Kurs na lobbing

Z Marynarką Wojenną mamy kłopot. Jeśli politycy nie przyznają jej wyższego priorytetu w finansowaniu, za 15 lat najnowocześniejszą częścią wyposażenia tego rodzaju sił zbrojnych okażą się... śmigłowce, które dopiero mają być kupione.

Port Marynarki Wojennej w Gdyni. Pierwszy z lewej ORP Śniardwy /fot. Łukasz Ostalski
Port Marynarki Wojennej w Gdyni. Pierwszy z lewej ORP Śniardwy /fot. Łukasz Ostalskipoboczem.pl

Jedynym nowym nabytkiem MW był w ostatnich dwóch dekadach przebudowany z jednostki zbudowanej dla Rosjan, a nieodebranej, ORP "Kontradmirał X. Czernicki", ostatnio z małego logistyka zamieniony w okręt dowodzenia. Oprócz niego oraz darów ze Stanów Zjednoczonych i Norwegii nic pływającego pod polską banderę nie przybyło.

Modernizacja jest niewykonalna

Czy mszczą się na marynarzach te dary z zagranicy, w które musieli inwestować zamiast w budowę nowych okrętów? Przed dekadą resort obrony był tak ubogi, że import używanych jednostek stanowił bezpieczną alternatywę dla utrzymywania "na stanie" (bo nie w morzu) ORP "Warszawa", "Wilk" i "Dzik". Trudno potępić pozyskanie okrętów podwodnych; bez nich powinniśmy sprzedać ORP "Orzeł", bo nie można szkolić załóg na jednej jednostce.

Mniej trafione było przejęcie fregat - były w lepszym stanie niż niszczyciel "Warszawa", ale ich utrzymanie w służbie pochłonęło i pochłania miliony, które inkasują Amerykanie, a które moglibyśmy wydać na dokończenie rodzimego "Gawrona", znacznie nowocześniejszego niż jednostki typu Oliver Hazard Perry. Dziś fregaty można tylko rewitalizować. Modernizacja jest niewykonalna.

Poszukiwania w niemieckich i norweskich portach

Martwię się, czy za dekadę marynarze znów będą zmuszeni szukać alternatywy dla tego, co muszą oddać na złom, w portach niemieckich lub skandynawskich. Bo nie mam pewności, czy znajdą tam jednostki pasujące do naszych narodowych potrzeb. Jeśli nie znajdą, będą przenosić kolejne załogi na ląd. Czyli na przyspieszoną emeryturę.

Zakładam, że wszyscy marynarze kochają swój fach i nie chcą zobaczyć marnego końca armady. Powinni zatem czym prędzej zacząć tworzyć marynarskie lobby. I to nie na Wybrzeżu, lecz w Warszawie. Bo tu, a nie w Gdyni i Świnoujściu ważą się losy budżetów

resortu obrony. Tymczasem dziś w sejmowej Komisji Obrony Narodowej Marynarka Wojenna nie ma promotora - sojusznika, który dbałby o jej interesy. W senackiej komisji obrony jest jeden senator ze Szczecina.

O marynarce mało kto pamięta

Emerytowany marynarz zauważa gorzko, że politycy przypominają sobie o flocie, gdy trzeba znaleźć wygodny środek transportu z Gdyni na Hel. Przesadza, ale nie kłamie. Nie pomogło zaproszenie posłów 26 października 2010 roku do Gdyni, by na zamkniętym posiedzeniu zapoznali się ze stanem MW. Wyjazd zaowocował powstaniem dezyderatu członków KON

do premiera w sprawie ustanowienia programu wieloletniego na rzecz modernizacji Marynarki Wojennej, uchwalonego 24 listopada 2010 roku.

Posłowie zauważyli w nim, że planowane inwestycje resortu obrony tylko chwilowo zatrzymają degradację Marynarki Wojennej, a od roku 2014 nastąpi radykalne ograniczenie jej skuteczności. "Aby nie utracić sojuszniczej wiarygodności i wzmocnić ochronę polskich interesów morskich, konieczne jest przygotowanie projektu ustawy, która uruchomi wieloletni program modernizacji MW oparty na skutecznym mechanizmie finansowym, na przykład odpisie 0,05 procent PKB. Budżet MON nie jest w stanie udźwignąć ciężaru nowego programu, ponieważ potrzeby modernizacji technicznej innych rodzajów sił zbrojnych są ogromne" - wskazali posłowie.

Gdyby Afganistan leżał nad morzem...

Na dezyderat odpowiedział 4 stycznia 2011 roku minister Bogdan Klich. "Resort obrony identyfikuje się z przedstawioną w dezyderacie inicjatywą uchwalenia ustawy, która pozwoliłaby uruchomić wieloletni program modernizacji MW", ale "mimo optymistycznej oceny perspektyw rozwoju naszej gospodarki należy ostrożnie podchodzić do inicjatyw zwiększających wydatki państwa". Pat trwa.

Kondycja floty byłaby pewnie lepsza, gdyby Afganistan leżał nad morzem i można by tam wysłać nasz okręt. Albo gdyby udało się marynarzom wziąć na kilka dni w morze grupę parlamentarzystów, by na własne oczy zobaczyli, jakim sprzętem dysponuje flota, czy dużo ją dzieli od sojuszników, z którymi uznajemy się za równych na lądzie.

Złe siły w zielonych i stalowych mundurach

Choć może się wydawać, że w Sztabie Generalnym WP złe siły w zielonych i stalowych mundurach zawiązały spisek wymierzony w przyszłość MW i to właśnie za jego sprawą marynarze dostawali mało pieniędzy, wiem, że tak nie jest. Sztabowcy starają się dzielić pieniądze podatników, by zaspokoić najbardziej palące potrzeby sił zbrojnych. Wszystkich zaspokoić nie mogą - nie w sytuacji, gdy na nowe zakupy rzeczowe dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych resort może wydać około miliarda złotych rocznie. To jest źródło ich dylematów.

Jest jeszcze jeden polityczny problem. Gdy zapytałem urzędnika Kancelarii Prezydenta RP, czy marynarze mogą liczyć na wsparcie Bronisława Komorowskiego, byłego ministra obrony i prezesa zarządu głównego Ligi Morskiej i Rzecznej, usłyszałem, że politycy wstrzymają się z interwencjami do czasu, gdy wyjaśnią się losy polskiego przemysłu stoczniowego, w tym kłopotliwej dla resortu obrony Stoczni MW. Gdy rządzący będą pewni, że pieniądze podatników sfinansują faktycznie budowę okrętów, a nie zaległe składki ZUS pracowników administracyjnych stoczni, łatwiej przyjdzie im przyznać na to środki. Dopóki te sprawy są niezałatwione, dopóty Marynarka Wojenna żegluje w nieznane.

Bez mapy ani rusz

Hydrografowie też będą za kilka lat potrzebowali nowej jednostki. Jakakolwiek żegluga w obrębie polskiej wyłącznej strefy ekonomicznej byłaby niemożliwa, gdyby nie istniały Dywizjon Zabezpieczenia Hydrograficznego MW oraz Biuro Hydrograficzne MW.

Marynarze DZH MW wychodzący w morze na okrętach wyposażonych w echosondy, sonary i inne urządzenia badają to, co znajduje się pod powierzchnią wody. Później dane przesyłają do Biura Hydrograficznego MW, gdzie służą one do sporządzania map morskich i publikacji nautycznych. Marynarka Wojenna to jedyna instytucja w Polsce uprawniona do ich wykonywania.

Dzisiaj oprócz drukowanych przygotowuje się także mapy w formie elektronicznej. Wymagają one nieustannych aktualizacji, ponieważ zarówno ukształtowanie dna morskiego,

jak i to, co na nim zalega, często się zmienia. A Bałtyk jest morzem płytkim i poruszanie się po nim wielkim zbiornikowcem niewyposażonym w dokładną mapę przypomina chodzenie po polu minowym. Płytkie akweny są dla żeglugi o wiele bardziej niebezpieczne niż głębokie.

Hydrografowie też będą za kilka lat potrzebowali nowej jednostki.

Marynarka Wojenna w liczbach:

- okręty bojowe: fregaty rakietowe, korweta zwalczania okrętów podwodnych, małe okręty rakietowe, okręty podwodne, niszczyciele min, trałowce, okręty transportowo-minowe - 40

- inne jednostki pływające: pomocnicze, specjalistyczne, kutry i motorówki - 40

- samoloty: patrolowo-rozpoznawcze An-28B1R i An-28B1RM Bis, monitoringu ekologicznego An-28 E, transportowe An-28TD - 12

- śmigłowce: ratownicze W-3RM Anakonda i Mi-14PŁ/R, pokładowe ZOP Kaman SH-2G, ZOP Mi-14PŁ, transportowe W- 3T i Mi-17, a także Mi-2 - 30

Zadania

Ministerstwo obrony w 2009 roku opublikowało "Strategię obronności Rzeczypospolitej Polskiej".

Zawarto w niej zapis dotyczący Marynarki Wojennej (pkt 106): "Marynarka Wojenna przeznaczona jest do obrony interesów państwa na polskich obszarach morskich, morskiej obrony wybrzeża oraz udziału w lądowej obronie wybrzeża we współdziałaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych w ramach strategicznej operacji obronnej. Zgodnie z zobowiązaniami międzynarodowymi Marynarka Wojenna utrzymuje zdolności do realizacji zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa zarówno na obszarze Morza Bałtyckiego, jak i poza nim.

Podstawowym zadaniem Marynarki Wojennej jest obrona i utrzymanie linii komunikacyjnych państwa podczas kryzysu i wojny oraz niedopuszczenie do blokady morskiej kraju. W czasie pokoju wspiera działania Straży Granicznej w obszarze morskich wód terytorialnych i wyłącznej strefy ekonomicznej. Marynarka Wojenna dysponować będzie jednostkami zapewniającymi aktywny udział w projekcji sił połączonych NATO i UE. Trzon struktury Marynarki Wojennej tworzą flotylle okrętów, Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej, a także brzegowe jednostki wsparcia i zabezpieczenia działań oraz ośrodki szkoleniowe".

Artur Goławski

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas