"Cmentarzyska" rosyjskiego sprzętu. Nie pomagają oddziały "stalowych żółwi"
Rosja wysyła ostatnio w stronę ukraińskich żołnierzy całe oddziały "stalowych żółwi", ale nowa taktyka najwyraźniej nie jest w stanie uchronić jej przed ogromnymi stratami w rejonie Doniecka. W efekcie coraz częściej oglądamy rosyjskie pancerne "cmentarze", którymi chwali się Kijów.
Na początku kwietnia pisaliśmy o nietypowej rosyjskiej konstrukcji, która pojawiła się na froncie, a mianowicie czołgu T-72 wyposażonym w masywną metalową tarczę ochronną w formie kopuły, która nadaje mu wyglądu "stalowego żółwia". Analitycy sugerowali wtedy, że Rosjanie chcą w ten sposób uzyskać bardziej zaawansowaną wersję "klatki ochronnej", aby przeciwdziałać rosnącemu zagrożeniu ze strony ukraińskich dronów.
Z miejsca wskazywali też na potencjalne wady tego rozwiązania, jak ograniczona widoczność, niemożność obracania wieży (strzelanie możliwe jest tylko w kierunku poruszania się czołgu) czy utrudniona ewakuacja w przypadku zagrożenia oraz rozpraszania szkodliwych substancji. I nie trzeba było długo czekać, by przekonać się, że mają rację, bo warunki bojowe błyskawicznie zweryfikowały "żółwia".