasów ZSRR. Z rozmachem na miarę ZSRR, ale jednocześnie zdający się odwracać wzrok od potężnych ograniczeń - od przemysłowych po ekonomiczne - których Związek Radziecki nie miał. W obliczu kurczącego się dostępu do technologii, niszczenia kolejnych fabryk, presji fiskalnej czy brak kadr, Kreml może zrealizować swój pomysł tylko w jeden sposób, a i ta strategia będzie trudna do wykonania.
Zdolność ZSRR do zalewania pola walki pancerzem była bezkonkurencyjna
Rosja jest eko. Nie wyrzuca staroci
A chodzi o modernizację sowieckich zapasów, która od początku wojny w Ukrainie jest podstawą rosyjskiej strategii. Jak zauważył Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), około 80 proc. rosyjskich "nowych" czołgów to tak naprawdę zmodernizowane wersje starych modeli T-80 i T-90 - wciąż dominuje recykling, a nie produkcja od podstaw. T-80BVM z pancerzem reaktywnym Relikt i celownikami Sosna-U oraz T-90M "Proryw" to dwa filary tej linii. Jak podaje zespół Conflict Intelligence Team (CIT), w 2024 roku wyprodukowano zaledwie 250 do 300 egzemplarzy T-90M, z czego część to przebudowy starej konstrukcji.
Rosyjski przemysł obronny opiera się dziś bardziej na magazynach ZSRR niż na stabilnych liniach produkcyjnych
Również dlatego, że Urałwagonzawod to cień samego siebie z czasów sowieckiej potęgi, kiedy to produkował tysiące czołgów rocznie, w szczytowym okresie mając do dyspozycji ponad 30 tys. pracowników. Dziś jest to 12 tys. osób, więc według IISS rosyjski przemysł pancerny może obecnie wytworzyć rocznie 200-250 nowych czołgów i zmodernizować 1000-1200, jeśli działa na pełnych obrotach, ale to oznacza znaczne przeciążenie i realne ryzyko spadku jakości. Bo jak mówi Elina Ribakowa z Peterson Institute for International Economics, sektor obronny Rosji zużywa zasoby w tempie nie do utrzymania.
Sankcje dławią produkcję
Produkcję czołgów hamują nie tylko zasoby, ale i sankcje. Zachodnie restrykcje odcięły Rosję od kluczowych komponentów, tj. mikroelektroniki, maszyn precyzyjnych i technologii podwójnego zastosowania. Przemytnicze kanały przez Kazachstan, Turcję i ZEA są sukcesywnie zamykane - eksport chipów z Kazachstanu do Rosji wzrósł o 567 proc. w latach 2020-2024, ale USA już wdrożyły nowe sankcje na pośredników.
Owszem, Kreml wciąż ma sposoby na pozyskanie potrzebnych podzespołów, ale nie w takiej ilości, jakiej potrzebuje i w zdecydowanie zawyżonej cenie. BulgarianMilitary.com szacuje w swojej nowej publikacji, że koszty komponentów wojskowych wzrosły o 30 proc., a same tylko długi Urałwagonzawod przekraczają 1,5 miliarda dolarów. Równolegle maleje jakość siły roboczej, a część pracowników opuszcza kraj.
Według moskiewskiego Centrum Analiz Strategii i Technologii (CAST), aby osiągnąć połowę zakładanego tempa produkcji, konieczne będą więc inwestycje rzędu 2 miliardów dolarów w nowe maszyny do 2030 roku. Czy Rosja jest w stanie je poczynić? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że plan budowy 3000 nowych czołgów do 2035 roku wygląda bardziej jak propagandowe hasło niż realna strategia.