Katastrofa MiGa-29. "Nie spekulujmy"
6 lipca o 1:57 w nocy rozbił się MiG-29 z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Królewie Malborskim. Pilot, 33-letni porucznik, zdołał się katapultować, lecz niestety został odnaleziony martwy. Mimo apeli, pojawiają się coraz bardziej fantastyczne teorie dotyczące przyczyn wypadków.
Obecnie ponownie zawieszono loty MiGów-29. Po grudniowym wypadku samoloty zostały uziemione do 8 stycznia tego roku. Śledztwo w sprawie tamtej katastrofy nadal trwa.
Okoliczności wypadku bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, a Wydział do spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie rozpoczął śledztwo.
- To standardowe czynności - podkreślał na konferencji prasowej gen. Jarosław Mika, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, wyjaśniając, że podczas każdego wypadku procedury wyglądają podobnie. - W tej chwili skupiamy przede wszystkim na pomocy rodzinie, bo tak naprawdę, ta rodzina wymaga pomocy.
Emocje tonował także płk. pil. Maciej Trelka, szef Zarządu Działań Lotniczych DGRSZ.
- Proszę nie spekulować, dopóki powołana komisja - jedyna, która może ustalić przyczyny katastrofy, nie zakończy działań - mówił.
Spekulacje
Niestety takie spekulacje się już pojawiają. Jeden z ekspertów wnioskował, że doszło do zderzenia w powietrzu, o czym mają świadczyć uszkodzenia jednego ze stateczników pionowych. Z drugiej strony pojawiają się głosy innych, że mogły one powstać w wyniku zderzenia z fotelem katapultowanym. Nieoficjalnie wojskowi kilka miesięcy temu, po grudniowym wypadku MiGa-29, sugerowali, że mogą istnieć problemy z fotelami K-36. Dziś w mediach specjalistycznych dyskurs zdominowała sprawa możliwej awarii fotela. Według niektórych mediów pilot zgłaszał problemy techniczne. Jaka jest prawda?
Po piątkowym wypadku rozmawiałem z kilkoma wojskowymi. Podkreślali oni, że nie chcą spekulować na temat możliwych przyczyn wypadku. Niechętnie odnoszą się do coraz dziwniejszych teorii i wnioskowania jedynie na podstawie filmu z kamery przemysłowej. Wszyscy uważają, że jedynie komisja jest władna, aby wydać opinię na temat zdarzenia.
Po grudniowym wypadku były pilot myśliwski, Andrzej Rogucki mówił, odnosząc się do modernizacji posiadanych maszyn:
- Modernizacja nie przedłużyła resursu samolotów, ale znacznie polepszyła komfort pracy pilota. Ma on dokładniejszą informację o miejscu, w którym się znajduje. Nie musi korzystać w takim stopniu z informacji kontrolerów lotów - mówił.
- Ponadto samolot posiada możliwość zapisu wielu parametrów lotu, włączając w to zapis wideo i audio, co w znaczącym stopniu pomoże komisji badającej wypadek - dodawał pilot.
MiGi w Polsce
Polska wyraziła zainteresowanie radziecką konstrukcją w 1985 roku. Wówczas w Kubince pod Moskwą odbyły się pokazy zdolności bojowych MiGa-29 dla polskiej delegacji. Dwa lata później zostało złożone zamówienie na pierwsze dziewięć samolotów bojowych MiG-29 i trzy samoloty szkolno-bojowe MiG-29UB.
W latach 1989-90 Rosjanie dostarczyli 12 fabrycznie nowych myśliwców. Pierwsze z nich znalazły się na wyposażeniu 1 eskadry 1 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego z Mińska Mazowieckiego już w czerwcu 1989 roku. W tym ten o numerze bocznym 67, który uległ rozbiciu w grudniu 2017 roku.
Do kolejnej dostawy nowych myśliwców już nie doszło - będąca w recesji Polska zrezygnowała z zakupów. Dopiero w 1995 roku Siły Powietrzne otrzymały z Czech 10 samolotów, które wymienione zostały za 11 śmigłowców Sokół.
Na następne trzeba było czekać aż do 2003 roku, kiedy w Niemczech kupiono 23 15-letnie maszyny. Zapłacono wówczas 1 euro za sztukę. Z tej partii do służby weszło 14 samolotów, które znalazły się w malborskiej 41 Eskadrze Lotnictwa Taktycznego. Jednym z nich był utracony w piątek samolot o numerze bocznym 4103, który przed przekazaniem Polsce nosił oznaczenie 29 + 16.
Problemy polskich MiGów
Obecnie największym problemem jest brak części zamiennych, które Polska kupuje się poprzez pośredników z Białorusi i Ukrainy. Siły Powietrzne posiadają także zapasy otrzymane od Niemców. Jednak i te się kurczą. Polityka kolejnych rządów doprowadziła do tego, że Rosjanie nie kwapią się do sprzedaży części Polsce. Obecnie sprawność polskich MiGów jest utrzymywana na poziomie około 50 procent.
- Zawdzięczamy to głównie służbie inżynieryjno-technicznej - mówił po grudniowym wypadku Dawid Kamizela, dziennikarz Dziennika Zbrojnego. - Maszyny eksploatowane w Siłach Powietrznych RP mają około 30 lat i w tych wariantach, które my używamy nie są już produkowane.
- Niektóre maszyny są wycofywane i poddawane kanibalizacji, aby utrzymać pozostałe w linii - dodawał Kamizela. - Co jakiś czas słyszy się również o nie do końca oficjalnych drogach, jakimi trafiają do nas niektóre agregaty i części zamienne.
Eksperci cały czas jednak tonują nastroje, które pojawiły się w wypowiedziach polityków i gości zaproszonych do studiów telewizyjnych.
- Samoloty się rozbijają, czy to nowe czy stare. Ważne by prawidłowo zdiagnozować przyczynę i wyciągnąć wnioski - podkreśla Kamizela.