Czołgi Abrams w Powidzu powstrzymają Putina? Komentarz eksperta

500 czołgów M1 Arbrams gotowych do walki? To powinno skutecznie wystraszyć Rosjan - rozmowa z Marcinem Samselem, ekspertem ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.

W Powidzu ruszyła nowa amerykańska baza, w której ma być przechowywane i naprawiane amerykańskie uzbrojenie, w tym czołgi M1 Abrams. O tym, dlaczego ta baza powinna wystraszyć Rosjan - w rozmowie z GeekWeek Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa  i zarządzania kryzysowego 

GeekWeek: Po co nam ta baza?

Marcin Samsel: Jeszcze kilka lat temu był problem, bo NATO w przypadku jakiegokolwiek ataku ze strony Rosjan w Przesmyku Suwalskim na Litwę, Łotwę czy Estonię nie zdąży zareagować i tereny będą błyskawicznie zajęte przez siły Federacji Rosyjskiej. Brakowało sił szybkiego reagowania.

Reklama

Żołnierze NATO byliby zbyt daleko, aby przybyć nam lub naszym sojusznikom z pomocą?

Dokładnie. Chodzi o oddziały szybkiego reagowania, które błyskawicznie ruszą powstrzymać ten atak. Żołnierze to jedno, ale bardzo ważny jest sprzęt. W tej sytuacji takie centrum logistyczne NATO ma jak najbardziej sens. Żołnierzy można bardzo szybko przerzucić, ale dowiezienie na miejsce ciężkiego sprzętu czy choćby paliwa, to zupełnie inna historia. Mając taką bazę, skracamy czas potrzebny do tego, aby tzw. pierwsza szpica oddziały NATO mogły błyskawicznie zacząć działać.

Minister obrony powiedział, że będzie to baza na wzór tych amerykańskich. Co to oznacza?

Choćby to, że będzie ona w pełni samowystarczalna. Nie będzie tam jednego rodzaju wojsk, ale wiele różnych pod jednym dowództwem. Będą tam magazyny z amunicją, częściami zapasowymi i w ogóle wszystkim, co jest potrzebne dla wojska. No i oczywiście baza będzie odpowiednio chroniona, w tym na pewno będzie obrona przeciwlotnicza.

Czy nie popełniamy błędu, ujawniając gdzie powstała baza i jaka broń w niej będzie?

Myślę, że nie. Takiej bazy i tak nie da się ukryć. Poza tym ta baza będzie miała jeszcze jedną zaletę.

Jaką?

Patrząc, jak ostatnio Rosjanie nas co chwila straszą, to taka baza pokazuje dobitnie, że jesteśmy na takie groźby przygotowani. Ona udowodnia, że mamy dobre relacje z naszym sojusznikiem Stanami Zjednoczonymi, co też ma znaczenie. Ale to także wysłanie jasnego sygnału, że wzmacniamy NATO. I proszę pamiętać, że im więcej w Polsce żołnierzy sojuszu z innych państw, tym stajemy się wartościowszym partnerem w sojuszu północnoatlantyckim.

Myśli pan, że baza będzie działała odstraszająco na Rosjan?

Oczywiście, że tak. Proszę zobaczyć, jak Rosjanie boją się czołgów Leopard 2, które Ukraińcy teraz dostaną. To teraz proszę sobie wyobrazić, że oni dowiadują się, że Amerykanie do Polski czy wojska NATO przerzucają z 500 czołgów Abrams gotowych w każdej chwili do walki. One tutaj będą! Wystarczy do nich przywieźć czołgistów, a to można zrobić czterema samolotami. Nie trzeba transportować amunicji, paliwa, bo wszystko jest na miejscu. 

Czyli chodzi o szybkość reakcji?

To tak jakby pan chciał wypożyczyć sobie na wakacje samochód - przychodzi pan do wypożyczalni i po chwili jedzie samochodem. Tak samo może wyglądać sytuacja z czołgistami. Ten sprzęt po prostu tutaj będzie. To naprawdę ma znaczenie.

Jakie informacje dotyczące bazy powinny być ujawnione, a jakie trzymane w tajemnicy?

Oczywiście nie można ujawniać, jakie np. systemy obrony przeciwlotniczej będą pilnowały tych baz, jakie samoloty będą tam wykorzystywane i jakie będą możliwości lotniska. Ale obawiam się, że rosyjskie służby i tak będą próbowały tego się dowiedzieć na własną rękę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: M1 Abrams | MON | Rosja | zagrożenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy