"Cmentarzyska" rosyjskiego sprzętu. Nie pomagają oddziały "stalowych żółwi"

Rosja wysyła ostatnio w stronę ukraińskich żołnierzy całe oddziały "stalowych żółwi", ale nowa taktyka najwyraźniej nie jest w stanie uchronić jej przed ogromnymi stratami w rejonie Doniecka. W efekcie coraz częściej oglądamy rosyjskie pancerne "cmentarze", którymi chwali się Kijów.

Rosja wysyła ostatnio w stronę ukraińskich żołnierzy całe oddziały "stalowych żółwi", ale nowa taktyka najwyraźniej nie jest w stanie uchronić jej przed ogromnymi stratami w rejonie Doniecka. W efekcie coraz częściej oglądamy rosyjskie pancerne "cmentarze", którymi chwali się Kijów.
„Cmentarzyska” rosyjskiej artylerii. Nie pomagają oddziały “stalowych żółwi” /OSINTua i Defense of Ukraine /Twitter

Na początku kwietnia pisaliśmy o nietypowej rosyjskiej konstrukcji, która pojawiła się na froncie, a mianowicie czołgu T-72 wyposażonym w masywną metalową tarczę ochronną w formie kopuły, która nadaje mu wyglądu "stalowego żółwia". Analitycy sugerowali wtedy, że Rosjanie chcą w ten sposób uzyskać bardziej zaawansowaną wersję "klatki ochronnej", aby przeciwdziałać rosnącemu zagrożeniu ze strony ukraińskich dronów

Z miejsca wskazywali też na potencjalne wady tego rozwiązania, jak ograniczona widoczność, niemożność obracania wieży (strzelanie możliwe jest tylko w kierunku poruszania się czołgu) czy utrudniona ewakuacja w przypadku zagrożenia oraz rozpraszania szkodliwych substancji. I nie trzeba było długo czekać, by przekonać się, że mają rację, bo warunki bojowe błyskawicznie zweryfikowały "żółwia".

Reklama

"Stalowe żółwie" atakują oddziałami

Moskwa łatwo się jednak nie poddaje, niedługo później na front wyjechała kolejna wersja tego rozwiązania, a jak wynika z najnowszych nagrań rosyjska armia ma do dyspozycji znacznie więcej egzemplarzy tej "nowości". Na jednym z nich, udostępnionych przez twitterowy kanał Defense of Ukraine, widzimy cały "oddział" składający się z pięciu takich "żółwi" - jedno się jednak nie zmieniło, a mianowicie Siły Zbrojne Ukrainy radzą sobie z nimi bez większych problemów, bo jak przekonuje 46. Brygada Powietrznomobilna: 

I to dopiero początek problemów Rosji w okolicach Doniecka, bo Kreml poniósł też poważne straty w wyposażeniu i żołnierzach podczas bitew w rejonie Staromajorśke, która leży 90 kilometrów na południe od okupowanego Mariupola. Wieś ta, podobnie jak Urożajne, jest najbardziej oddalonym punktem przyczółka na południu obwodu donieckiego, który Siły Zbrojne Ukrainy odbiły latem ubiegłego roku.

Rosyjskie cmentarzyska czołgów

Ukraiński wojskowy Kriegsforscher pokazał w sieci zdjęcia zniszczonego rosyjskiego wyposażenia na podejściach do Staromajorśke, wprost nazywając to "cmentarzem" pokonanych bojowych wozów piechoty i czołgów Rosjan. Na zdjęciach widać m.in. zniszczony BMD-2 używany przez rosyjskie wojska powietrznodesantowe, a Ukraińcy opisują przy okazji sam atak.

Z ich relacji wynika, że Rosjanie najpierw wystrzelili kilka bomb kierowanych, a następnie uderzyli artylerią kal. 152 mm. Następnie do szturmu wysłano piechotę i pojazdy opancerzone, które wspierała duża liczba dronów uderzeniowych FPV. I chociaż taktyka okazała się skuteczna, bo Moskwa przejęła kontrolę nad większością wioski, to poniosła przy tym ogromne straty, a do tego sama miejscowość od dawna jest zniszczona i wyludniona.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy