Bitwa o Karbalę. Wizna XXI wieku
6 kwietnia 2004 roku zakończyła się największa bitwa, w jakiej brali udział polscy żołnierze od czasów II wojny światowej. W trakcie trzydniowych starć nasi wojskowi odparli liczne ataki irackich bojowników i obronili strategiczny punkt w mieście Karbala.
W bitwie o City Hall wzięli udział żołnierze II zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraky, głównie z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej i 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego. Najważniejszym zadaniem, jakie przed nimi postawiono, była ochrona miasta Karbala, które jest ważnym ośrodkiem przemysłowym, a przede wszystkim religijnym. Jest to święte miejsce szyitów, którzy masowo pielgrzymują do grobu Imama Husseina.
Na początku operacji w Iraku Karbala była spokojnym miastem. Nie odnotowywano tam wielu zdarzeń - do czasu przybycia na święto Aszura kilku milionów pielgrzymów. Jeszcze zanim doszło do wielkiego świętowania, terroryści zaczęli przygotowywać się do wielkiej operacji, która miała udowodnić, że wojska koalicji nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa cywilom. Wydarzenia w prowincji Karbala przeszły do historii pod nazwą Rebelii Muchtady as Sadra
Rebelia as Sadra
Rebelia Muchtady as Sadra wybuchła w pierwszych dniach kwietnia 2004 roku. Wraz z pielgrzymami do miasta przybyły bojówki Armii Mahdiego. To dzięki nim as Sadr miał zamiar zdestabilizować sytuację w regionie.
Już 2 kwietnia bojówkarze próbowali sforsować posterunek wystawiony przez polskich żołnierzy pod Karbalą. Żołnierze zabili kierowcę, jednak samochód wjechał w tłum, raniąc jednego żołnierza i kilkunastu cywili.
W efekcie kolejnych zamachów organizowanych w mieście, zginęło około półtorej setki cywilów. Właśnie wówczas z City Hall, siedziby władz prowincji, a zarazem głównego posterunku policji, zaczęli cichcem znikać iraccy funkcjonariusze. Dla polsko-bułgarskiej załogi strategicznego obiektu, liczącej w sumie osiemdziesięciu żołnierzy, był to sygnał nadciągającej burzy.
Bitwa
Dowództwo polskiego kontyngentu wysłało do karbalskiego City Hall oddział szybkiego reagowania pod dowództwem porucznika Kląskały. Był to najwyższy czas, gdyż do siedziby lokalnych władz zaczęli się zbliżać uzbrojeni Arabowie.
Pierwsze strzały w kierunku obiektów bronionych przez polską i bułgarską załogę padły około pierwszej w nocy 4 kwietnia. Wymiana ognia była tak intensywna, że wkrótce obrońcom zabrakło amunicji. Wezwana pomoc musiała się przebijać siłą przez zatłoczone bojownikami i pielgrzymami ulice. Do City Hall dotarły cztery nieopancerzone Honkery, w tym sanitarka z pielęgniarką i lekarzem z ze szpitala w bazie "Lima". Nikt nie został nawet draśnięty, co przy intensywności walk może zakrawać o cud.
Rano przyszedł rozkaz wycofania grupy dowodzonej przez porucznika Kląskałę. Do obrony bardzo ważnego, strategicznego miejsca generał Mieczysław Bieniek pozostawił jedynie 15 Polaków, 8 Bułgarów i dwa rozpoznawcze samochody opancerzone BRDM-2. W ratuszu pozostała również pielęgniarka.
W nocy z 4 na 5 kwietnia bojówkarze przeprowadzili kolejny szturm. I tym razem żołnierze koalicji odparli atak. Walka była niezwykle trudna, gdyż obrońcy posiadali tylko jeden noktowizor. Mimo to w kolejnych szturmach ginęło coraz więcej rebeliantów. Rano okazało się, że nikt z załogi nie ucierpiał, a na przedpolach leży około 80 ciał przeciwników.
Odsiecz
Za dnia rebelianci nie atakowali. Wiedzieli, że wówczas nie mają najmniejszych szans. W świetle słonecznym Polacy mogli liczyć na wsparcie koalicyjnego lotnictwa. Do kolejnego szturmu przystąpili o zmierzchu i znów zostali odparci. W nocy próbowali podejść do budynków jeszcze kilka razy. Zawsze z takim samym skutkiem. Nad ranem obrońcom zaczęło brakować amunicji i żywności. Wówczas do centrum miasta przebili się spadochroniarze z Bielska-Białej. Oznaczało to koniec bitwy. Kiedy na placu boju pojawiły się polskie posiłki, rebelianci zrezygnowali z kolejnych szturmów.
Pobojowisko
W czasie całej bitwy rebelianci stracili kilkuset bojowników. Straty obrońców ograniczyły się do jednego człowieka - bułgarski żołnierz został ranny w pośladek. Przez kolejne 4 lata nikt w Polsce nie słyszał o bitwie o City Hall. Oficjalnie polskich żołnierzy tam nie było. Choć tuż po tym, jak ucichły strzały, w Karbali pojawił się generał Mieczysław Bieniek wraz z telewizyjnymi kamerami.
Do dziś żaden z polskich żołnierzy broniących strategicznego punktu miasta przed przeważającymi siłami wroga nie został odznaczony za odwagę na polu bitwy.