Amerykanie zestrzelili własny myśliwiec. Trwa dochodzenie

O zdarzeniu donoszą amerykańskie media, powołując się na oświadczenie Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie (CENTCOM). Rano 22 grudnia samolot serii F/A-18 wystartował z lotniskowca USS Harry S. Truman z Carrier Strike Group, wykonującym operacje nad Morzem Czerwonym. Nagle jednak został trafiony pociskiem, wystrzelonym przez znajdujący się w pobliżu krążownik rakietowy Gettysburg.

Na szczęście dwóm załogantom samolotu udało się katapultować. Jeden z nich ma niewielkie obrażenia. Jak donosi Reuters amerykańska armia już wszczęła dochodzenie w celu wyjaśnienia tego incydentu.

CENTCOM kilka godzin przed incydentem poinformowało, że Carrier Strike Group wykonało 21 grudnia bombardowanie pozycji bojówek Huti w Jemenie. To część operacji amerykańsko-europejskiej koalicji, która od roku stara się zapewnić bezpieczny przepływ statków na obszarze Morza Czerwonego. Nie ma potwierdzenia, że zestrzelony samolot miał wziąć udział w operacji bojowej.

Trudno ocenić, dlaczego doszło do pomyłki. Amerykańskie wojsko podało jednak, że wcześniej ich samoloty i okręty zestrzeliły dziesiątki pocisków rakietowych i dronów, wystrzelonych przez Huti. Możliwe, że w nawale ataku marynarze przez przypadek wzięli sojuszniczą maszynę za wroga, pomimo oznaczeń identyfikacyjnych.

Zestrzelony samolot to dwumiejscowy F/A-18F Super Hornet, którego model wszedł do służby w 2001 roku. Obecnie to jedna z najważniejszych maszyn amerykańskiej marynarki wojennej. Służy zarówno do misji dominacji powietrznej, precyzyjnych ataków naziemnych, jak i bliskiego wsparcia.

Załoga samolotu F/A-18F Super Hornet składa się z pilota i siedzącego za nim oficera systemów uzbrojenia, który koordynuje często wszystkie fazy misji, oraz odpowiada za obsługę zarówno uzbrojenia, jak i środków obronnych samolotu. Koszt jednego F/A-18F Super Hornet wynosi ok. 67,4 mln dolarów.

Parametry taktyczno-techniczne samolotu:

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!