Autonomiczny pojazd wojskowy Mission Master XT to marzenie każdej armii

Może dostarczać na pole walki tonę sprzętu, jest ziemnowodny i polega na bateriach litowo-jonowych, kiedy wyrusza w ciche misje zwiadowcze - to tylko część zalet Mission Master XT.

Armie z całego świata dążą do wprowadzenia w swoje szeregi autonomicznych pojazdów, żeby zredukować ryzyko utraty żołnierzy i zmniejszyć ich obciążenie, a zaprezentowany właśnie model Mission Master XT wydaje się do tego idealny. Pojazd może zawieźć na pole bitwy ok. tony sprzętu i zasobów, jego maksymalny zasięg to ponad 740 kilometrów, a co więcej bez problemu jest w stanie podążać za żołnierzami przez trudny teren, przewozić żołnierza czy działać jak zwiadowca badający teren. Pojazd został zaprojektowany i zbudowany przez uznanego dostawcę systemów obronnych i bezpieczeństwa, Rheinmetall Canada, który gwarantuje, że Mission Master XT radzi sobie bez problemu z teren piaszczystym, kamiennym, górzystym, a nawet na lodzie, śniegu i w temperaturze poniżej 0 stopni. 

Reklama

Co więcej, jest w pełni ziemnowodny, co oznacza, że z całym swoim ważącym tonę ładunkiem jest w stanie przepłynąć przez akweny wodne, by później wspinać się na wzgórza o nachyleniu nawet 35 stopni - w tym samym czasie jego ogromne opony są w stanie działać nawet z dziurami o głębokości do 1,9 cm. Jeśli zaś chodzi o zasilanie, to klasycznie jest to silnik diesel o wspomnianym zasięgu 740 kilometrów, ale na pokładzie mamy też baterie litowo-jonowe, które zasilają elektronikę przez nawet 6 godzin. To pozwala operatorowi na wykonywania cichych manewrów, np. szpiegowania wroga z bliskiej odległości bez wydawania żadnego dźwięku czy emitowania wzoru cieplnego, który może prowadzić do wykrycia. 

Mało? Mission Master XT może działać w pełni autonomicznie, a to za sprawą oprogramowania PATH, opracowanego specjalnie przez Rheinmetall oraz takich podzespołów, jak 3D Lidar, przednie i tylne kamery i dodatkowe czujniki do nawigacji tam, gdzie GPS nie będzie dostępne. Pojazd ma też tryb podążania za żołnierzem albo innym pojazdem z przodu, pozostając w bezpiecznej odległości - w środku jest jednak miejsce dla żołnierza, który w razie potrzeby może manualnie operować pojazdem z użyciem specjalnego zintegrowanego dżojstika, a nie brakuje też opcji zdalnej kontroli. Wszystko to sprawia, że pojazd jest idealny do wożenia zapasów, przewożenia ludzi czy zabierania rannych z pola walki, ale jest też opcja przystosowania go do bardziej aktywnej roli, tj. można wyposażyć go w broń, zdaniem producenta o dużo większej sile rażenia niż typowe karabiny żołnierskie. 

Źródło: GeekWeek.pl/popsci

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy