Ekspert: Pierwsza faza kontrofensywy nie powiodła się. Jeden powód

Od dłuższego czasu pojawiają się pytania o efektywność ukraińskiej kontrofensywy. Czołowy austriacki wojskowy nie ma wątpliwości, że jej pierwsza faza zakończyła się fiaskiem. Wskazuje jedną rzecz, która do tego doprowadziła i której zmiana może odwrócić losy kontrofensywy.

Opinię o ukraińskiej kontrofensywie wypowiedział pułkownik Sił Zbrojnych Austrii, Markus Reisner, który jest czołowym komentatorem tego konfliktu. W wywiadzie dla niemieckiej telewizji ocenił dotychczasowy postęp Ukraińców i ich najnowsze zdobycze. Jego wypowiedź nie pozostawia złudzeń.

Według niego pierwsza faza kontrofensywy jeszcze przed chwilowym zawieszeniem w połowie czerwca nie przyniosła dla Kijowa oczekiwanych rezultatów. Powodem tego miała być błędna taktyka. Reisner stwierdził, że przypominała wręcz działania Rosjan z początku wojny, które ośmieszyły ich armię. 

Reklama

"Tu nie ma miejsca na walkę z podręczników"

Taktyka Ukraińców na początku kontrofensywy miała opierać się na szybkim i siłowym przełamaniu rosyjskich linii obronnych, z pomocą ciężkiego sprzętu. Siły Zbrojne Ukrainy chciały wręcz stworzyć coś na wzór blitzkriegu, mając w planach szybkie dobicie Rosjan. Nie docenili jednak obrony Rosjan.

Pisaliśmy już, że Rosjanie przygotowali silne pozycje obronne z wykorzystaniem min i ciężkich stanowisk ogniowych oraz rekonesansu za pomocą dronów. Według austriackiego wojskowego Ukraińcom brakowało także niezbędnego wsparcia np. lotniczego dla tak masowego ataku. Efektem było więc dosłowne "odbicie się" od rosyjskich pozycji.

"Jest nowa taktyka i to widać"

Jednak pułkownik Reisner podkreśla ważną rzecz - Ukraińcy już zmienili taktykę. Służyła temu przerwa w połowie czerwca. Teraz kolejne operacje na froncie Ukraińcy próbują przeprowadzać już w nowy sposób, polegając bardziej na szturmowych grupach piechoty, aniżeli na próbie przełamania ciężkim sprzętem.

Ekspert wytłumaczył, że taktyka polega na poruszaniu się grup piechoty przy tzw. wiatrochronach, czyli np. żywopłotach, pasach drzew, mniejszych terenach zalesionych, murach itp. Pozwala to utrudnić Rosjanom ostrzał i przyspieszyć Ukraińcom podejście pod ich pozycje. Często takie pasma stanowią linie między strefami pola walki i według Reisnera, Ukraińcy, poruszając się po nich, dominują jednocześnie dwa pola.

"Będzie to długa przeprawa, ale może się udać"

Piechota, która ma dokonać szturmu, jest transportowana na "miejsce startowe" przez ciężki sprzęt jak wozy bojowe i transportowce. Austriacki wojskowy ocenił, że poleganie na szturmie grupek piechoty jest ogólnie lepsze, jednak nie niweluje kompletnie silnej obrony Rosjan. Sprawia to, że cała kontrofensywa może stać się serią bardzo powolnych walk o niewielkie skrawki terytorium, z czasem wysokimi stratami.

Z wypowiedzi pułkownika Reisnera wynika, że nowy sposób walki Ukraińców może być jeszcze modyfikowany. Ocenił, że na ten moment pozwoliła im na zdobycze terytorium Bachmutu czy Kupiańska. Na razie jednak ogólna sytuacja na froncie wskazuje, że żadna ze stron nie może wypracować przewagi.

Prawdopodobnie Ukraińcy będą chcieli dokonać jakiegoś większego przełomu niż do tej pory w trakcie kontrofensywy. Powodem do tego ma być szczyt NATO w Wilnie i chęć pokazania większych efektów swojego ataku. Według austriackiego eksperta istnieje też możliwość, że po fiasku pierwszej fazy kontrofensywy Ukraina będzie wolała pozostać przy nowej taktyce, powolniejszej, ale nie obarczonej ryzykiem. Miałaby to być długa walka, ale jak stwierdził "Ukraina już pokazała, że potrafi sobie z tym poradzić".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ukraińska kontrofensywa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy