Folia bąbelkowa i kartony po bananach. Muzeum we Lwowie ukrywa eksponaty przed bombardowaniem

Muzeum Narodowe we Lwowie, na co dzień pełne cennych zabytków, wygląda obecnie na opuszczone. To wszystko efekt działania lokalnych instytucji, które ukrywają eksponaty, przygotowując się na najgorsze, czyli rosyjskie bombardowanie.

We Lwowie znajduje się wiele cennych eksponatów. Jak je ochronić przed rosyjskim atakiem?
We Lwowie znajduje się wiele cennych eksponatów. Jak je ochronić przed rosyjskim atakiem?123RF/PICSEL

Pomieszczenia lwowskiego Muzeum Narodowego, które w normalnych warunkach są domem dla wielu XIX- i XX-wiecznych obrazów, bogatego zbioru manuskryptów, również bardzo rzadkich, a także najpełniejszej w kraju kolekcji sakralnej sztuki średniowiecznej oraz XVII-wiecznych barokowych paneli, są obecnie puste - wszystko dlatego, że jego kustosze przygotowują się na ewentualne rosyjskie bombardowanie.

Folia bąbelkowa, kartony i piwnica - tak Ukraińcy ukrywają dzieła sztuki

W związku z tym dosłownie ścigają się z czasem, na szybko pakując cenne eksponaty i umieszczając je w piwnicy, gdzie mają największe szanse na przetrwanie ataku, ale miejsce szybko się kończy. Co więcej, nie ma czasu i możliwości, by zapakować dzieła sztuki w przeznaczone do tego materiały i zamiast tego narodowe skarby, jak choćby licząca 1000 lat biblia dekorowana złotą nicią, lądują razem w skrzynkach zbijanych na szybko z dostępnego pod ręką drewna czy kartonach po bananach z pobliskiego sklepu.

Jak dowiadujemy się z relacji CNN, podobnie wygląda to w pobliskich kościołach, gdzie cenne drewniane rzeźby są na szybko zawijane w folię bąbelkową, a cenne witraże Bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie, które przetrwały nawet II wojnę światową, są obecnie zabezpieczane stalowymi płytami. 

I te obawy o dobra kultury są jak najbardziej uzasadnione, bo Ukraińcy już stracili wiele cennych dzieł na skutek rosyjskiej inwazji.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało na przykład, że Rosjanie spalili lokalne muzeum w Iwankowie pod Kijowem, a razem z nim 25 obrazów uznanej ludowej artystki Marii Prymachenko, której talent podziwiali Pablo Picasso czy Marc Chagall.

W związku z tym Ukraińcy szykują się do ewakuacji cennych eksponatów z miejsc mocno zniszczonych przez rosyjskie ataki, jak choćby Charków, ale na ten moment nie zapadła jeszcze decyzja o wywożeniu dzieł za granicę. A przynajmniej do naszego kraju, o czym mówił w wywiadzie dla PAP wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, Jarosław Sellin, zapewniając jednak, że polski rząd jest gotowy do działania:

Decyzja o ewentualnej ewakuacji zbiorów z terytorium Ukrainy należy do władz tego państwa. Na razie takiej decyzji nie ma. Nie powinniśmy wywierać żadnych nacisków w tej sprawie. Gdyby zaszła taka potrzeba, mamy wszystko przygotowane.

Wiceminister dodał też, że wydanie zgody na ewentualną ewakuację eksponatów zastrzegł sobie minister kultury Ukrainy, więc decyzja należy do niego. Strona polska - samodzielnie oceniając, że w przyszłości może zajść taka potrzeba - jest do tego jednak dobrze przygotowana. Zarówno pod względem specjalistycznego zabezpieczenia dzieł i ich transportu, jak i miejsc przechowywania, tj. muzeów czy bibliotek.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas